Dziwne się komuś, bracia moi, mogą wydać słowa Pana: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i uginacie się pod ciężarem. Weźmijcie jarzmo moje na siebie i uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpocznienie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje słodkie jest a brzemię moje lekkie”.
I patrzy, że ci, którzy podjęli jarzmo na kark nieustraszony i przyjęli owo brzemię bardzo spokojnie na ramiona, dręczeni są i doświadczani w tym czasie tak wielkimi trudnościami, że wydają się być nie odwoływani od trudów do odpoczynku, lecz od odpoczynku do trudów. Zgodne jest to ze słowami Apostoła: „I wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Jezusie Chrystusie, prześladowanie cierpieć będą”.
Powie więc ktoś, jakim sposobem jarzmo jest łagodne, a brzemię lekkie, kiedy właśnie niesienie owego jarzma i brzemienia nie znaczy nic innego, jak pobożnie żyć w Chrystusie? Dlaczego powiedziano: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i uginacie się pod ciężarem, a ja was pokrzepię”. A nie raczej: pójdźcie aby pracować, bo macie czas wolny? Zaprosił bowiem i tych, którzy stali bezczynnie. Zaprowadził ich do winnicy, by znosili upał dnia. I pod tym jarzmem łagodnym, brzemieniem lekkim słyszymy, co mówi Apostoł: „Ale we wszystkim okazujemy się jako słudzy Boży, w wielkiej cierpliwości, w utrapieniach, w potrzebach, uciskach, w chłostach itd.” A w innym miejscu tego samego listu: „Od Żydów otrzymałem pięć razy po czterdzieści plag bez jednej. Trzykrotnie byłem smagany rózgami, raz byłem kamienowany, trzy razy przeżyłem rozbicie się okrętu, dniem i nocą byłem na głębi morskiej”. I inne niebezpieczeństwa, które mogły być wyliczone, ale nie można było ich znosić bez pomocy Ducha Świętego.
Wesprzyj nas już teraz!
Znosił więc [św. Paweł] te wszystkie trudności i przykrości, o jakich wspomniał częściej i obficiej; lecz zaiste był przy Nim Duch Św., który w osłabieniu zewnętrznej strony człowieka, wewnętrzną istotę odnawiał z dnia na dzień poprzez skosztowanie duchowego spoczynku w obfitości rozkoszy Bożych i w nadziei przyszłego szczęścia, wszystkie obecne trudy przekreślał, wszystkie ciężary życia lżejszymi czynił. Oto jak słodkie nosił jarzmo Chrystusa i lekkie brzemię, że to wszystko co wyżej zostało wymienione, jako coś ciężkiego i strasznego, ku przerażeniu słuchacza, nazywał lekkim cierpieniem.
[…] Ludzie znoszą to, że się ich tnie i przypala, aby okupić za cenę dotkliwych cierpień bóle niewiecznego, lecz niemniej dłużej trwającego wrzodu. Dla ospałego i nie bardzo pewnego, a krótkiego urlopu w najgorszym życiu, żołnierz wyczerpuje się strasznymi wojnami. Być może, więcej lat przebywa bez odpoczynku wśród trudów, niż ma zamiar przeżyć w odpoczynku. Jakimiż to burzami i nawałnicami, srogimi kaprysami nieba i morza, budzącymi trwogę, nękani są kupcy za cenę zdobycia bogactw niestałych? Bogatsze są one niebezpieczeństwa i burze, niż cena ich zdobycia.
Jakież to upały, jakież mrozy, jakie niebezpieczeństwa znoszą myśliwi? Grożą im konie i doły, upadek, rzeki i dzikie zwierzęta. Jakież umartwienia głodu i pragnienia, jakie ubóstwo bardzo lichego i brudnego pokarmu znoszą, by tylko upolować zwierzynę? A niekiedy mięso tego zwierzęcia, dla którego to wszystko znieśli, nie jest potrzebne do uczty. Jeśli wszakże dzik, czy jeleń jest upolowany, bardziej miło jest sercu myśliwego, że został upolowany, niż podniebieniu smakosza, gdy został ugotowany. Jakim to mękom prawie codziennych plag poddany jest młody wiek chłopięcy? A także w szkołach – jakimi to przykrościami czuwań i wyrzeczeń dręczeni są chłopcy nie dla nabycia mądrości, lecz dla marności bogactw i urzędów, by nauczyć się wypowiadać liczby, litery i zwodnicze mowy.
Lecz ci, którzy tego nie lubią, znoszą to ciężko. Tym zaś, którzy lubią, nie wydaje się to być ciężkim do zniesienia. Wszystko bowiem co srogie i straszne, miłość czyni w ogóle łatwym i prawie żadnym. Jak więc pewniej i łatwiej przyczynia się miłosierdzie do prawdziwego szczęścia, a jak żądza przyczynia się do nieszczęścia? Jak łatwo znosi się jakąkolwiek przeciwność losu, aby ustrzec się od kary wiecznej, a przygotować sobie wieczny odpoczynek? Słusznie ów poręczyciel wyboru z wielką radością powiedział: „sądzę bowiem, że utrapień czasu niniejszego ani porównać nie można z przyszłą chwałą, która się w nas objawi”.
Oto dlaczego to jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Jeśli jest ono trudne dla tych nielicznych, którzy je wybrali to łatwe dla tych wszystkich, co je pokochali. Mówi Psalmista: „dla słów ust twoich, jam przestrzegał dróg twardych”.
Lecz drogi, które są twarde dla trudzących się łagodnieją dla kochających, bo tak zostało uczynione zarządzeniem Boskiej sprawiedliwości, że człowiek wewnętrzny, który odnawia się z dniem każdym, nie został jeszcze poddany pod Boskie prawo, lecz już został uwolniony od ciężaru pod łaską brzemienia niezliczonej ilości przepisów. Zaprawdę ciężkie to było jarzmo, lecz włożone są już na przywykły do trudów kark poprzez łatwość prostej wiary, dobrej nadziei i zacnego miłosierdzia. A to co wniósł nieprzyjemnego zewnętrznemu człowiekowi od zewnątrz ów książę, który wysłany został na zewnątrz, poprzez radość człowieka wewnętrznego – stało się lekkie. Nic bowiem nie jest tak łatwego dla dobrej woli, jak ona sama dla siebie; to wystarczy Bogu. Jakkolwiek więc srożyłby się ten świat, najprawdziwiej zaśpiewali Aniołowie Panu zrodzonemu z człowieka: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.
Ponieważ dla tego, który został zrodzony, słodkie jest jarzmo i lekkie brzemię. Mówi Apostoł: „wierny jest Bóg, który nie dopuści kusić was ponad wasze siły, ale razem z pokusą da też wyjście, abyście ją przetrzymać mogli”.
Św. Augustyn, Wybór mów, ATK, Warszawa 1973, s. 296-299.