14 listopada 2019

PiS okłamał wyborców i biskupów. Losy aborcji w rękach lewicy

(Fotograf: Andrzej Hulimka, Archiwum: Forum)

Aby wzorem Poncjusza Piłata umyć ręce w sprawie zakazu zabijania nienarodzonych Prawo i Sprawiedliwość co i rusz wymyśla nowe fortele. Najpierw wykorzystali oświadczenie episkopatu by odrzucić projekt Ordo Iuris, potem nie zajęli się petycją obywateli, następnie skierowali sprawę do Trybunału by i tam przepadła, a teraz…

 

A teraz oddali sprawę inicjatywy obywatelskiej „Zatrzymaj aborcję” w ręce lewicy. Jak do tego doszło? Otóż przewodniczącą sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny została poseł klubu Lewicy Magdalena Biejat. Stało się tak dzięki głosom posłów PiS. Ta komisja sejmowa jest szczególnie ważna z jednego względu – otóż w poprzedniej kadencji to tu właśnie utknął obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję”. To nie pierwszy sojusz PiS-SLD w tej, wszak dopiero co rozpoczętej, kadencji Sejmu. Obie partie poparły bowiem swoich kandydatów na marszałka i wicemarszałków Sejmu. Tak więc głosami między innymi naczelnego antykomunisty Antoniego Macierewicza, wicemarszałkiem Sejmu został Włodzimierz Czarzasty, człowiek który wstąpił do PZPR już po ogłoszeniu stanu wojennego!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Magdalena Biejat, która przewodniczyć będzie komisji odpowiedzialnej za procedowanie projektu „Zatrzymaj aborcję” jest zwolenniczką aborcji na życzenie. Przy okazji warto wspomnieć, że opowiada się również za adopcją dzieci przez pary homoseksualne.

 

W mediach społecznościowych ludzie usprawiedliwiający wszystko co uczyni PiS już się uruchomili. Już zarzucają pieniactwo tym, którzy podnoszą sprzeciw wobec takich decyzji. Znów sugerują, że nikt nie rozumie „strategii prezesa”. Doprawdy trudno ją jednak zrozumieć – wszak codziennie giną nienarodzone dzieci. W majestacie polskiego prawa.

 

Przypomnijmy pokrótce historię hipokryzji PiS względem aborcji. W poprzednich kadencjach posłowie tej partii, zasiadając jeszcze w ławach opozycji, głosowali za przyjęciem obywatelskich ustaw całkowicie zakazujących aborcji. Po objęciu władzy, po licznych kłamstwach, odrzucili projekt „Stop aborcji” zgłaszany wówczas (głównie przez wyborców) PiS za pośrednictwem Ordo Iuris. Usprawiedliwiali się „upoważnieniem episkopatu” – jak nazwała ówczesne oświadczenie biskupów posłanka Krystyna Pawłowicz. Ruszyła więc inna akcja katolików – pod petycją do posłów znów złożono dziesiątki tysięcy podpisów. Sprawa również przepadła w sejmowych zamrażarkach.

 

Ruszyła więc kolejna zbiórka, pod – ujmijmy to słowem „łagodniejszym” – obywatelskim projektem ustawy. Nikt nie chciał się nią zająć, ale w końcu trzeba było, więc posłowie PiS głosowali za skierowaniem do dalszych prac zarówno projektu zakazującego aborcji eugenicznej jak i… lewicowego projektu dopuszczającego aborcję na życzenie! Ten drugi przepadł jednak głosami innych klubów, ceniących sobie raczej święty spokój niż rozmowy o aborcji.

 

Wtedy to posłowie PiS złożyli wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją obecnej ustawy. To było dwa lata temu. Trybunał Konstytucyjny zajmował się w tym czasie wszystkim oprócz tego – a politycy wciąż uspokajali biskupów i wyborców, że oni nie procedują projektu, bo czekają na orzeczenie Trybunału.

 

Czas minął, wniosek przepadł bo skończyła się kadencja.

 

Teraz o losach „Zatrzymaj aborcję” decydować będzie zwolenniczka aborcji na życzenie.

 

Przychodzą na myśl dwie refleksje. Po pierwsze chciałbym, by posłowie PiS powiedzieli w końcu, jak jest naprawdę. Przyznali, że mają to „w nosie”, że uważają, że (w imię jakiejś wyższej konieczności) dzieci – jeśli są podejrzane o bycie chorym lub poczętym w wyniku przestępstwa – mogą być likwidowane. Tak jak „życie niewarte życia” likwidowali hitlerowcy. Po przyznaniu tego i tak tłumy nadal będą głosować na PiS za inne dokonania, ale posłowie przynajmniej będą szczerzy. Mogliby mieć choć tyle honoru – ich katolickim wyborcom to się po prostu należy.

 

Po drugie zaś, czytając opublikowane dzień przed wyborem poseł Biejat na szefową komisji oświadczenie arcybiskupa Gądeckiego, bardzo mocne i rzeczowe, raz jeszcze przypomina mi się oświadczenie sprzed kilku lat, tak chętnie przywoływane przez ówczesną posłankę Pawłowicz, w którym propozycja (!) „karania kobiet” za zlecenie zamordowania swojego dziecka okazała się być dla części Kościoła niestrawna. Wtedy to uwierzono politykom, że „zajmą się tym później i sprawniej”.  Dziś czytamy już o „rozczarowaniu z powodu niedotrzymania jak dotąd obietnicy wyborczej złożonej kiedyś przez partię rządzącą o ochronie życia od poczęcia”.

 

Od odrzucenia projektu „Stop aborcji”, minęły trzy lata. W tym czasie w polskich szpitalach, w majestacie prawa, rozszarpano na strzępy ponad trzy tysiące dzieci. I będą ginąć dalej.

 

 

Krystian Kratiuk

 

 

Polecamy również nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij