26 listopada 2022

„Kalendarz Adwentowy” to oczekiwanie. Nie komercyjna bombonierka!

(FOT.Andrzej Sidor/FORUM)

Pozostająca pod przemożnym wpływem antychrześcijańskich prądów współczesna pop-kultura, czyni spustoszenie w obyczajowości rodzin katolickich. Choinka staje się wypraną z bożonarodzeniowych odniesień ozdobą mieszkania, św. Mikołaj, biskup Myry, na naszych oczach przeistoczył się w grubasa nagabującego dzieci w centrach handlowych. A na kalendarze adwentowe aż przykro patrzeć. Obecnie są one szczególnym rodzajem bombonierki – zestawem zabawek, kosmetyków czy nawet, o zgrozo, alkoholów.

Okres Adwentu czyli czas oczekiwania, z jednej strony na święta Bożego Narodzenia, a z drugiej na ponowne przyjście Pana Jezusa na Ziemię, by sądzić żywych i umarłych, zawsze odznaczał się niepowtarzalnym klimatem. Oprócz tradycyjnych nabożeństw oraz form pokuty, czas ten obrósł także świeckimi tradycjami.

Czy można z większą niecierpliwością wyglądać czegoś innego niż przyjścia na ziemię Syna Bożego? Zdecydowanie nie! Dlatego ludzie zawsze skrupulatnie odliczali dni dzielące ich od 24 grudnia – wigilii Bożego Narodzenia. Temu od stuleci służyła umieszczana we wnętrzach kościołów figurka Dzieciątka Jezus, „zstępującego” po schodach, co dobę o jeden stopień, by 24 grudnia spocząć w żłóbku. Obecnie kolejne tygodnie adwentu wyznaczają w świątyniach świece zapalane na wieńcach adwentowych.

Wesprzyj nas już teraz!

Ze szczególnym utęsknieniem na Boże Narodzenie wyczekują dzieci. Czas spędzony z rodziną przy wieczerzy wigilijnej, śpiewie kolęd, otwieraniu prezentów znalezionych pod bogato wystrojoną choinką czy odwiedzaniu szopek w kościołach, w sposób szczególny przemawia do wyobraźni najmłodszych chrześcijan. Nic więc dziwnego, że zawsze skrupulatnie odliczają każdy dzień adwentu. Niegdyś mijające doby znaczyły kredą na ścianie. W XIX wieku w niemieckich sierocińcach i klasztorach pojawiły się drzewka adwentowe. Codziennie odczytywano zapisaną wcześniej na kartce jedną z obietnic Starego Testamentu, po czym przyczepiano ją do wykonanej z papieru gwiazdy lub świecy, a następnie umieszczano na drzewku. Około 1880 roku w Niemczech można było gdzieniegdzie kupić gotowe kartki papieru w kształcie liści winnej latorośli z odpowiednimi nadrukami.

Na początku XX wieku, pojawiły się Kalendarze Adwentowe. Jeden z pierwszych posiadał formę zegara. Podzielona na 12 pól tarcza, wyznaczała ostanie dni Adwentu, od 13 do 24 grudnia. Z kolei pierwszy kalendarz noszący nazwę adwentowego wydało berlińskie Ewangelickie Stowarzyszenie Kobiet „Edelweiß”.

Za właściwego twórcę kalendarza adwentowego uważa się jednak pochodzącego z Badenii-Wirtembergii Gerharda Langa, syna pastora protestanckiego. Po przeprowadzeniu się do Monachium, otworzył w stolicy Bawarii firmę wydawniczą. Pierwszy wydrukowany przez niego w 1903 roku kalendarz nosił tytuł: „W krainie Dzieciątka Jezus” i składał się z dwóch kart. Pierwsza zaopatrzona w ozdobne marginesy oraz 24 pola oznaczone kolejnymi cyframi, służyła do naklejania kolorowych ilustracji, wycinanych z drugiej karty. Jako ostatni naklejało się obrazek przedstawiający małego Jezusa. Sukces handlowy skłonił Langa do wprowadzania na rynek w kolejnych latach coraz to nowszych, solidnie wykonanych, często oryginalnych kalendarzy. Szybko zresztą znaleźli się naśladowcy, z którymi musiał konkurować.

Pomysłem Langa z lat 20. XX wieku było wprowadzenie do kalendarzy otwieranych okien. On także jako pierwszy wprowadził na rynek kalendarze w formie domku wypełnionego czekoladkami. Nosiły nazwy: „Róża Chrystusowa” i „Domek Dzieciątka Jezus”. Nie miało to naturalnie wiele wspólnego z postnym duchem katolickiego Adwentu, choć mogło stać się narzędziem ćwiczenia przez dzieci silnej woli.

Początkowo kalendarze adwentowe wydawały głównie firmy chrześcijańskie. Z czasem ich produkcją, bardzo popłatną, zajęli się przedsiębiorcy, dla których duchowa sfera życia była obca. W związku z tym tematyka kalendarzy zlaicyzowała się. Masowo wykorzystywano motywy zabawek. W latach II wojny światowej NSDAP wydała nawet „Vorweihnachten” (Przed świętami), zideologizowany kalendarz o tematyce wojennej, pozbawiony zupełnie elementów chrześcijańskich.

Po upadku III Rzeszy ponownie uruchomiono produkcję klasycznych kalendarzy adwentowych. Co ciekawe, za pośrednictwem żołnierzy amerykańskich okupujących Niemcy, trafiły one do USA, gdzie zdobyły popularność. Niestety, z czasem coraz bardziej odciskał na nich swoje piętno proces dechrystianizacji. Powszechny w Niemczech południowo-zachodnich motyw Dzieciątka przynoszącego prezenty w innych landach zastępowany był przez Weihnachtsmanna, a w Ameryce Santa Clausa.

Zwyczaj wydawania kalendarzy adwentowych odrodził się także w podporządkowanej ZSRS Niemieckiej Republice Demokratycznej. Podobnie jak to miało miejsce w III Rzeszy, otrzymały tam nazwę „Kalendarzy przedświątecznych”. Naturalnie unikano w nich wszelkich odniesień religijnych. Nawet w okienku otwieranym 24 grudnia zamiast szopki pojawiały się elementy „neutralne światopoglądowo”, jak np. choinka. Wprawdzie na wschodnioniemieckim rynku można było zaopatrzyć się także w wydawnictwa o tematyce chrześcijańskiej, jednak wytwarzały je wyłącznie wydawnictwa wyznaniowe i to w niewielkich ilościach. Niemcy mogli się w nie zaopatrzyć tylko za pośrednictwem księgarń i sklepów chrześcijańskich oraz parafii. Naturalnie ich treść podlegała cenzurze państwowej.

W Polsce kalendarz adwentowy zdobył popularność po 1990 roku. Niestety, to co oglądamy na półkach sklepowych z tradycją ma niewiele wspólnego. Zazwyczaj są to po prostu bombonierki z motywami zimowymi. Dominuje Santa Claus, choinki, bałwanki, postacie z kreskówek itp. Symboli chrześcijańskich trzeba szukać ze świecą. Na szczęście jest jedna nisza, w której katolicki kalendarz adwentowy trzyma się dobrze. Myślę o naklejankach, zwanych czasem także kontrolkami, rozdawanych dzieciom uczęszczającym na Msze roratnie.

 

Oprac. Adam Kowalik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij