Powinniśmy więc zdawać sobie sprawę z tego, że znajdujemy się jakby na szczycie wysokiej góry, zawieszeni nad przepaścią grzechów, podtrzymywani wyłącznie nicią Bożej łaski. Jeśli nić ta zerwie się, z pewnością runiemy w przepaść, popełniając najbardziej odrażające grzechy: Gdyby Pan mi nie udzielił pomocy, wnet by moja dusza zamieszkała w kraju milczenia (Ps 94, 17). Bez Bożej pomocy popełniłbym tysiące grzechów i dziś znalazłbym się w piekle – tak wyraził się Psalmista i tak może powiedzieć każdy z nas.
Podobnie myślał św. Franciszek z Asyżu, mówiąc, że jest największym grzesznikiem świata. Jeden z towarzyszących mu braci zaprzeczał: „Ojcze, to nie jest prawdą! Niewątpliwie jest wielu na świecie gorszych od ciebie!”. Jednak Święty nie ustępował: „Aż nadto pewien jestem, że prawdziwe są moje słowa! Gdyby Bóg nie trzymał na mnie swej ręki, popełniłbym wszelkie możliwe grzechy!”
Wierzymy, że bez łaski Bożej nie możemy uczynić nic dobrego, nie potrafimy nawet wzbudzić dobrej myśli. Św. Augustyn pisze, że „człowiek bez łaski Bożej nie jest zdolny do dobrego ani w myślach, ani w czynach”. Utrzymuje on, że podobnie jak oko nie może widzieć bez światła, tak człowiek nie może czynić dobra bez łaski.
Wesprzyj nas już teraz!
Wcześniej wyraził to św. Paweł: Nie żebyśmy uważali, że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz wiemy, że ta możność nasza jest z Boga (2 Kor 3, 5). A przed Apostołem powiedział to Psalmista: Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą (Ps 127,1). Na próżno człowiek trudziłby się, aby stać się świętym, gdyby Bóg nie przyłożył do tego swej ręki. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Jeśli Bóg nie uchroni duszy przed grzechem, na próżno człowiek jej strzeże własnymi siłami. Dlatego Prorok pisze: Bo nie zaufałem mojemu łukowi ani mój miecz mnie nie ocalił (Ps 44, 7); dlatego nie chcę pokładać nadziei w mojej zbroi, lecz tylko w Bogu, który może mnie zbawić. […]
Mądre jest więc spostrzeżenie św. Augustyna: „Przekonanie o własnej sile przeszkadza wielu w uzyskaniu stabilności; nikt nie jest naprawdę silny, jeśli nie odczuwa swojej słabości”. Jeśli ktoś twierdzi, że się nie obawia upadku, znaczy to, że ufa sobie samemu i swoim postanowieniom. Ta zgubna ufność prowadzi do aroganckiego braku bojaźni przed Bogiem, a zatem do zaprzestania wzywania Jego pomocy, i tym samym do nieuniknionego upadku. Niech więc każdy strzeże się próżnej chwały i niech nie dziwi się grzechom innych, lecz raczej patrzy na siebie jako gorszego od innych, mówiąc: Panie, gdybyś mnie nie wspomógł, postąpiłbym jeszcze gorzej! Inaczej bowiem Bóg dopuści, że karą za pychę będzie upadek w większe i obrzydliwsze grzechy. Dlatego Apostoł uprzedza nas, abyśmy starali się o wieczne zbawienie, drżąc i lękając się: Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12). Ten, kto lęka się, aby nie upaść, oraz nie wierzy zbytnio we własne możliwości, całą swoją ufność składa w Bogu i do Niego ucieka się w każdym niebezpieczeństwie. Bóg go wspomoże, a on zwycięży pokusy i zbawi się.
Św. Filip Nereusz, przechadzając się kiedyś po ulicach Rzymu, powtarzał: „Straciłem nadzieję!”. Pewien zakonnik zganił go za to, lecz Święty wyjaśnił: „Mój ojcze, straciłem nadzieję w siebie, lecz ufam Bogu”. Jeśli chcemy być zbawieni, to czyńmy podobnie: żyjmy, tracąc nadzieję we własne siły, i tak będziemy naśladować św. Filipa, który zaledwie się przebudził, mówił do Boga: „Panie, trzymaj swą rękę na Filipie, bo inaczej Filip Cię zdradzi”.
Św. Alfons Maria de Liguori, Stając przed Bogiem, HOMO DEI, 2010, s. 54-55.