5 lutego 2014

Niekonstruktywne kanty Okrągłego Stołu

(fot.Jaroslaw Stachowicz / FORUM)

W działaniach skierowanych przeciwko „niekonstruktywnym” krytykom procesu dogadywania się z ludową władzą zaangażowany był nie tylko aparat bezpieczeństwa, ale i liderzy „Solidarności”. Warto pamiętać, że kiedy Michnik pił wódkę z Kiszczakiem, licznych już wtedy przeciwników porozumienia z czerwonymi pałowało ZOMO.


„Dla ZSRR liczy się przede wszystkim pomyślny rozwój stosunków z USA i w tym kontekście istnieje potrzeba budowania w K[rajach] S[ocjalistycznych] mostów porozumienia między różnymi siłami społecznymi, dlatego nie powinniście nam przeszkadzać w kontaktach z polskimi intelektualistami. Musimy mieć własne rozpoznanie i ocenę opozycji. W związku z tym ambasada radziecka w Warszawie i nie tylko ona, otrzymała polecenie opracowania pełnego kompendium wiedzy dotyczącego opozycji, personalnego who is who”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Cytowany szyfrogram – bezpośrednio dotyczący sprzeciwu władz PRL wobec wyjazdu Adama Michnika do Moskwy w 1988 r. na zaproszenie Związku Filmowców – dobitnie wyrażał tezę, według której Kreml nie tylko akceptował rozpoczęte przez Jaruzelskiego rozmowy, ale miał wobec tego „dialogu” własne plany. Zatem „urabianie” opozycji musiało być zintensyfikowane. Równie istotne dla sprawy porozumienia było zmarginalizowanie tych, dla których wizja „okrągłego stołu” z partyjnymi dygnitarzami była nie do zaakceptowania (A. Dudek, „Reglamentowana rewolucja”).

 

Warto w tym momencie przypomnieć konflikt, jaki wybuchł między Wałęsą a powstałą w 1987 r. Grupą Roboczą Komisji Krajowej. Jej marginalizacja, zdaniem Sławomira Cenckiewicza, była swoistym wstępem do rozprawienia się z grupami „niekonstruktywnymi” (S. Cenckiewicz „Laboratorium Pierestrojki”).

 

Grupa Robocza Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” powstała w IV 1987 w reakcji na powołanie przez Lecha Wałęsę Tymczasowej Rady „S”. Utworzyło ją grono dawnych działaczy kierownictwa „S”, m.in. Andrzej Gwiazda, Marian Jurczyk, Jerzy Kropiwnicki. W ich opinii, przy odbudowie jawnej „Solidarności” należało odtworzyć skład statutowych władz Związku z 1981, z wyłączeniem tych, którzy sprzeniewierzyli się etosowi związku. Była to rekcja na decyzję Wałęsy z 29 IX 1986 r. o powstaniu jawnej Tymczasowej Rady „Solidarności” z nim samym na jej czele oraz członkami: Bogdanem Borusewiczem, Zbigniewem Bujakiem, Władysławem Frasyniukiem, Tadeuszem Jedynakiem, Bogdanem Lisem, Januszem Pałubickim i Józefem Piniorem.

 

Kolejnym  sygnałem, że także ludzie reżimu i „konstruktywnej opozycji” mogą realizować podobne cele, było opublikowanie – bez problemów – na łamach „Tygodnika Powszechnego” jesienią 1986 r. apelu Wałęsy oraz wspierającej go grupy intelektualistów (m.in. Jerzy Turowicz, Bronisław Geremek i Stefan Bratkowski) o zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych przez USA na PRL po wprowadzeniu stanu wojennego. (S. Cenckiewicz, op.cit).

 

Wymarzony przez komunistów scenariusz „kooptacyjny”, mający polegać na wciągnięciu ludzi „Solidarności” w orbitę władzy, miał zostać zrealizowany m.in. poprzez wejście Wałęsy do Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL. Jednak na taki rodzaj „kooptacji” komuniści nie mogli liczyć, choć było kwestią czasu, kiedy dojdzie do ugody ekipy Wałęsy z władzą.

 

By umożliwić ten kompromis komunistyczne służby specjalne nasiliły działania w kierunku wzmocnienia tzw. konstruktywnej opozycji kosztem „radykałów” niechcących słyszeć o porozumieniu z „czerwonymi”.( S. Cenckiewicz, op.cit).

 

Kto może siąść przy „okrągłym stole” sprecyzował gen. Czesław Kiszczak w swoim oświadczeniu z 26 sierpnia 1988 roku: „nie stawiam żadnych warunków ani co do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników. Wykluczam jednak możliwość uczestnictwa osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL”. Wsparcie dla „konstruktywnej opozycji wspierającej reformatorskie poczynania władz polityczno-państwowych” zakładał zatwierdzony w połowie listopada 1988 r. plan działań Departamentu III MSW na rok 1989.

 

Zatem „radykałów” należało nie tylko izolować, ale i „agenturalnie opanować i zepchnąć do defensywy”. Działania te skierowane miały być szczególnie przeciwko ludziom KPN i PPS, jednakże za główną siłę „radykalno-ekstremistycznego” skrzydła opozycji uważano Solidarność Walczącą. Dla SB była ona „organizacją skrajnie wrogą, niewykluczającą zastosowania terroru w prowadzeniu walki politycznej”.

 

Władza intensyfikowała swe działania skierowane przeciwko niekonstruktywnym. Strajki i demonstracje – stanowiące tło pierwszych dni obrad okrągłego stołu –  mogły zostać wykorzystane przez „radykałów” i zniweczyć misternie uknuty plan dogadania się z konstruktywną opozycją. Taką możliwość dostrzegała także strona opozycyjna co – jak przypuszcza prof. A. Dudek – „nie pozostawało bez wpływu na skłonność do ustępstw” obu stron okrągłostołowego dialogu. (A. Dudek, op.cit).

 

„Dogadywanie się” z czerwonymi mobilizowało „radykałów”. 25 lutego doszło do próby integracji sił przeciwnych negocjacjom. Przedstawiciele KPN, PPS-Rewolucja Demokratyczna, SW, Ruchu „Wolność i Pokój oraz działacze z Grupy Roboczej Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” uczestniczyli w Kongresie Opozycji Antyustrojowej. SB zatrzymało ponad 120 osób biorących udział w spotkaniu. „Ekstremistom” obrywało się także od najbardziej wpływowych tytułów prasy niezależnej, pozostającej pod kontrolą zwolenników „historycznego kompromisu”.

 

Wzmacnianie kompromisowego nastawienia odbywało się więc zarówno przy użyciu milicyjnej pałki oraz poprzez wprowadzanie do „radykalnych” środowisk esbeckich agentów, ale również na skutek ich systematycznego spychania na margines oraz izolowania przez „umiarkowanych”.

 

Rozpoczęte 6 lutego rozmowy przy okrągłym stole nie przeszkadzały władzy w pałowaniu niezadowolonej młodzieży akademickiej rozczarowanej brakiem zmian w kraju. 17 lutego 1989 r. wiec odbywający się z okazji 8. rocznicy rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów na krakowskim rynku doprowadził do interwencji ZOMO. Wiecujący chcieli wręczyć ministrowi edukacji Jackowi Fisiakowi petycję, co było jedną z przyczyn wybuchu zamieszek. Minister został na dwie godziny uwięziony w budynku V LO. Jednakże apogeum sprzeciwu miało dopiero nadejść. W trakcie „krakowskiego maja”  ZOMO używało pałek, armatek wodny, gazu łzawiącego i rakiet oświetlających a demonstranci kamieni, butelek z benzyną i prętów. ZOMO strzelało rakietami, petardami i granatami wprost w tłum. Dochodziło do walk wręcz, a demonstranci budowali barykady. „Bijące serce partii” swój kunszt w pałowaniu doskonaliło także w Poznaniu i Gdańsku. Pod koniec lutego informowano kierownictwo PZPR o „niepokoju z jakim grupa postkorowska oceniała radykalizację młodzieży  studenckiej” (A. Dudek, op.cit).

 

Porozumienie z komunistami stało się faktem, ich był prezydent, spółki nomenklaturowe, służby, wysokie emerytury i… uznanie w szkolnych podręcznikach. Tym bardziej należy pamiętać – zwłaszcza w kolejne rocznice okrągłostowego kantu – o tych, którzy na myśl o piciu wódki z Kiszczakiem od początku czuli zdecydowany absmak.

 

 

Łukasz Karpiel

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij