Kościół potrzebuje pasterzy, a nie funkcjonariuszy. Jestem wstrząśnięty tym, że tak łatwo zaakceptowano rządowy zakaz sprawowania publicznej Mszy świętej. Kult jest przecież wyrazem miłości Boga i bliźniego – mówi konserwatywny niemiecki proboszcz, ks. Gerald Goesche.
Ks. proboszcz Gerald Goesche kieruje berlińskim Instytutem św. Filipa Neri. Instytut powstał w 2004 roku jako stowarzyszenie na prawie papieskim. Nie pobiera żadnych pieniędzy od rządu RFN w ramach podatku kościelnego. W należącym do Instytutu kościele pw. św. Afry sprawowana jest regularnie Msza święta w rycie trydenckim.
Wesprzyj nas już teraz!
O proboszczu zrobiło się w Niemczech głośno, bo wystąpił na drogę sądową, domagając się przywrócenia możliwości sprawowania publicznej Mszy świętej. Sąd w Berlinie jego skargę jednak odrzucił, wskazując, że choć obostrzenia naruszają prawo do wolności religijnej, to rzeczone prawo musi ustąpić przed prawem do ochrony zdrowia i życia, któremu służą wprowadzone restrykcje.
W rozmowie z konserwatywnym portalem Junge Freiheit ks. Goesche mówił o tym, dlaczego zdecydował się pójść do sądu.
– Miłowanie i poszanowanie Boga jest pierwszym przykazaniem. Drugim, równym mu, jest miłowanie bliźniego jak siebie samego. Publiczny kult, przede wszystkim w Wielkanoc, jest wyrazem miłości Boga i bliźniego – powiedział kapłan.
Ks. Goesche został zapytany, czy dziwi go, że niemiecki Kościół katolicki – a także wspólnota protestancka – w pełni zaakceptowały rządowy zakaz sprawowania publicznych Mszy świętych i nabożeństw.
– To mnie nie tylko dziwi, jestem wprost wstrząśnięty. Gdy w XVI stuleciu wybuchła zaraza w Mediolanie, to tamtejszy biskup Karol Boromeusz organizował Msze na wolnym powietrzu. Rozumiem, że hierarchowie troszczą się o zdrowie starszych wierzących. Sam mieszkam ze swoją matką, która ma 83 lata i staram się robić wszystko, by ją obronić. Z tego powodu jest na pewno właściwe wydanie dyspensy od obowiązku niedzielnego. Liturgia jest jednak zawsze fizyczna, dlatego jest lepiej, gdy wnuk przyniesie swojej babci świecę paschalną z liturgii wielkanocnej, niż gdyby miano skupiać się na Mszy w streamingu na żywo – powiedział.
Jak dodał, chciałby, aby w Kościele byli pasterze, a nie męczennicy. Ks. Goesche przypomniał, że czerwień na szatach kardynalskich ma przypominać o krwi męczenników. Tymczasem dzisiaj nie oczekiwano przecież męczeństwa, trzeba było mniej.
Kapłan wyraził też nadzieję, że po kryzysie koronawirusa nastąpi odejście od tak zwanego „zwrotu antropologicznego” w teologii, a zatem kierunku, który w centrum stawia człowieka, nie Boga.
Na koniec ks. Goesche zachęcił wszystkich katolików do odwiedzania otwartych kościołów w celu modlitwy i jeżeli to możliwe spowiedzi oraz przyjęcia Komunii świętej.
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.