Niemiecki episkopat dopuścił do Komunii świętej niektórych protestantów. Za krok niedopuszczalny uważa to kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Niedwuznacznie piętnuje też milczenie Rzymu wobec szerzących się w Kościele błędów.
Na lutowym zebraniu plenarnym episkopatu Niemiec w Ingolstadt postanowiono, że Komunię świętą przyjmować będą mogli za Odrą także niektórzy protestanci. Chodzi o jawne przekroczenie ścisłych i bardzo surowych warunków zawartych w Kodeksie Prawa Kanonicznego i zezwolenie na przystępowanie do Stołu Pańskiego tym ewangelikom, których małżonek jest katolikiem, a którzy „bardzo pragną” wspólnej Eucharystii. Dla byłego Strażnika Wiary, usuniętego z Kongregacji Nauki Wiary przez papieża Franciszka, decyzja Niemców jest skandalem.
Wesprzyj nas już teraz!
W rozmowie z dziennikiem katolickim „Die Tagespost” podkreślił, że episkopaty „nie mają mocy decydowania w tematach wiary w ten sposób, że praktyczne konsekwencje okazują się niezgodne z wiarą”.
– Praktyka duszpasterska i nauczanie kościelne nie dają się od siebie oddzielić. Jeżeli rozmywamy objawioną wiarę ze względu na zbawienie duszy, to oznacza to, że korygujemy Boga, który naszym zdaniem nie był w stanie przewidzieć w swoich przykazaniach wszystkich konkretnych poszczególnych przypadków – powiedział ostro kardynał.
„Poszczególne przypadki”, o których powiedział kard. Müller, to właśnie sformułowanie-klucz, którego niemiecki episkopat użył najpierw, by dopuścić do Komunii rozwodników w nowych związkach, a teraz także protestantów.
– Trzeba tu wyjaśnić, czy episkopaty nie przekraczają swoich kompetencji – podkreślił purpurat, zaznaczając, że Eucharystię – Mistyczne Ciało Chrystusa – można przyjmować wyłącznie będąc w stanie łaski i wyznając wiarę Kościoła. Wyjątki przewidziane przez prawo kanoniczne w żadnej mierze nie dotyczą sytuacji, na którą zgodzili się biskupi w Niemczech, zaznaczył.
W wyjątkach tych bowiem „nie chodzi o zaspokojenie duchowej potrzeby ani o wzgląd na presję społeczną”, podkreślił, nawiązując do tłumaczeń przewodniczącego episkopatu Niemiec kardynała Reinharda Marxa, który rewolucję przedstawił jako odpowiedź na „głębokie pragnienie” mieszanych małżeństw katolicko-protestanckich.
– Gdy chrześcijanin ewangelicki jest w skrajnej sytuacji, w której chodzi o jego zbawienie – w niebezpieczeństwie śmierci – i nie może spotkać się ze swoim duchownym, a jako osoba indywidualna może w tym momencie podzielać wiarę katolicką w Eucharystię i w sakramentalną istotę Kościoła katolickiego, to wolno mu ze względu na jego zbawienie przyjąć sakramenty: najpierw sakrament pojednania, później Komunię. Jednak małżeństwo z katolickim partnerem, pokrewieństwo czy bliska znajomość z niekatolickim chrześcijaninem to nie są podstawy dla zaistnienia skrajnej sytuacji, w której chodzi o zbawienie wieczne. Kto podziela katolicką wiarę w Eucharystię, musi odrzucić w związku z tym niezgodne z nią nauczanie niekatolickich wspólnot – wyjaśnił kard. Müller.
Jak ostro podsumował, sformułowanie kard. Reinharda Marxa o „poszczególnych przypadkach” to jedynie „chwyt retoryczny”.
– Większość wiernych to nie teologowie, nie mają oglądu całego tematu. Z tego powodu, papieskie i biskupie wypowiedzi o przyjmowaniu sakramentów muszą być formułowane tak, by służyły zbawieniu człowieka. Chrystus nie powołał Urzędu Nauczycielskiego, by sprowokować proces wiodący do zamieszania. Duch Święty nie jest zapchajdziurą brakującej wiedzy i refleksji teologicznej na temat katolickiego nauczania wiary – skrytykował kardynał.
Jak dodał, depozyt wiary przekazano pasterzom po to, by wiernie i w sposób pełny głosili nauczanie Chrystusa wiernym, a nie po to, by „zadowalali jakiś grupy ideologiczne”. – Biskupi i księża nie są przyczyną łaski, ale jedynie dysponują sakramentami łaski, co katolicka Tradycja rozróżnia bardzo jasno – zaznaczył.
Purpurat podkreślił raz jeszcze, że powoływanie się przez niemieckich biskupów na prawo kanoniczne jest w tym przypadku błędem. – Ani papież ani biskupi nie mogą przedefiniować sakramentów i uznać ich za jakiś środek łagodzenia psychicznego bólu i zaspokajania potrzeb duchowych. To sprawcze znaki Bożej łaski – stwierdził, przypominając, że przypadek mieszanego małżeństwa katolicko-protestanckiego po prostu nie spełnia warunków wyjątków opisywanych przez prawo kanoniczne.
Kardynał przestrzegł wreszcie przed tym rodzajem ekumenizmu, który wiedzie na manowce. – Dziś zasadniczo relatywizuje się wiarę katolicką. Postępy w ekumenizmie są pożądane i konieczne. Jednak z perspektywy katolickiej nie mogą iść w kierunku protestantyzacji Kościoła katolickiego – zaznaczył.
Kardynał ocenił też słynne słowa papieża Franciszka, wypowiedziane w listopadzie 2015 roku w rzymskim zborze Christuskirche. Ojciec Święty zasugerował tam protestantce pytającej go o przystępowanie do Eucharystii wraz ze swoim katolickim mężem „rozważenie decyzji w sumieniu” i „pójście naprzód”. W mocnych słowach kard. Müller skrytykował przy tym postawę Rzymu wobec błędów szerzących się dziś w Kościele.
– Te słowa i gesty nie mają tu żadnego znaczenia. Nie mają wagi urzędowego nauczania. Wiele przemawia dziś za kryzysem w rzymskim Urzędzie Nauczycielskim, który dopuszcza sprzeczne dogmatyczne twierdzenia episkopatów i nie chce ściśle zobowiązywać, co powinno być zadaniem Kongregacji Nauki Wiary – skrytykował kardynał.
– Episkopaty, istniejąc tylko z tytułu prawa kościelnego, nie mogą sobie przypisywać kompetencji w nauczaniu, których nie mają i mieć nie mogą – dodał.
– Zadaniem papieża wspieranego przez Kongregację Nauki Wiary jest strzeżenie jedności Kościoła w objawionej prawdzie. Pluralizm w teologii jest uprawniony, ale pluralizm w wierze jest błędem. Istnieje tylko jedna wiara i jeden Kościół – podkreślił kardynał, wyjaśniając, że jednym z zadań papieża jest „prowadzenie ludzi do głębi wiary zgodnie z misją Jezusa zleconą Piotrowi, by zawsze i wszędzie umacniał swoich braci w objawionej wierze”.
Kardynał powiedział ponadto, że protestanta, który ma katolika za małżonka i który podziela wiarę katolicką odnośnie Eucharystii, należałoby raczej zachęcać do konwersji na katolicyzm. – Nie może być wolą Boga istnienie wielu wspólnot wyznaniowych, które mają sprzeczną ze sobą w treści wykładnię wiary. Być może żyjemy w epoce postkonfesyjnej. To analiza społeczno-psychologiczna lub historyczno-ideowa. Jednak Kościół katolicki nie był nigdy wyznaniem, tak jak protestanci, którzy zebrali się w swoich wyznaniach według Lutra, Zwingliego czy Kalwina – przypomniał hierarcha.
Kardynał skrytykował na koniec koncept błogosławienia związków homoseksualnych, zgłaszany ostatnio przez wiceprzewodniczącego episkopatu Niemiec bp. Franza-Josefa Bode z Osnabrück i do pewnego stopnia wsparty przez przewodniczącego tegoż episkopatu, kard. Marxa. – Błogosławić znaczy aprobować zgodnie z sensem, który Bóg sam nadał tworom swojego stworzenia, a przede wszystkim osobom. Nikt nie ocenia człowieka o skłonnościach homoseksualnych jako osoby […]. Zasadniczo nie ma homoseksualistów jako osobnego gatunku ludzi. Byłaby to najgorsza forma dyskryminacji, bo Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo jako mężczyznę i kobietę. Skoro jednak aktywność homoseksualna przeczy woli Bożej, nikt nie może oferować tu Bożego błogosławieństwa – wyjaśnił, dodając, że prawdziwa pomoc duszpasterska wygląda zupełnie inaczej. Chodzi w niej o wskazanie drogi do zbawienia pomimo wszystkich trudności.
Jak dodał kardynał, „pozytywne elementy są w niemal każdym związku, ale to nie usprawiedliwia działania przeciwko Bożym przykazaniom”.
–Miłość i prawda są ze sobą nierozdzielne. Przykazania Boże obowiązują wszystkich ludzi, których Bóg obdarzył sobą w Jezusie Chrystusie jako prawda i życie – podkreślił.
Źródło: die-tagespost.de
Pach/WMa