Dokładnie rok po upublicznieniu dubiów kardynał Raymond Burke zwraca się ponownie do papieża Franciszka i całego Kościoła z pilnym i ostatecznym apelem o wyjaśnienie wątpliwości związanych z interpretacjami adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Poniżej prezentujemy szersze omówienie wywiadu udzielonego redakcji „National Catholic Register”.
– Rok po publikacji „dubiów” dotyczących Amoris laetitia, które nie doczekały się żadnej odpowiedzi ze strony Ojca Świętego, obserwujemy wzrost zamieszania, jeśli chodzi o sposoby interpretacji adhortacji apostolskiej. Stąd nasza troska o sytuację Kościoła i o jego misję na świecie staje się jeszcze większa – powiedział kard. Burke. Hierarcha zapewnił, że jest w stałym kontakcie z kardynałem Walterem Brandmüllerem, sygnatariuszem dubiów oraz w duchowej łączności ze zmarłymi kardynałami Joachimem Meisnerem i Carlem Caffarrą, którzy za życia wsparli inicjatywę.
Wesprzyj nas już teraz!
Kardynał Burke w kontekście niejednoznaczności VIII rozdziału Amoris laetitia, wyjaśnił dlaczego potrzeba tu jednoznaczności i jasności przekazu. – Jasność w nauczaniu nie oznacza żadnej sztywności, która przeszkodziłaby ludziom iść ścieżką Ewangelii, ale wprost przeciwnie – jasność zapewnia światło konieczne po to, aby towarzyszyć rodzinom na drodze chrześcijańskiego uczniostwa. To niejasność przeszkadza nam dostrzec ścieżkę i przeszkadza w działaniach ewangelizacyjnych Kościoła, jak mówi Jezus: „Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać” (J 9,4) – powiedział.
Zdaniem kardynała, aktualna sytuacja w Kościele sprawia, że odpowiedź na dubia staje się jeszcze bardziej pilna. – Troską było i jest dokładne określenie, czego papież chciał nauczać jako następca św. Piotra. Stąd pytania powstają z uznania urzędu św. Piotra, który papież Franciszek otrzymał od Pana po to, aby umocnić swoich braci w wierze – powiedział kardynał Burke. Jak dodał, Magisterium to dar Boga dla Kościoła, „gwarantujący jasność w kwestiach dotyczących depozytu wiary”. Zatem, jak wyjaśnił, ze swojej natury stwierdzenia, „którym brak tej jasności, nie mogą się kwalifikować jako wyrazy Magisterium”.
Hierarcha z niepokojem zauważył, że niektóre zalecenia Amoris laetitia dotykające ważnych aspektów wiary i życia chrześcijańskiego otrzymały wiele, często rozbieżnych, a nawet sprzecznych interpretacji. Niestety, część z nich „stanowi przeciwieństwo nauki katolickiej”. Stąd też zadane papieżowi pytania dotyczą tego, „czego dokładnie Ojciec Święty naucza oraz tego, w jaki sposób Jego nauczanie harmonizuje z depozytem wiary”.
Jak przypomniał, Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym Dei Verbum, mówi iż Urząd Nauczycielski „nie jest ponad słowem Bożym, lecz jemu służy, nauczając tylko tego, co zostało przekazane. Z rozkazu Bożego i przy pomocy Ducha Świętego słucha on pobożnie słowa Bożego, święcie go strzeże i wiernie wyjaśnia. I wszystko, co podaje do wierzenia jako objawione przez Boga, czerpie z tego jednego depozytu wiary”.
Kardynał Burke zaznaczył także, że nie można traktować listu papieża do biskupów regionu Buenos Aires (powstał on tuż przed otrzymaniem dubiów), jako odpowiedzi na przesłane pytania. – Z jednej strony te wskazówki mogą być interpretowane na różne sposoby, z drugiej – nie jest jasne, czy list ten jest tekstem Magisterium, w którym papież zamierzał przemawiać do Kościoła powszechnego jako następca św. Piotra – dodał.
Bowiem już sam fakt, że list wyciekł do mediów i dopiero potem został opublikowany przez Stolicę Apostolską budzi wątpliwości, czy dokument miał być skierowany do Kościoła powszechnego. – Na dodatek okazałoby się to dość zdumiewające – i przeciwne wyraźnie sformułowanemu pragnieniu papieża Franciszka, by pozostawić konkretne zastosowanie Amoris laetitia biskupom każdego kraju (por. AL 3) – że obecnie narzuca Kościołowi powszechnemu to, co okazuje się być konkretnymi wytycznymi dla określonego rejonu – dodał. Bowiem nauczanie, które „nie jest wystarczająco określone pod wzglądem jego autorytetu i obowiązującej treści nie może rzucać wątpliwości na jasność stałego nauczania Kościoła, które w każdym przypadku pozostaje zawsze normatywne”.
Hierarcha wyraził też zaniepokojenie, że konferencje biskupów przyjmują różne interpretacje dotyczące możliwości przyjmowania Komunii Św. przez rozwodników żyjących w ponownych związkach i utrzymujących relacje seksualne ze swym partnerem, bo przeczą one nauczaniu papieża zawartemu w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio św. Jana Pawła II.
– Ci, którzy utrzymują, że dyscyplina, jakiej uczy Familiaris consortio zmieniła się, przeczą sobie nawzajem, gdy dochodzi do wyjaśnienia powodów i konsekwencji. Niektórzy posuwają się tak daleko, że mówią, iż rozwiedzeni w nowych związkach, którzy wciąż żyją „more uxorio”, nie znajdują się w obiektywnym stanie grzechu śmiertelnego (cytując na poparcie AL 303); inni kwestionują tę interpretację (cytując na poparcie AL 305), jednak zostawiając całkowicie osądowi sumienia określenie kryterium dostępności sakramentów – powiedział.
Zdaniem kardynała, wydaje się, że celem interpretatorów jest doprowadzenie do zmiany w dyscyplinie, podczas gdy powody, jakie na to przytaczają, nie mają znaczenia. – Nie okazują też żadnej troski o to, jak bardzo narażają na niebezpieczeństwo istotne kwestie depozytu wiary – dodał.
Tak powstała mieszanina interpretacji wywołała „smutne skutki”. W rzeczywistości niejednoznaczność w konkretnym punkcie, związanym z troską duszpasterską o rodzinę, skłoniła niektórych do propozycji zmiany paradygmatu dotyczącego całej moralnej praktyki Kościoła, której fundamentów autorytatywnie nauczał św. Jan Paweł II w swojej encyklice Veritatis splendor– dodał.
Zdaniem hierarchy, uruchomiono proces, który jest „wywrotowy w stosunku do istotnych części Tradycji”. – Jeśli chodzi o moralność chrześcijańską, niektórzy twierdzą, że absolutne normy moralne należy zrelatywizować i że subiektywnemu, powołującemu się na siebie sumieniu należy udzielić – ostatecznie niejednoznacznego – pierwszeństwa w kwestiach dotyczących zasad moralnych – powiedział.
Kardynał Burke stanowczo podkreślił, że to, co jest zagrożone, nie jest sprawą drugorzędną dla podstawowego przesłania Ewangelii. – Mówimy tutaj o tym, czy spotkanie osoby z Chrystusem może lub nie, dzięki łasce Bożej, nadać kształt ścieżce życia chrześcijańskiego tak, by było ono w harmonii z mądrym projektem Stwórcy – zaznaczył.
Hierarcha zauważył też, że sens kościelnej praktyki sakramentalnej jest nieustannie podkopywany w Kościele, szczególnie, kiedy chodzi o sakrament pokuty i Eucharystii. – Decydującym kryterium dopuszczenia do sakramentów zawsze była spójność czyjegoś sposobu życia z nauczaniem Jezusa. Jeśli zamiast tego rozstrzygającym kryterium miałby się stać brak subiektywnej winy danej osoby – jak niektórzy interpretatorzy „Amoris laetitia” sugerowali – czy nie zmieniłoby to samej natury sakramentów? – pytał.
Bowiem sakramenty nie są „prywatnym spotkaniem z Bogiem ani nie są środkiem społecznej integracji ze wspólnotą”. Są one raczej „widzialnymi i rzeczywistymi znakami naszego wcielenia w Chrystusa i w Jego Kościół, w których i przez które Kościół publiczne wyznaje i pobudza swoją wiarę”.
– Stąd zamieniając czyjejś subiektywne pomniejszenie winy czy braku winy w rozstrzygające kryterium dopuszczenia do sakramentów, narażalibyśmy na niebezpieczeństwo samą „regula fidei” – regułę wiary, którą sakramenty głoszą i pobudzają nie tylko słowami, ale także widzialnymi gestami. W jaki sposób Kościół mógłby wciąż być powszechnym sakramentem zbawienia, jeśli sens sakramentów miałby być ogołocony ze swej treści? – dodał.
Dlatego też kardynał Burke rok po upublicznieniu dubiów postanowił zwrócić się do papieża i całego Kościoła z apelem, by „papież utwierdził swoich braci w wierze jasnym wyrażeniem nauczania dotyczącego zarówno moralności chrześcijańskiej, jak i sensu sakramentalnej praktyki Kościoła”.
Źródło: LifeSiteNews
Tłum. Jan J. Franczak