Dziesiątki lub setki tysięcy zamordowanych Polaków zdaje się nie robić na politykach Platformy Obywatelskiej wielkiego wrażenia. Członkowie partii rządzącej wydają się twierdzić, że godne upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej nie jest kwestią istotną. Bardziej istotne są stosunki z Ukrainą i… Brukselą!
11 lipca przypada 70. rocznica krwawej niedzieli – która stanowiła apogeum czystek etnicznych ludności polskiej na Wołyniu. O świcie oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim pod hasłem „Śmierć Lachom”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Rzeczpospolita” opisała projekt uchwały, który posłowie Platformy Obywatelskiej przygotowali na tę okazję. Nie użyli w niej słowa „ludobójstwo”. Nie pada też propozycja ustanowienia 11 lipca dniem pamięci męczeństwa Kresowian. Rodziny pomordowanych na Wołyniu walczą o to od wielu lat. Posłów PO to najwyraźniej nie porusza.
Inne kluby złożyły w Sejmie własne projekty. Nie zrobił tego tylko Ruch Palikota, a SLD, choć nie nazywa rzezi „ludobójstwem”, mówi jednak o „ludobójczej zbrodni”. Posłowie PO podali też najmniejszą liczbę ofiar. „W wyniku zbrodniczych działań ukraińskich organizacji nacjonalistycznych zginęło kilkadziesiąt tysięcy niewinnych osób” – piszą. Słowo „Polacy” pada dopiero w kolejnym akapicie. Projekt koalicyjnego PSL mówi jednak aż o 200 tys. ofiar.
– W uchwale trzeba się starać wyrazić prawdę. Jednak nie znaczy to, że chcemy przekreślić cały dorobek zabiegów Polski na rzecz demokratyzacji tego państwa, szczególnie w kontekście umowy stowarzyszeniowej z UE – tłumaczy Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. Ukraina ma podpisać umowę w listopadzie.
– Nazwałbym to historycznym krętactwem. Jak by tu historię przekręcić, by była bezpieczna, miła i nie wadziła nikomu – powiedział „Rzeczpospolitej” Ryszard Terlecki, poseł PiS i profesor historii.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra