Szalejąca we współczesnym świecie rewolucja kulturowa nie omija też medycyny. Wręcz przeciwnie – obejmuje tę kluczową sferę aktywności ludzkiej ze zdwojoną siłą. Współczesna medycyna na zachodzie została wywrócona do góry nogami. Oznacza to tyle, że wkrótce „bezwzględna medycyna” (copyright Wesley Smith) trafi także do Polski. To nie problem wyłącznie lekarzy – lecz także pacjentów – takich jak Ty – drogi Czytelniku.
Leżysz w szpitalu, stary, schorowany. Zimne, sterylne pomieszczenia, krystalicznie czyste ściany, tylko brak bliskiego człowieka w pobliżu. To podobno szczegół. Ciężko wzdychasz, aż dostrzegasz podchodzącego do ciebie medyka w białym kitlu. Uśmiecha się życzliwie, choć dość chłodno. – Mam propozycję – mówi. O cóż chodzi? – zastanawiasz się. W tej chwili dostrzegasz w jego dłoni niewielką strzykawkę. W drugiej zaś jakieś kartki. Proszę podpisać – mówi łagodnym, acz stanowczym tonem. Chodzi o ulgę w cierpieniu – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak niedługo może wyglądać rzeczywistość starego człowieka w polskich szpitalach. Zresztą czy urągające godności warunki panujące w części z nich nie są cichą formą eutanazji? Na razie przynajmniej nikt nie udaje, że jest to dobre, etyczne i służące powszechnej szczęśliwości. Wkrótce nawet to może się zmienić.
Jak zauważa amerykański prawnik, konsultant „Rady Praw Pacjentów” i krytyk eutanazji Wesley Smith w książce „Kultura śmierci” „nasza kultura szybko się degeneruje, kształtując społeczeństwo, w którym zabijanie nazywa się wspaniałomyślnością, samobójstwo jest , naturalną śmierć uznaje się za pozbawioną godność, a należytą, pełną współczucia opiekę nad osobami starszymi, przedwcześnie urodzonymi, niepełnosprawnymi, pogrążonymi w rozpaczy lub umierającymi postrzega się w kategorii <ciężaru> i marnowania zasobów emocjonalnych i finansowych”.
Ideologia bioetyczna
Owe zmiany to w znacznej mierze „zasługa” ideologii bioetycznej. Tak, ideologii. Chociaż bowiem bioetyka maskuje się jako niezależny osąd. a tymczasem walczy wiele przemawia za tym, że „[…] program bioetyczny okazuje się koniec końców zdumiewająco radykalny: pogrzebać wartości i obyczaje naszej kultury i wypracować nowy konsensus etyczny na swój własny (bioetyki) samodzielnie stworzony obraz i podobieństwo. Mamy słowo na określenie tak szeroko zakrojonego programu. To właśnie ideologia” – przekonuje Wesley Smith.
Nie wszyscy bioetycy jej ulegają. Chodzi jednak o dominujący nurt. Problem z tą ideologią polega na zdobyciu przez nią autorytetu dyscypliny naukowej i prestiżu uniwersyteckiego. Wykłady z bioetyki na dobre zadomowiły się na medycznych uczelniach. Oznacza to, że lekarze właśnie od bioetyków czerpią „wiedzę” o moralnym wymiarze uprawianej przez nich sztuki Asklepiosa. To zaś może mieć dla pacjentów śmiertelne konsekwencje. Dosłownie.
Oczywiście samozwańczy bioetycy (bo wbrew pozorom do uprawiania tej dyscypliny nie potrzeba specjalnych kwalifikacji) nie uważają się za złych ludzi. Przeciwnie – są oni we własnym mniemaniu dobroczyńcami ludzkości. Podejście to uzasadniają zaś utylitarną troską o dobro ludzkości.
Wesley Smith przestrzega przed myleniem bioetyki z etyką medyczną. Wszak „etyka medyczna skupia się na życiu zawodowym lekarzy i ich postępowaniu w relacjach z pacjentami. Bioetyka natomiast koncentruje się na związku pomiędzy medycyną i zdrowiem i społeczeństwem. Ten ostatni element pozwala bioetykom snuć projekty wykraczające daleko poza dobro jednostki i przypisywać sobie moralne kompetencje, które zdumiewają ambicją i pychą”. Zresztą nawet historyk bioetyki i bioetyk w jednym Albert R. Jonsen nazywa swoją dziedzinę ”.
Hipokrates do lamusa
Bioetyka upadła za sprawą zniszczenia dotychczasowej etyki medycznej. Wesley Smith opisuje obecne w medycynie obejście od tradycji hipokratejskiej, wiązanej ze starożytnym Hipokratesem (460-377 p.n.e.). Wiążą się z nią wezwania do działania w interesie pacjentów – w tym wstrzymania się od podawania im trucizny. Przysięga ta była składana w różnych wersjach, jednak obecnie została niemal zapomniana.
Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych analizy pokazały, że jedynie 8 na 100 lekarzy przyrzeka wstrzymać się od aborcji. Co więcej, jedynie 14 na 100 decyduje się odrzucić eutanazję. Obecny w tradycji hipokratejskiej zakaz stosunków płciowych między medykami a pacjentami został niemal całkowicie zniesiony. Do tego dochodzi wrogość bioetyków wobec religii. Ta bowiem jawi się jako sprzeczna z jej celami.
Dobroczynna rola chrześcijaństwa
Jakaż to różnica z inspirowanym przez chrześcijaństwo ruchem hospicyjnym, zakładającym niesienie pomocy bliźnim znajdującym się w potrzebie i bliskim śmierci! Korzenie tego ruchu tkwią w działalności pobożnej anglikanki Cicely Saunders. Zresztą można sięgnąć dalej, do średniowiecznych szpitali, tworzonych przez średniowieczne zakony czy dobroczynności praktykowanej przez chrześcijan już w starożytności. Jak wyglądałby świat, gdyby w imię źle rozumianej świeckości państwa zdecydować się na wyrugowanie chrześcijańskich wartości z przestrzeni publicznej?
Zwolennicy laicyzmu walczą o wyrugowanie religii z przestrzeni publicznej. Także w Polsce. Tego typu postulaty zgłasza choćby partia „Wiosna” i nie tylko. Szerzą się bluźnierstwa, a postępowi katolicy starają się je tłumaczyć. Tymczasem wraz z chrześcijaństwem zniszczeniu ulegnie także etyka równej godności wszystkich ludzi (nie mylić z lewicowym egalitaryzmem!). Wraz z nią wyginie absolutny zakaz zabójstwa zastąpiony przez utylitarny rachunek zysków i strat. Zacznie szaleć nietzscheański podział na panów (Ubermenschów) i niewolników (starych, chorych, cierpiących). Uzasadnienie będzie jednak inne – troska o jakość życia (słowo klucz współczesnej ideologii), unikanie bólu, cięcie nadmiernych kosztów. Cywilizacja śmierci w pełnej krasie.
Jednym słowem – jest się czego bać. Chcesz wiedzieć więcej, drogi Czytelniku – zajrzyj do książki Wesley’a Smitha.
Marcin Jendrzejczak
Wesley J. Smith, „Kultura śmierci – gdy medycynie wolno szkodzić”, Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie, Kraków 2019.