Także do Kościoła katolickiego wdarł się duch ateizmu. A jednak Kościół nie jest jak przedsiębiorstwo, które można wydźwignąć z upadłości dzięki milionom dolarów. Prawdziwa reforma Kościoła może wyjść tylko z radykalnego naśladowania Chrystusa i przeniknięcia duszy przez miłość Boga – mówi kard. Gerhard Ludwig Müller.
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gehrard Ludwig Müller przemawiał w miniony czwartek w benedyktyńskim opactwie Weltenburg w Bawarii. Prezentował niemiecką edycję najnowszej książki prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Roberta Saraha. W Polsce książka ta ukazała się pod tytułem „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli”. Przemówienie Müllera było w dużej mierze krytyką Drogi Synodalnej, którą pierwszego grudnia rozpoczyna Kościół katolicki w Niemczech.
Wesprzyj nas już teraz!
– Prawdziwa reforma Kościoła wychodziła zawsze z klasztorów, gdzie Kościół odnajdywał na nowo swoją duchową siłę dzięki głębi związku z Bogiem, radykalnemu naśladowaniu Chrystusa i przeniknięciu duszy przez miłość Ducha Świętego. Jego misją nie jest dopasowanie do świata bez Boga i samo-rozpuszczenie się w nim. Ma raczej nieść przesłanie Chrystusa dla zbawienia świata i otrzymał od Boga zadanie uświęcania ludzi, zmieniania i odnawiania świata i dawania mu nadziei wykraczającej poza granice ziemskiej egzystencji – powiedział.
– Kościół nie jest organizacją założoną przez ludzi, która zarządza spadkiem po jakimś wielkim bohaterze przeszłości i prezentuje go w lekkostrawny sposób swoim współczesnym. Jest w Chrystusie – SŁOWU Boga, które stało się ciałem – koniecznym do zbawienia „znakiem i narzędziem najgłębszego zjednoczenia z Bogiem oraz jedności całej ludzkości” (Lumen gentium, 1;14). Stąd nie możemy pomóc Kościołowi za pomocą świeckich agencji doradczych lub uratować go przed upadłością dzięki nakładom milionów euro niczym jakieś przedsiębiorstwo ekonomiczne czy też zmodernizować go niczym partię polityczną poprzez program dostosowany do wyborców – stwierdził.
– Tylko doświadczenie wspólnoty w wierze, w nadziei i w miłości pozyska ludzi dla Ewangelii – [Ewangelii] bezinteresownej troski Boga względem nas i niezniszczalnego powołania każdego bez wyjątków człowieka do życia wiecznego. To Duch Święty jest tym, który w naszych sercach – za pośrednictwem przesłania Kościoła – zapewnia nas, iż poprzez Chrystusa możemy całkowicie zaufać Bogu. Kto ufa Bogu, nigdy się nie zawiedzie (Ps 118, 6) – dodał.
– Głównymi tematami Kościoła nie są ochrona środowiska, polityka migracyjna, kierownicze stanowiska dla świeckich. Kościół nie jest NGO-sem, który mógłby przejąć agendę wrogich wierze ideologii. Drogami nowej ewangelizacji nie mogą być: relatywizacja przykazań Bożych, zniesienie nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa i likwidacja jego naturalnej istoty jako związku wyłącznie mężczyzny i kobiety, rozszerzenie wyjątków od celibatu kapłańskiego, tak jakby można byłoby – zgodnie z pragmatycznym punktem widzenia – regionalnie poluzować powołanie Boga i charyzmat bezżenności dla Królestwa Bożego. Kościół jako Lud Boży, Ciało Chrystusa i Świątynia Ducha Świętego nie możne mylić inkulturacji Ewangelii z synkretyzmem wiary w jednego Boga i przesądami. Ze względu na zbawienie człowieka nie może dopuszczać do zepsucia Bożej liturgii pogańskim kultem bożków – wskazał kardynał.
– Nie mamy wyboru między myśleniem dogmatycznym i metafizycznym a myśleniem niedogmatycznym. Myślenie – jak mówi Kant – jest zawsze dogmatyczne, to znaczy nakierowane na prawdę. Z drugiej strony nikt nie jest tak dogmatyczny, jak relatywiści; nikt tak nietolerancyjny, jak liberałowie – ocenił purpurat.
– Tam, gdzie panuje dyktatura relatywizmu, inaczej myślący są bezlitośnie zwalczani jako wrogowie ludu, postępu i emancypacji, demonizowani jako konserwatyści, terroryzowani słowną i fizyczną przemocą. Zachodnia demokracja musi bazować na niezbywalności praw człowieka, a nie na relatywizmie wartości, w przeciwnym wypadku stoczy się w stronę totalitarnej dyktatury myśli poprawności politycznej. Jaki rodzaj parlamentu wydaje pozwolenie na to, co można mówić, zakazuje, czego nie wolno myśleć, jaka policja i wymiar sprawiedliwość ścigają wykroczenia [w tym obszarze]? W dyktaturach jest to jasne. Skąd demokracja czerpie prawo do reglamentowania myślenia w filozofii, teologii, religii i moralności? Parlamentarzyści otrzymują od wyborców misję regulowania spraw bonum commune, a nie bycia absolutnymi panami życia, prawdy, sumienia i religii – zaznaczył.
– Gdy państwa likwidują tajemnicę spowiedzi, to przypisują sobie kompetencje w dziedzinie relacji sumienia do Boga i w ten sposób w poważny sposób naruszają prawa człowieka. Tym samym podważają demokrację i państwo prawa. Sztuczka polega na tym, by na przykład karać za dyskryminowanie innych ludzi i w ten sposób wypełnić pojęcie dyskryminacji własną treścią. Kolektywne zniesławianie katolickich księży jako grupy zawodowej i nieustanne naruszanie ich praw osobistych przez prasę, film i telewizję odbywa się tymczasem bezkarnie pod płaszczykiem wolności człowieka – powiedział mówca.
– Zastąpienie wiary w żywego Boga poprzez światopogląd, który opiera się wyłącznie na błądzącym ludzkim rozumie lub przez ideologię, która nie jest niczym innym jak tylko pragnieniem władzy i panowania przez człowieka nad człowiekiem, w sposób konieczny musi doprowadzić do podkopania godności człowieka i powrotu do pogańskiego barbarzyństwa i pogardy względem człowieka. Humanizm bez Boga, który został przeanalizowany przez Henri’ego de Lubaca w takich myślicielach jak Auguste Comte, Friedrich Nietzsche, Ludwig Feuerbach i jego uczeń Karl Marx, doznał katastrofalnej klęski poprzez wcielenie w życie we wrogich wobec człowieka praktykach XX stulecia – wskazał.
– Współczesny neomarksizm nie doprowadzi do lepszego urzeczywistnienia fałszywej idei, ale do powtórzenia tamtych przestępstw wobec ludzkości – zapewnił Müller.
– Wciąż wydawane są kościelne dokumenty i programy z ideą reformy, która miałaby przybliżyć Kościół ludziom i której celem jest uczynienie Kościoła bardziej wiarygodnym; ale celowo unika się tam imienia Bożego. Sprzedane kościoły, których zewnętrzna powłoka mówi wciąż o utraconej wierze w żyjącego Boga, przekształca się wewnątrz w sale koncertowe, dyskoteki, świątynie smakoszy, muzea, ossuaria. To zdradziecki symbol tego, że wewnętrznie porzucono przesłanie Kościoła – kontynuował.
– Reforma Kościoła to odnowa Domu Bożego w Chrystusie, a nie rozpad wiary i moralności chrześcijańskiej powiązany z roztrwonieniem sakramentów łaski jako sprzedajnych rozrywkowych rytów – dodał.
Skrytykował następnie ideologię gender.
– Totalitaryzmy globalizmu są tak subtelne, że wmawiają swoim ofiarom, jakoby mieli wybierać samookaleczenie jako autonomiczny [gest] samookreślenia. Wyobrażenie, jakoby moje „ja” miało znajdować się w fałszywym ciele, jest antropologicznie absurdalne, bo ciało jest moim „ja”, które wyraża się w mojej cielesności. Człowiek istnieje tak naprawdę jako wewnętrzna duchowo-cielesna jedność, a zatem ciało nie jest płaszczem, który można wymienić, a w który ubrano nas wbrew naszej woli. Ciało nie jest też więzieniem duszy, jak twierdzą niektórzy platonicy. Identyfikować się z własną naturą i przeznaczeniem jest sprawą wewnętrznej dojrzałości – wskazał.
Jak dodał, genderyzm i transhumanizm są obłędem, który prowadzi do samozniszczenia człowieka. Ten, kto czyni samego siebie obiektem i przedmiotem, niszczy swoją podmiotowość, wolność i szczęście. – Kołem napędowym tego procesu dehumanizacji uczyniła się warstwa rządząca elit politycznych, która opanowała także międzynarodowe i europejskie instytucje – zauważył dalej.
– Współpracują oni z międzynarodowymi koncernami, które do cna wyzyskują biedne kraje i każą uważać wzbogaconych na tym multimiliarderów i ich rzekomo dobroczynne fundacje za filantropów. Kontrolują światowy internet i wszystkie wiodące agencje prasowe, osiągając ujednolicenie myślenia, osądu i czucia szerokich mas. Dysponując dzięki gospodarczym manipulacjom bezgraniczną sumą pieniędzy uważają, że posiadają również kompetencje filozoficzne i teologiczne, by tłumaczyć reszcie ludzkości świat – ganił Müller.
Jednym z ich dążeń, wskazał kardynał, jest też tworzenie jednej światowej religii jako swoistego duchowego zjednoczenia ludzkości „w materialistycznym rozkoszowaniu się życiem”. Ludzie ci nienawidzą katolicyzmu, bo katolicyzm ma niezmienne prawdy dogmatyczne i moralne.
Według kardynała przedstawiciele opisanego ruchu uważają się za panów życia i śmierci; choć głoszą walkę z faszyzmem i mają na ustach tolerancję i wolność, w istocie sięgają po metody dyktatur nazistowskiej i komunistycznej, ustalając, kto ma prawo do życia, a czyje życie nie jest jakoby nic warte.
Duch ateizmu, wskazuje kardynał wdziera się dziś także do Kościoła katolickiego. Kościół musi cierpieć, by „na nowo nauczyć się wierności wobec Chrystusa, Syna Bożego”. Nie może popadać w „fałszywy spokój”, dawany przez „społeczne znaczenie, siłę finansową niemieckich diecezji czy też sławę największego po państwie pracodawcy”.
Źródło: Kath.net
Pach
WMa