– Przyczyną duchowego upadku Zachodu jest obojętność. Ludzie mówią: Bóg jest albo Go nie ma, to mnie nie interesuje. Wyrzuca się Boga z życia społecznego – Boga nie ma w polityce, w ekonomii, w ludzkiej codzienności. (…) Ludzie celebrują samych siebie: swoje działania, osiągnięcia, więzi, które ich łączą. Wymyślili swoją własną liturgię, w której nie ma już przestrzeni dla Boga, bo centralne miejsce zajmuje człowiek – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela” kard. Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
W ocenie hierarchy ludzie część ludzi w Europie zapomniała o Bogu, a część po prostu uznała, że rację miał Nietzsche, który głosił, że „Bóg umarł”, co jest najważniejszą przyczyną kryzysu, w jakim znajduje się Kościół. Jeśli dołożymy do tego kryzys antropologiczny w wyniku którego „nie ma znaczenia, czy jest się chrześcijaninem, buddystą, muzułmaninem czy ateistą, ponieważ wszyscy są równi”, to można dojść do wniosku, że wiara nie ma sensu. – Porzuciliśmy naszą chrześcijańskość. W świecie polityki oficjalnie odrzuciliśmy swoje chrześcijańskie korzenie. To my, ludzie wyrzuciliśmy Boga z Europy – ubolewa.
Wesprzyj nas już teraz!
Kard. Sarah jest zdania, że pierwszym etapem wyjścia z kryzysu powinna być nauka wiary w rodzinie. To rodzice powinni dawać dzieciom przykład żywej wiary w Chrystusa Króla. – Odpowiedzialni jesteśmy także my, kapłani. Mamy komunikować prawdziwą wiarę, a nie nasze opinie. Mamy nauczać wiary. Z szacunkiem traktować Komunię Świętą, z godnością celebrować Mszę Świętą. Jeśli zabraknie takiego podejścia, zniszczymy wiarę ludu – podkreśla.
– Niszcząc liturgię, niszczymy wiarę! Prawdziwy kryzys, upadek duchowy ma swój początek w zachowaniu kapłanów, którzy nie celebrują Mszy Świętej. Za tym idzie przemiana społeczna, kulturowa. Ludzie zaczynają wyrażać pogląd, że wiara jest sprawą prywatną, dlatego trzeba Boga wyrzucić z przestrzeni publicznej. A zatem musimy ponownie zamanifestować wiarę – wskazuje kard. Sarah.
Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zwraca również uwagę na fakt, że dzisiaj codziennością Kościoła jest chaos, a wielu katolików odnosi wrażenie, że doktryna przestała istnieć, a nauczanie moralne to coś archaicznego, co powinno się porzucić. – Każdy mówi to, co chce, według własnego uznania. Jedna konferencja biskupów mówi to, inna co innego. Nie ma już jedności w nauczaniu. Jest całkowite zamieszanie – zaznacza po czym dodaje: „Nie jesteśmy posłani, aby głosić swoją własną doktryną. Jeśli zatem nie nauczamy tego, co Pan nam powiedział, jeśli nie przekazujemy doktryny, to jak wierni mogą się czuć pewnie?”.
Źródło: „Niedziela”
TK