Nasze państwo poszło na łatwiznę, gdyż w krajach zachodnich kładzie się nacisk na przekonywanie rodziców, że szczepienia są pożyteczne, dobre i właściwe. U nas władza doszła do wniosku, iż – podobnie jak ludy afrykańskie – jesteśmy materiałem zbytu dla szczepionek niewiadomej jakości – mówi Maciej Lisowski, dyrektor fundacji prawniczej Lex Nostra.
Wesprzyj nas już teraz!
Skąd wzięła się idea protestu przeciwko nowelizacji ustawy o chorobach zakaźnych?
Temat jest bardzo ciekawy i niebezpieczny, szybko również zaczęły się naciski na nas. Nasza akcja wynika z braku zgody na działania, które mogłyby prowadzić do totalitaryzmu albo do dominacji różnych koncernów, nie tylko farmaceutycznych. Ludzie powinni być wolni i mieć wolny wybór. Jestem chrześcijaninem, katolikiem i według mnie, nowa ustawa stanowi zamach na ludzi. Tworzy ona doskonałe narzędzie, które może być w każdej chwili wykorzystane przeciwko wolności.
Na czym polega związane z ustawą zagrożenie?
Zapraszam na naszą stronę internetową (www.fundacja.lexnostra.pl), gdzie sprawa jest bardzo dokładnie opisana. Nowelizacja przeszła w błyskawicznym tempie. Nas zaalarmowali przyjaciele ze środowisk antyszczepionkowych, gdy sprawa była już na etapie prac w Senacie. Nie jestem lekarzem i nie chcę wypowiadać się na temat szczepień jako takich, natomiast zdecydowanie sprzeciwiam się zapisom obecnej ustawy. Głosowali za nią wszyscy posłowie za wyjątkiem jednego. Tłumaczono, że zmiana ma być tylko techniczna i dotyczyć jedynie finansowania, rozliczeń. Niestety, tak nie jest.
Przede wszystkim, zmieniła się, w myśl nowelizacji, definicja choroby zakaźnej. Wcześniej była to choroba, wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy, który ze względu na charakter i sposób szerzenia się stanowi zagrożenie dla zdrowia publicznego. Czyli nie dość, że choroba jest zakaźna, to musi też stanowić zagrożenie. W tej chwili definicja brzmi następująco: „choroba, która została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy”. Czyli praktycznie każda choroba podpada pod tę ustawę! Jest to zupełna zmiana.
Kto będzie decydował, jakie choroby obejmie ta ustawa? Minister zdrowia za pomocą rozporządzenia, czyli praktycznie jednym dokumentem można dowolnie zmodyfikować listę tych chorób. W tej chwili jest ich 59, ale w każdej chwili może się to zmienić.
W nowej ustawie mamy również pojęcie osoby podejrzanej o zakażenie. Jest nią osoba, u której nie występują objawy zakażenia ani choroby zakaźnej, ale która miała styczność ze źródłem zakażenia, a charakter czynnika zakaźnego i okoliczności styczności uzasadniają podejrzenie zakażenia. De facto, jest to osoba zdrowa, która miała styczność ze źródłem zakażenia. Co to znaczy styczność? Zrozumiałbym styczność osobistą, ale rozmowa telefoniczna to również styczność z osobą chorą.
Na tej kanwie bardzo mocno zdziwiła mnie jedna rzecz – olbrzymie zwiększenie uprawnień sanepidu. Ustawodawca dał tej instytucji uprawnienia, jakie normalnie posiadają służby specjalne. Co teraz może sanepid? Na przykład, pozyskiwać dane osób od każdego, kto takie dane posiada. Nie tylko od osób fizycznych, ale również od instytucji. Może także te dane gromadzić. Tymi informacjami są m.in. numer telefonu kontaktowego lub adres poczty elektronicznej. Po co? Aby sprawdzić, czy dana osoba miała styczność z osobą zakażoną. Jeśli mają kontakt telefoniczny, to należy domniemywać, że mogły się spotkać. W tym momencie dowolna osoba może być osobą podejrzaną o zakażenie i będzie traktowana tak samo jak osoba zakażona i można wobec niej stosować wszystkie środki represji – przymusowo poddać zabiegom sanitarnym, szczepieniom ochronnym, badaniom sanitarno-epidemiologicznym, w tym również postępowaniom mającym na celu pobranie i dostarczenie materiału do tych badań. W grę wchodzi również kwarantanna i izolacja. W ich przypadku nie ma zapisów, jak długo taki okres może trwać. Osobę podejrzaną można poddać leczeniu i w dodatku z zastosowaniem środków przymusu bezpośredniego, polegających na przytrzymywaniu, unieruchomieniu lub przymusowym podaniu leków. Lekarz lub felczer może również zwrócić się do policji, straży granicznej lub żandarmerii wojskowej o pomoc w zastosowaniu środka przymusu bezpośredniego. Posłowie mówili mi, że to byłoby przekroczenie uprawnień przez urzędnika. Ale ilu urzędników przekracza swoje uprawnienia i kto do tej pory został pociągnięty do odpowiedzialności? Co więcej, w ustawie jest zapis, że dana osoba bez jej zgody może być poddana szczepieniom ochronnym z rygorem natychmiastowej wykonalności. Zrobią swoje, zaszczepią, a potem możemy składać zawiadomienie o przestępstwie, gdy już będzie po fakcie.
Czy nie obawia się Pan, że zwolennicy przymusowych szczepień bądź osoby nieświadome zaczną stawiać zarzut dotyczący zaniechania troski o dzieci poprzez niechęć do ich szczepienia?
Olbrzymim błędem tej ustawy jest to, że wrzucono do jednego worka dwie kwestie, które powinny być traktowane osobno. Ustawa obejmuje wszystkich, również dzieci. A przecież czym innym jest np. zagrożenie epidemią, gdzie – tak jak to do tej pory funkcjonowało – pewne swobody obywatelskie mogą być ograniczone.
Drugą rzeczą jest szczepienie ochronne dzieci. W znowelizowanej ustawie tak samo traktowane są obie te sprawy, z możliwością wspomnianych wcześniej restrykcji. A musimy pamiętać, że szczepionki powodują również niepożądane skutki, gdyż nie ma możliwości, aby były w stu procentach bezpieczne. Państwo zmusza zatem rodziców do szczepienia dzieci i nie zapewnia żadnej późniejszej ochrony w przypadku wystąpienia sytuacji, gdy szczepionka zadziała niekorzystnie. Nie ma żadnego parasola ochronnego. Można się sądzić z firmą farmaceutyczną lub składać pozew przeciwko Skarbowi Państwa i czekać na procesy ciągnące się latami, których i tak najczęściej nie wygramy.
Nasze państwo poszło na łatwiznę, gdyż w krajach zachodnich kładzie się nacisk na przekonywanie rodziców, że szczepienia są pożyteczne, dobre i właściwe. U nas władza doszła do wniosku, iż – podobnie jak ludy afrykańskie – jesteśmy materiałem zbytu dla szczepionek niewiadomej jakości. Z tego, co wiem, w Polsce są stosowane nadal szczepionki, które nie są zalecane przez Światową Organizację Zdrowia lub zostały wycofane z krajów Unii Europejskiej. Tego typu sfera – gdzie z jednej strony wchodzą w grę ogromne pieniądze, a z drugiej strony ludzkie zdrowie i życie – z definicji narażona jest na olbrzymią pokusę korupcji. Państwo powinno wprowadzić bardzo dokładne i zaawansowane środki nadzoru i kontroli przed korupcją. W tej chwili ich nie ma i, wcześniej czy później, ktoś z tego skorzysta. Podobnie, wcześniej czy później, ktoś skorzysta z tych furtek, jakie otworzyła ustawa, aby wymyślić nową epidemię, jak np. ptasia grypa i, podpisem ministra, lista szczepionek będzie rozszerzona. Sanepid będzie miał możliwości prawne i techniczne, z użyciem środków przymusu bezpośredniego włącznie, hurtem szczepić wszystkich.
Istnieje jeszcze jeden niebezpieczny zapis. Cała ta procedura dotyczy również osób z objawami choroby zakaźnej, dotychczas nierozpoznanej w kraju. Co to znaczy: nierozpoznanej w kraju? Kto będzie o tym decydował i definiował tę chorobę? Nie jest to w żaden sposób sprecyzowane i zdefiniowane, to kompletna wolna amerykanka.
Gdy za pomocą jednego podpisu ministra rozszerzy się lista chorób i szczepionek, ktoś dobrze na tym zarobi. Koncerny farmaceutyczne płacą gigantyczne pieniądze, np. jako odszkodowania za śmiercionośne działanie pigułek antykoncepcyjnych. Ich zyski są jednak tak duże, że ludzką tragedię mogą zwyczajnie „wrzucić w koszta”.
Tak, ten biznes szybko się rozwija i wchodzi na kolejne poziomy. Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której trzeba głośno mówić – możliwość chipowania ludzi. Ta ustawa wprost otwiera ku temu drogę prostym zapisem – sanepid ma prawo zbierać i gromadzić informacje o aktualnym miejscu pobytu podejrzanych osób. Gdy wejdą dowody biometryczne, będzie można to łatwo ustalić. Dalszym krokiem jest wszczepienie człowiekowi chipa, co jeszcze bardziej ułatwi tę procedurę. Nie mam wątpliwości, że ta ustawa jest pisana pod dyktando koncernów farmaceutycznych i innych podejrzanych organizacji. Dobrze, że coraz więcej osób o tym mówi.
Czy da się coś jeszcze zrobić w tej sprawie?
Na pewno trzeba monitorować Rzecznika Praw Obywatelskich, aby złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Z drugiej strony, śledzić bieżące informacje – w najbliższym czasie będziemy przekonywali posłów do wprowadzenia zmian w ustawie. Na pewno będziemy za tym lobbować, gdyż temat nie jest bezpieczny, a w grę wchodzą duże pieniądze. Moim prywatnym zdaniem, ta ustawa wymierzona jest w prawa Boskie i w ludzi jako zwykłych obywateli, z których próbuje się zrobić bydło, jakiemu można wstrzykiwać wszystko, co weterynarz, przepraszam – lekarz, zaleci.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Musiał