Ekologiści nie poprzestają na wpędzaniu ludzi w poczucie winy z powodu latania samolotami, czy też jedzenia mięsa. Ostatnio powstał nowy termin barnskam. Oznacza on wstyd z powodu płodzenia dzieci. Zieloni przekonują, że powstrzymanie się od posiadania dzieci radykalnie zmniejszy emisję CO2. Remedium na przyszłe trudności na rynku pracy widzą w robotyzacji i imigracji.
Gurgin Bakircioglu, szwedzki dziennikarz z armeńsko-kurdyjskimi korzeniami wysterylizował się, aby nie mieć dzieci. Podkreśla, że decyzja ta nie wynika z jego uprzedzeń do najmłodszych, lecz ma wymiar polityczny. Mężczyzna przyjął też weganizm i zamieszkał w kamperze. Jego zdaniem rozwiązaniem dla problemu starzenia się jest migracja.
Wesprzyj nas już teraz!
Kimberly Nicholas i Seth Wynes z uniwersytetu w Lund zajęły się czteroma czynnikami o największej szkodliwości dla klimatu. Wyodrębniły one cztery postawy najkorzystniejsze dla ochrony klimatu: rezygnacja z samochodu, z samolotu, z jedzenia mięsa oraz ograniczenie liczby dzieci. Kimberly Nicholas zapewnia jednak, że jej celem nie jest wpędzenie rodziców w poczucie wstydu.
Takich skrupułów nie ma natomiast Hanne Kjöller. W artykule opublikowanym „Dagens Nyheter” stwierdziła, że wstyd z powodu posiadania dzieci jest nawet lepszy niż wstyd z latania samolotem.
Ekologizm stał się nową quasi-religią. Ziemia staje się bożkiem, a jej zanieczyszczanie powodem do wstydu („grzechem”). Owa „religia” wymaga od swych adeptów niebagatelnych poświęceń, których istotą jest negacja rozwoju demograficznego i cywilizacyjnego. Krótko mówiąc, chodzi o zaprzeczenie wezwania z Księgi Rodzaju:
„Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”. [Rdz 1,28].
Ekologiści nie chcą przyjąć tego Bożego błogosławieństwa. Zamiast wzywać do mądrego zarządzania ziemią, usuwania nadużyć i doskonalenia dzieła stworzenia, traktują człowieka jako intruza. Zapominają o tym, że nowi ludzie to także potencjalne nowe wynalazki, mogące przysłużyć się między innymi dobrze rozumianej ochronie środowiska.
Źródła: rp.pl / komentarz pch24.pl
mjend
czytaj więcej:
Projekt Greta” i „projekt Inga” – rebelia kontrolowana i kalkowana
Ascetyzm bez nagrody – czyli o wyrzeczeniach w imię lewactwa