25 października 2019

Ks. Józef Aszkiełowicz z Wileńszczyzny: brak wiary w piekło to najprostsza droga do piekła

(Ks. Józef Aszkiełowicz. FOT.: Jan Bereza)

Patrząc z perspektywy Wileńszczyzny widzę, że Polska jest dzisiaj powołana do walki z trzecim totalitaryzmem. Zastopowaliśmy bolszewizm w 1920 roku, stawiliśmy czoła hitlerowskim Niemcom. Teraz w Europie szaleje nowy totalitaryzm, ukrywający się pod pięknymi hasłami tolerancji i obrony praw ludzkich. W rzeczywistości jednak depcze on prawo do życia, promuje aborcję i eutanazję, wciska się do przedszkoli i szkół z promocją niemoralnych zachowań. W XXI wieku naprawdę musimy drżeć o zbawienie swoje i swoich bliskich – mówi w rozmowie z PCh24 ks. Józef Aszkiełowicz, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Butrymańcach i parafii św. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Podborzu na Wileńszczyźnie.

 

„Ratuj duszę swoją, drżyj o swoje zbawienie” – woła do podróżujących drogą z Ejszyszek do Solecznik napis na kościele w Butrymańcach, gdzie ksiądz jest proboszczem już trzeci rok. Skąd pomysł na takie wezwanie do ludzkich sumień?

Wesprzyj nas już teraz!

Jestem kapłanem już od 35 lat, wiele przeżyłem i widziałem jeszcze w czasach, gdy panował tutaj system komunistyczny. Spustoszenie, jakiego dokonują systemy totalitarne w sferze ducha i wiary, prowadzą na manowce i są najprostszą drogą do piekła. Często powtarzam, że do piekła trafia najwięcej ludzi, którzy w to piekło nie wierzą. Zamiast myśleć o swoim zbawieniu żyją chwilą dnia dzisiejszego, wpadają w pułapkę materializmu. Życie to walka dobra ze złem, są dwie armie – Chrystusa i szatana. U szatana obowiązuje zasada życia bez zasad, ale to zawsze kończy się tragicznie. Armię Chrystusa obowiązuje dekalog, ale za to nasza walka dobrze się kończy. Jako ksiądz mam obowiązek walczyć o każdą duszę. Jako Polak widzę, jak ważną rolę w dzisiejszym świecie odgrywa Kościół i katolicy w Polsce. Misją Polski jest uratowanie siebie i Europy.

 

Patrząc z perspektywy Wileńszczyzny widzę, że Polska jest dzisiaj powołana do walki z trzecim totalitaryzmem. Zastopowaliśmy bolszewizm w 1920 roku, stawiliśmy czoła hitlerowskim Niemcom. Teraz w Europie szaleje nowy totalitaryzm, ukrywający się pod pięknymi hasłami tolerancji i obrony praw ludzkich. W rzeczywistości jednak depcze on prawo do życia, promuje aborcję i eutanazję, wciska się do przedszkoli i szkół z promocją niemoralnych zachowań. W XXI wieku naprawdę musimy drżeć o zbawienie swoje i swoich bliskich. Napis na świątyni w Butrymańcach to takie credo dla moich parafian i naszych gości. Nawet jak tylko przejeżdżają koło kościoła, mogą na chwilę przypomnieć sobie o prawdziwym celu życia doczesnego.

 

FOT.: Jan Bereza

 

Napis jest zrobiony po polsku. To rzadkość na Litwie, gdzie nie ma możliwości umieszczania dwujęzycznych tablic informacyjnych czy nazw ulic…

W parafiach gdzie sprawuję posługę mieszka po około 2 tys. Polaków. W Butrymańcach jest nas 95 proc., w Podborzu aż 98 proc. Na Wileńszczyźnie polskość i wiara katolicka są ze sobą spójne. Nasz naród, niezależnie od tego gdzie żyje, ma nadzwyczajne obowiązki. Wystarczy poczytać wizje dla Polski mistyczki Teresy Neumann i porównać do wydarzeń nam współczesnych. Do tego ataku, jakiemu poddana jest dzisiaj Polska ze strony środowisk liberalnych i LGBT. Polska znowu postawiła mur ateizacji i laicyzacji, ale te siły nie odpuszczają, wciskając się jednocześnie do innych państw doświadczonych komunizmem sowieckim.

 

Dla Litwy i wielu innych krajów Polska jest dzisiaj takim „Aniołem Stróżem”. Na Polskę skierowane są oczy wiernych w całej Europie, szczególnie oczy sąsiadów. Modlimy się za Polskę i jej powodzenie w walce świata dobra ze złem. Cywilizacja śmierci nie zamierza odpuszczać i dlatego potrzebna jest jedność, wspieranie każdego elementu życia religijnego. Na nowe totalitaryzmy narażeni są przede wszystkim ludzie młodzi, bardzo wrażliwi i łatwo wierzący w idee sprzedawane w pięknych opakowaniach, pod którymi czai się największe niebezpieczeństwo – zło schowane pod różnymi hasłami.

 

I taką rolę obrońców wiary starają się wypełniać dzisiaj katolicy na Litwie, których znaczącą część stanowią Polacy?

Tak. Kościół katolicki na Litwie, szczególnie na Wileńszczyźnie, opiera się w dużej mierze na Polakach. Przetrwaliśmy Stalina i innych władców Kremla, zachowaliśmy wiarę w noc II wojny światowej i z pomocą Pana Boga wytrwamy także dzisiaj. Nasze przywiązanie do tradycji i Kościoła jest tym, co dawało nam oddech za Sowietów. Mimo szykan chodziliśmy do kościołów, nie rezygnowaliśmy z religii. Do dzisiaj w wielu kościołach komunia jest przyjmowana w pozycji klęczącej, zaś księża starają się zawsze chodzić w sutannach, a nie „po cywilu”.

 

Co jest dzisiaj największym problemem Polaków na Wileńszczyźnie?

Jako osoba duchowna widzę, że ludzie, którzy tracą poczucie polskości najczęściej tracą też wiarę. W polską kulturę, język, literaturę, zwyczaje i tradycje jest wpisana wiara katolicka. Kościół zawsze był dla naszego narodu ostoją i ochroną. Dzisiaj tego szczególnie potrzebujemy, więc dlatego tak ważne jest zachowanie polskich szkół, gdzie dzieci poznają lektury, z których nie usuwa się świadectw wiary ich bohaterów. Czytając w „Potopie” o obronie Jasnej Góry dojrzewamy do zrozumienia roli kultu Maryjnego i miejsca w naszej historii takich sanktuariów jak Jasna Góra, Ostra Brama czy Berdyczów. Zachowanie sieci polskich szkół jest więc niezbędne do obrony prawdziwej europejskiej cywilizacji chrześcijańskiej.

 

FOT.: Jan Bereza

 

Starania o zachowanie szkolnictwa polskiego mają więc także wymiar duchowy?

Nie mam co do tego wątpliwości. Nasze szkoły są ostoją wiary, zajęcia edukacyjne współgrają i pomagają w rozwoju życia duchowego. Na wyjałowionych polach ateizm i tęczowa propaganda chcą zasiać swoje ziarno, licząc na to, że po jednym pokoleniu poddanym ich obróbce dostaną na widelcu zupełnie nowe społeczeństwo. To nowe społeczeństwo ma być miękkie i poddawać się ich formowaniu. Każdy kto się będzie temu opierał będzie zagrożony sankcjami. Niestety, według mnie do tego zmierza współczesna Europa. W nowych wzorcach nie ma miejsca ani na tożsamość narodową, ani na religię. Obrona wiary, obrona szkoły i obrona młodego pokolenia przed złymi duchami to nie tylko nasz problem, to walka, w której Polacy nie złożyli broni, choć w wielu krajach europejskich te pola kształtowania człowieka przejęły siły, nazywane przeze mnie jako „antypostępowe”, choć same mienią się progresywnymi. Dlatego ważne są dla nas wszystkich różne formy pomocy. Cieszymy się z przyjazdów rodaków z Polski, z tego, że chcą poznawać Wileńszczyznę, rozmawiać z nami o tym, co nas łączyło przez wieki i łączy nadal. Potrzebujemy książek z klasyką literatury polskiej, o naszej historii, wydawnictw dla dzieci i młodzieży oraz każdego rodzaju materiałów służących pogłębianiu wiary. Rejon solecznicki, gdzie Polacy stanowią większość, potrzebuje także miejsc pracy dających dobre zarobki, które uchronią nas przed emigracją za pracą i wyludnianiem się tej części Litwy. Dlatego tak ważne jest dla nas również wsparcie materialne, począwszy od żywności, wyprawek szkolnych, po ubrania i rzeczy codziennego użytku. O podobnych problemach mówią także nasi rodacy z pobliskiej Grodzieńszczyzny.

 

8 maja 2018 roku został księdzu przyznany tytuł honorowego kanonika Kapituły Grodzieńskiej, z siedzibą na Białorusi. Stało się to w uznaniu zasług księdza także dla Kościoła w tym kraju…

Część Wileńszczyzny zamieszkała przez Polaków graniczy z rejonami Białorusi, gdzie jest także bardzo dużo naszych rodaków. Jestem księdzem z pogranicza. Moje życie duchowne zaczęło się od seminarium w Kownie, do którego wstąpiłem w 1979 roku, już po ukończeniu służby wojskowej. W parafii w Ejszyszkach, leżących kilkanaście kilometrów od granicy z Białorusią, pracowałem w latach 1984-1990. Następnie trafiłem do parafii Turgiele, gdzie sprawowałem posługę w latach 1990-2002. Tam właśnie miałem zaszczyt pracować z księdzem Józefem Obrembskim, prawdziwym mężem stanu, który – niczym Mojżesz – naród polski na Wileńszczyźnie przeprowadził przez „czerwone morze komunizmu”. Niestety ks. J. Obrembskim zmarł w 2011 roku. Po Turgielach sprawowałem obowiązki proboszcza w Mejszagole. Były to lata 2002-2016, a później już skierowano mnie na parafie w Butrymańcach i w Podborzu.

 

Tytuł honorowego kanonika Kapituły Grodzieńskiej przyznano mi za zaangażowanie w odbudowę kościoła w Onżadowie i budowę kościoła w Polickiszkach w diecezji grodzieńskiej. Do czasu rozpadu Związku Sowieckiego parafia w Ejszyszkach na Litwie obejmowała obszar Polickiszek, które leżą na terenie dzisiejszej Białorusi. Z Polickiszek wierni jeździli więc na Msze Św. do Ejszyszek, a z Onżadowa na dzisiejszej Białorusi do Turgiel na Litwie, gdzie była parafia obejmującą również Onżadowo. Gdy postawiono granicę państwową między niepodległą Litwą i Białorusią, zostali bez kościołów, więc trzeba było przywrócić im możliwość uczestnictwa w życiu religijnym w nowych warunkach. Teraz wkładam serce w upiększanie kościołów i ich otoczenia w moich parafiach w Butrymańcach i w Podborzu. Stwórca dał nam piękny świat i naszą powinnością jest dbałość o Jego świątynie, do których powinniśmy często i chętnie chodzić. Trzeba zaczynać robić niebo na ziemi.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Jan Bereza

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij