12 kwietnia 2019

Kto chce zrehabilitować faryzeuszy? Rozmowa z Pawłem Lisickim

(James Tissot, Faryzeusze i Herodianie spiskują przeciw Jezusowi.)

Rehabilitacja faryzeuszy jest częścią projektu rehabilitacji judaizmu i stworzenia nowej tożsamości Kościoła i chrześcijaństwa. Chodzi o to, by bez żadnych podstaw Kościół nagle uczynił ze swoich dawnych wrogów i prześladowców, z faryzeuszy, bohaterów, partnerów dialogu, nauczycieli, bo w ten sposób skutecznie zwalczy rzekomo wrodzony, stały, zakorzeniony antysemityzm – mówi w rozmowie z PCh24.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” i autor książek „Kto zabił Jezusa?” oraz „Krew na naszych rękach?”.

 

W dniach od 7 do 9 maja Papieski Instytut Biblijny wraz z Uniwersytetem Gregoriańskim przy wsparciu Global Jewish Advocacy, episkopatu włoskiego oraz portalu VERBUM organizuje drugą część Międzynarodowej Konferencji „Jezus i faryzeusze: ponowna ocena interdyscyplinarna”. Kilka dni temu odbyła się pierwsza jej część, poświęcona omówieniu książki żydowskich redaktorów, którzy napisali „Adnotowany Nowy Testament Żydowski”. Autorzy zabiegają o… rehabilitację faryzeuszy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak w ogóle coś takiego jest możliwe? Dlaczego coraz częściej Kościół de facto rezygnuje z tego, czego nauczał od początku swego istnienia na rzecz… no właśnie czego. Polityki? Politycznej poprawności? Wpływów i uznania? Skąd tego typu pomysły? Po co ta przedziwna potrzeba zrehabilitowania faryzeuszy?

Nie jest łatwo zrozumieć jak to jest możliwe. Najbardziej niedorzeczne informacje okazują się po pewnym czasie prawdziwymi. Rzeczy nie do uwierzenia dzieją się na naszych oczach i nikt temu się nie sprzeciwia.

 

Powiem panu, że niedawno sam zostałem, a naprawdę nie jest to łatwe, zaskoczony. Otóż po występie w telewizji internetowej wrealu24.pl, w której odpowiadałem na zarzuty jakie mnie i mojej książce postawił profesor Paweł Śpiewak – nazwał mnie jednym z największych polskich antysemitów, a moją książkę „Krew na naszych rękach?” określił mianem okropnej i antysemickiej – odezwał się do mnie czytelnik i zapytał, czy czytałem wydany w listopadzie 2018 roku dokument „An end to antisemitism”, bo jego zdaniem najpełniej oddaje on zjawisko które w książce nazwałem religią Holokaustu lub holokaustianizmem. Jak się okazało, dokument ten stanowi podsumowanie debaty, która miała miejsce w Wiedniu, gdzie około tysiąca osób, profesorów różnych wydziałów humanistyki, intelektualistów, publicystów, pisarzy, polityków i działaczy społecznych zebrało się razem, żeby radzić, jak walczyć z antysemityzmem. Tekstu nie znałem, więc natychmiast go sobie ściągnąłem z Internetu i po prostu zaniemówiłem. Może mi pan wierzyć, albo nie, ale wręcz przez kilka chwil nie mogłem do siebie dojść. To, co starałem się wyinterpretować i obnażyć, oto było przede mną czarno na białym.

 

Co Pana zszokowało w tym dokumencie?

Powiem wprost: jest to najbardziej obłędny i rasistowski współczesny dokument, jaki czytałem od lat. Jego autorzy, a są to wybitni przedstawiciele studiów żydowskich z kilku ważnych uniwersytetów – w Nowym Jorku, Tel Awiwie, Wiedniu – nie tylko opisują w absurdalny sposób zjawisko antysemityzmu, ale też przedstawiają cały pakiet konkretnych kroków, które mają zaradzić temu, co nazywają „nienawiścią do Żydów”. Przy czym definiują ją tak ogólnie i szeroko, że antysemitą może się okazać każdy, kto tylko choćby wyraża wątpliwość co do słuszności obecnej polityki izraelskiej, nie wspominając już o krytyce religii żydowskiej czy żydowskiej etyki. Jeśli tekst ten nie jest klinicznym wręcz opisem manii prześladowczej, to co nim jest? Jego autorzy żyją w świecie, w którym wszędzie czai się wróg, w którym każdy przejaw niechęci od razu ma prowadzić do ludobójstwa, w którym całe dzieje świata i cała polityka obsesyjnie kręci się wokół tego jednego, wokół Żydów i rzekomych prób ataków na nich. Miesza się fakty i pomówienia, a zjawisko marginesowym i jednostkowym nadaje się złowieszczy sens. Kto nie przeczytał tego dokumentu nic nie zrozumie. To w nim właśnie tkwi odpowiedź na pytanie: jak to możliwe, że współczesny Kościół wyrzeka się własnej pamięci i gotów jest przyjmować za swoją wrogą, obcą opowieść. To on właśnie stanowi tak naprawdę odpowiedź na Pańskie pierwsze pytanie.

 

Rehabilitacja faryzeuszy jest częścią projektu rehabilitacji judaizmu i stworzenia nowej tożsamości Kościoła i chrześcijaństwa. Chodzi o to, by bez żadnych podstaw Kościół nagle uczynił ze swoich dawnych wrogów i prześladowców, z faryzeuszy, bohaterów, partnerów dialogu, nauczycieli, bo w ten sposób skutecznie zwalczy rzekomo wrodzony, stały, zakorzeniony antysemityzm. Ten dokument to po prostu opis choroby, która ogarnęła znaczącą grupę tak chrześcijan, jak przedstawicieli niektórych środowisk żydowskich.

 

Już na wstępie autorzy tego raportu – programu wymieniają przykłady nienawiści do Żydów i w jednym zdaniu umieszczają obok siebie m.in. Tertuliana, świętego Jana Chryzostoma, świętego Augustyna, krucjaty, wygnanie Żydów z półwyspu Iberyjskiego, hiszpańską inkwizycję, pogromy, Adolfa Hitlera i Szoach. Powiem szczerze, że nie sposób traktować to poważnie, a co najwyżej jako niesmaczny żart. Po co więc zajmować się tego typu „ustaleniami”?

Ponieważ nie są to żarty! Nie jest to groteska, chociaż przyznaję, że zdanie to mogłoby się z powodzeniem pojawić w mojej powiastce „Epoka Antychrysta”. Uczeni profesorowie – Armin Lange, Ariel Muzicant, Dina Porat, Lawrence H. Schiffman, Mark Weitzman – walczący z nienawiścią nie dostrzegają, że wymienienie w jednym szeregu ojców i doktorów Kościoła oraz Adolfa Hitlera nie tylko jest niestosowne, ale moralnie ohydne. Jak można tak zestawiać wielkich twórców myśli i kultury Zachodu i morderców? Jak im nie wstyd? Świadczy to o tym, że ludzie którzy takiego zestawienia dokonują utracili całkiem zmysł rzeczywistości. Że zaliczając do jednej grupy największe autorytety Kościoła wschodniego i zachodniego oraz ludobójców nie tylko sieją nienawiść i wrogość do chrześcijaństwa, ale też w jakiś koszmarny sposób rehabilitują Hitlera.

 

Co gorsza nie robią tego w ukryciu, ale przeciwnie: oni robią to publicznie i jeszcze cieszą się poparciem papieża Franciszka, który napisał do autorów tego opracowania i uczestników konferencji specjalne posłanie. Nie tylko w nim ich chwali i popiera, nie tylko uznaje ich wielkie dokonania, ale twierdzi, że jedynie dzięki takim wysiłkom można zbudować lepszą przyszłość. Być może papież nie wiedział pod czym się podpisuje, wtedy mielibyśmy do czynienia z brakiem roztropności. A może wiedział? Aż strach pomyśleć co wynika z tego, że następca Piotra przyjmuje za prawdziwe twierdzenie, zgodnie z którym najwięksi święci Kościoła są warci tyle co Hitler i inni mordercy. W całym dokumencie pojawiają się postulaty wręcz niebywałe: wpisania do konstytucji państw narodowych konieczności walki z antysemityzmem, powołania przy wszystkich rządach rzeczników i pełnomocników do walki z antysemityzmem, wreszcie żądanie, by wszelkie organizacje i stowarzyszenia kulturalne i społeczne przekazywały na walkę z antysemityzmem 1 proc. swoich przychodów!

 

Padają też postulaty względem Kościoła i chrześcijaństwa. Dzieli się tam chrześcijan na dobrych filosemitów na czele z papieżem Franciszkiem i złych antysemitów, których symbolem ma być polskie Radio Maryja! Znowu – autorom tekstu nie przyszło do głowy, że kogoś obrażają, poniżają, że krzewią wrogość i uprzedzenia. Że to do nich idealnie wręcz pasują słowa Jezusa: „Lekarzu, ulecz samego siebie”. Oni jednak uważają siebie za zdrowych, a za chorą mają dotychczasową tradycję Kościoła. Domagają się, by rzekome „antysemickie treści należące do światowej pamięci kulturalnej i religijnej” zostały zastąpione przez pozytywne treści na temat judaizmu, właściwie pokazana historię antysemityzmu i żeby „głosy ofiar antysemityzmu stały się częścią kulturalnej i religijnej pamięci świata”. Od tej pory na chrześcijaństwo należy patrzeć oczami jego konkurentów i przeciwników. Doktrynę Kościoła ma określać nie święty Jan Chryzostom czy święty Augustyn, ale ci Żydzi, z którymi doktorzy polemizowali. A papież Franciszek najwyraźniej pod tym szaleństwem się podpisuje i uważa je za godne uznania.

 

Program walki z antysemityzmem obejmuje nowy przekład Nowego Testamentu w taki sposób, żeby podkreślić pozytywną wartość judaizmu i usunąć z niego wszelkie treści, które mogłyby stać się zarzewiem konfliktu z Żydami. Autorzy dokumentu wskazują wręcz właściwy, ich zdaniem, przekład, który powinien stać się odtąd wzorcem do naśladowania i punktem odniesienia dla wszystkich chrześcijańskich tłumaczeń, nowy żydowski przekład, którego redaktorem jest profesor Amy-Jill Levine. To właśnie ona wystąpiła w Rzymie i to ona wspominała o tym, że ideałem byłaby pełna kontrola wszystkich kazań i wystąpień katolickich przez nadzorujących ich Żydów.

 

Co w związku z tym autorzy „An end to antisemitism” uważają za najlepsze rozwiązanie opisywanej przez nich sytuacji?

Zdaniem autorów „An end to antisemitism” chrześcijanie powinni wyrzec wiary w to, że Jezus został przepowiedziany jako Zbawiciel przez proroków, nie mogą też twierdzić, że jego ofiara na krzyżu przyniosła wszystkim, a więc także Żydom, zbawienie. Ich zdaniem – zdaniem tysiąca uczestników z błogosławieństwem papieża Franciszka – należy na nowo zbudować tożsamość chrześcijaństwa w taki sposób, żeby nie pozostawała ona w opozycji do judaizmu. Kościół nie może siebie uważać za dziedzica Izraela ani nazywać siebie nowym Izraelem. Negatywne opinie na temat religijnej tradycji judaizmu albo muszą zostać usunięte albo mają być zneutralizowane. Chrześcijaństwo może istnieć tylko jako gałąź judaizmu, wszystko co temu przeczy, jak choćby negatywna opinia o faryzeuszach, ma zostać usunięte lub we właściwy sposób zinterpretowane. Chrześcijanie muszą uznać, że częścią ich własnego dziedzictwa religijnego jest uznanie Żydów za naród wybrany i ogłoszenie, że przymierze Boga z Izraelem nie zależy od Chrystusa. Krótko: są to postulaty zmierzające do zniszczenia historycznej tożsamości Kościoła.

 

Myślę zatem, że tak właśnie należy rozumieć informację o rehabilitacji faryzeuszy. Wbrew faktom historycznym, wbrew tekstom, wbrew przekazom i wiedzy mają się oni stać nie przeciwnikami i prześladowcami Jezusa, ale jego partnerami i nauczycielami. Sądzę, że to samo też będzie ostatecznie dziać się w przypadku saduceuszy, Annasza i Kajfasza. To zabójcy i prześladowcy Jezusa mają stać się świętymi w nowym układzie dziejów. Tak długo, jak chrześcijanie będą widzieć w Jezusie kogoś absolutnie wyjątkowego, Syna Bożego, Pana i Króla, a nie ucznia faryzeuszy i może nieco krnąbrnego i oryginalnego wyznawcę judaizmu, zawsze pozostaną w cieniu podejrzenia o antysemityzm.

 

Myśli Pan, że ten porażający i nikczemny plan uda się zrealizować?

Oczywiście! Żeby to było skuteczne trzeba przeprowadzić reedukację wszystkich księży, kontrolować ich kazania, pilnować, żeby odpowiednie zmiany znalazły się w liturgii, żeby Kościół i kościoły za każdym razem potępiały antysemityzm i ściśle stosowały się do wytycznych swoich nowych żydowskich nauczycieli. Należy też, piszą to wprost autorzy tego niebywałego dokumentu, prawdziwej magna charta holokaustianizmu, doprowadzić do sytuacji, w której osoby podejrzewane o antysemityzm (tak, właśnie tak) nie będą mogły zajmować żadnych istotnych stanowisk i mieć wpływu na życie religijne, kulturalne, polityczne i społeczne. Znowu, jest tu wprost wyrażone wezwanie do prześladowań inaczej myślących i gloryfikacja nowej formy imperializmu, imperializmu holokaustiańskiego. Dokładnie jak w czasach komunistycznych piętnowano osoby podejrzane o nieprawomyślność i odchylenie prawicowo-narodowo inne tak teraz chce się piętnować, szykanować i atakować ludzi, którzy mogą mieć krytyczne spojrzenie na żydowską przeszłość i kwestionować wartość religijnej tradycji żydowskiej. Niebywałe! I robią to, powtarzam, profesorowie najważniejszych wydziałów humanistycznych różnych zachodnich uniwersytetów. Jeśli podpisywanie się pod tymi postulatami nie jest zdradą rozumu i chrześcijaństwa, to co nią jest? Jeśli nie jest to negacja Słowa Boga, to co nią jest?

 

Tak naprawdę jest też czymś moralnie niesłychanym, że wszystkie te postulaty zgłaszane są przez przedstawicieli tych środowisk żydowskich, którzy chcą w sobie widzieć ofiary. Co za nieprawdopodobnie wręcz zafałszowana świadomość! Za nimi stoi przecież nie tylko potęga państwa Izrael, jednego z największych mocarstw współczesnego świata, ale też poparcie i siła Stanów Zjednoczonych, prawdziwego supermocarstwa. Jak zatem mogą udawać, że są głosem prześladowanej, biednej, słabej mniejszości? W jaki to niby sposób słaba i biedna mniejszość mogłaby sobie rościć prawo do totalnej zmiany całej tożsamości Kościoła i Zachodu? Żałosne to doprawdy. Niebywałe, że ludzie ci, dysponujący taką przewagą medialną i siłą polityczną, cały czas starają się występować w roli niedoszłych ofiar. Prawdziwa to instrumentalizacja cierpienia.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij