– Jeżeli jakiś kraj uznałby, że mordowanie jego obywateli – masowe i wyjątkowo okrutne – jest w jakimś kontekście dopuszczalne, to można powiedzieć: wyrzekłby się w ten sposób swoich najbardziej podstawowych praw – powiedział w rozmowie z TVP Rzeszów prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując kwestię trudnych relacji z Ukrainą.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVP Rzeszów odniósł się do kwestii zakazu wjazdu na Ukrainę, jaki otrzymał prezydent Przemyśla, Robert Chomy. Wydały tamtejsze służby specjalne. Szef PiS mówił o stosunkach, jakie łączą Polskę i Ukrainę oraz zdecydowanych rozmowach odbywanych na ten temat z prezydentem Petro Poroszenko.
Wesprzyj nas już teraz!
– Być może jest to niefortunna – z punkty widzenia Ukrainy – reakcja, a może jakieś inne czynniki zdecydowały – powiedział Kaczyński, komentując sprawę prezydenta Przemyśla. Z kolei na pytanie czy w tej kwestii między Polską a Ukrainę dojdzie do „zgrzytu” czy poważnej „rysy” na obustronnych relacjach, szef PiS odparł dyplomatycznie: – To jeszcze zobaczymy.
Kaczyński odniósł się też do sprawy rzezi wołyńskiej, której ludobójczy charakter i prawdziwy przebieg Ukraina kwestionuje. Poinformował, że grudniowe rozmowy z prezydentem Poroszenko miały „taki przebieg, że pan prezydent Ukrainy nie może mieć wątpliwości, iż Polska na taką sytuację, w której oprawcy, masowi mordercy czy ludobójcy są na Ukrainie bohaterami, się nie zgadza; że promowanie takich postaw jest niedopuszczalne w cywilizowanym świecie”. Prezes PiS potwierdził, że powiedział o tym prezydentowi Poroszence osobiście. – Ja rozmawiałem dosyć długo z prezydentem Poroszenką w sposób całkowicie jednoznaczny – przyznał Kaczyński.
– My w każdym razie na pewno nie zejdziemy z tej linii i będziemy interesów Polski bronić; bo to jest interes. Jeżeli jakiś kraj by uznał, że mordowanie jego obywateli, masowe, wyjątkowo okrutne jest w jakimś szczególnym kontekście dopuszczalne, to można powiedzieć: wyrzekłby się swoich najbardziej elementarnych praw – przyznał były premier.
Prezydent Przemyśla wybierał sie do Lwowa, na zaproszenie polskiego konsulatu, gdy okazało się, że objęty został zakazem wjazdu na Ukrainę. Zakaz miały wydać Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Jednak na początku nie poinformowano prezydenta o powodzie przyznania takiego zakazu. Dopiero później rzecznik Służby Bezpieczeństwa przyznała, że Robert Choma nie może wjechać na Ukrainę z powodu działalności „antyukraińskiej” i wspierania „marszów antyukraińskich”.
Powód ten zapewne odnosił się do zaangażowania prezydenta w marsz upamiętniający bitwę pod Niżankowicami. W walkach, które odbyły się w grudniu 1918 roku, polegli polscy harcerze i uczniowie, broniąc Przemyśla przed Ukraińcami.
W piątek SBU potwierdziła, że anulowała zakaz wjazdu do tego kraju dla prezydenta Chomy. Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca decyzję dotyczącą prezydenta Przemyśla nazwał to zdarzenie „pomyłką techniczną”, która została naprawiona.
Źródło: rp.pl
ged