28 października 2015

Polska powinna prowadzić prawdziwą politykę prorodzinną

(Fot. Dmytro Samsonov/ freeimages.com)

„Funkcjonujący w Polsce system, poza powszechnym urlopem macierzyńskim i rodzicielskim oraz ulgą w podatku dochodowym, jest w zasadzie karykaturą właściwej polityki rodzinnej” – mówi doktor Tymoteusz Zych, ekspert Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, a zarazem autor Raportu pt. „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska”.

 

Panie Doktorze, sytuacja demograficzna w Polsce od dłuższego czasu nie napawa optymizmem. Biorąc to pod uwagę, Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris przygotował pod Pańską redakcją Raport pt. „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?” Proszę na początek powiedzieć, jakie są główne przyczyny rezygnacji z posiadania dzieci przez polskie rodziny?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niestety, tak jak w innych krajach europejskich, w Polsce istotne znaczenie mają negatywne przemiany kulturowe. Upowszechniane i promowane jest podejście do życia, w którym posiadanie dzieci nie tylko nie jest naturalne, ale wręcz stoi w sprzeczności z potrzebą samorealizacji. Dane, którymi dysponujemy, wskazują, że te zmiany kulturowe mają co prawda dużo mniejsze natężenie niż na Zachodzie, ale mimo wszystko mają wpływ na poziom dzietności. Według badań, Polacy uważają, że idealna rodzina to taka, która posiada powyżej dwoje dzieci. Ponad trzy czwarte młodych ludzi chce mieć 2 lub 3 dzieci. Tymczasem rzeczywisty współczynnik dzietności wynosił w zeszłym roku zaledwie 1,29 i na podobnym poziomie utrzymuje się od kilkunastu lat. Ta dysproporcja pomiędzy idealnym modelem rodziny a stanem rzeczywistym jest w Polsce dużo wyższa niż w krajach Europy Zachodniej.

 

Wynika to w bardzo dużej mierze z przesłanek ekonomicznych. Młodzi Polacy są relatywnie w najgorszej sytuacji materialnej spośród wszystkich grup wiekowych, głównie ze względu na bardzo wysokie opodatkowanie pracy. W Polsce tak skonstruowano system podatkowy, że opodatkowana jest przede wszystkim praca, która dla młodych osób stanowi podstawowe źródło utrzymania. Około 40 proc. wynagrodzenia jest zabierane bezpośrednio, dodatkowo bardzo wysoko opodatkowane są towary i usługi, których zużycie wzrasta w związku z wychowaniem dzieci. Tymi produktami są także np. obuwie ubranka dziecięce, objęte w naszym kraju wyższą stawką VAT. Sami Polacy pytani, dlaczego nie posiadają kolejnego dziecka, wskazują przede wszystkim przesłanki materialne – mieszkaniowe i zarobkowe.

 

Ale skoro jest tak źle, to dlaczego ośrodki władzy tak często podkreślają, że polityka rodzinna jest prowadzona bardzo umiejętnie i rzetelnie. Jak to się stało, że pomimo rzeczywistego wzrostu wydatków na politykę rodzinną w ostatnich latach, rozwiązania funkcjonujące w Polsce nie przyczyniły się do wzrostu dzietności?

 

Rzeczywiście, na przestrzeni ostatnich kilku lat poziom wydatków na politykę rodzinną wzrósł, chociaż ciągle do polskich rodzin wracają w ramach różnych instrumentów wsparcia relatywnie niższe środki niż w większości pozostałych państw europejskich. Skala środków przeznaczanych na wsparcie rodzin to nie jest jednak najważniejszy problem. Najbardziej znacząca kwestia to nieumiejętne gospodarowanie środkami przeznaczanymi na ten cel. Funkcjonujący w Polsce system, poza powszechnym urlopem macierzyńskim i rodzicielskim oraz ulgą w podatku dochodowym, jest w zasadzie karykaturą właściwej polityki rodzinnej. Środki są marnotrawione. Duża ich część jest pochłaniana przez aparat nimi zarządzający. Przykładem może być system świadczeń rodzinnych, przeznaczony tylko dla najbiedniejszych. Jest fatalnie skonstruowany – składa się z kilkunastu różnych rodzajów świadczeń. Aby je otrzymywać, należy za każdym razem składać wiele dokumentów. Jest to przerost formy nad treścią. Otrzymanie tych zaświadczeń jest związane z ponoszeniem dodatkowych kosztów przez samych obywateli, których niestety nikt nie bierze pod uwagę. Przykładowo, aby uzyskać kilkusetzłotowe świadczenie rodzinne, trzeba poświęcić kilka dni, aby uzyskać dokumenty potwierdzające uprawnienia do uzyskania wsparcia. Niektóre urzędy gmin wymagają ich ponad 40.

 

Drugi problem wiąże się z nieefektywnym wydawaniem środków z budżetu i brakiem poszanowania podmiotowości rodziców. Z punktu widzenia ekonomicznego, najtrudniejszy okres w wychowaniu dzieci to pierwsze kilka lat. Niestety obecnie, po wykorzystaniu powszechnego urlopu macierzyńskiego, rodziny mogą liczyć na wsparcie państwa tylko, gdy dzieci korzystają z publicznych żłobków i przedszkoli. Natomiast osoby, które z różnych przyczyn nie chcą lub nie mogą korzystać z publicznej opieki kolektywnej są pozbawione jakiegokolwiek wsparcia. Mówiąc wprost, ci rodzice muszą dokładać się do systemu opieki kolektywnej, jednocześnie nie korzystając z niego. Warto też zwrócić uwagę na nierówne traktowanie mieszkańców wsi i miast. Oczywiste jest, że nie ma możliwości wybudowania żłobka we wsi, w której mieszka zaledwie kilkuset mieszkańców. Biorąc to pod uwagę, masa ludzi jest wykluczona z tego systemu. Co więcej, opieka publiczna na poziomie żłobkowym budzi wiele zastrzeżeń ze strony rodziców, którzy w większości nie chcą z niej korzystać. Trudno zrozumieć, dlaczego nasze władze dotują publiczną opiekę kolektywną, odmawiając równorzędnego wsparcia rodzicom, którzy wolą wybrać inne formy opieki nad dziećmi, w tym samemu się nimi zajmować. Preferuje się też w ten sposób określony model kulturowy rodziny.

 

Warto też wspomnieć, że niektóre formy wsparcia rodzin w naszym kraju mają charakter karykaturalny. Przykładem może być program „Mieszkanie dla młodych”, który przedstawiany jest jako program prorodzinny, natomiast przez pierwszy rok jego funkcjonowania ponad trzy czwarte osób, które z niego skorzystały, było bezdzietne, a większość stanowili tzw. single. Program ten pozwala na dofinansowanie zakupu nieruchomości jedynie wówczas gdy weźmie się kredyt bankowy. Spośród wszystkich uczestników programu, jedynie 0,03 proc. to były rodziny posiadające trójkę lub więcej dzieci. Było to dokładnie 37 rodzin. W praktyce ten program miał bardzo niewielki wpływ na sytuację rodzin z dziećmi. Mimo nowelizacji w ostatnich miesiącach, usuwającej niektóre elementy dyskryminujące rodziny wielodzietne, konstrukcja „Mieszkania dla młodych” zmieniła się jedynie w niewielkim stopniu i można się spodziewać, że nadal jego beneficjentami będą głównie single. Oczywiście są też przykłady pozytywnych instrumentów prorodzinnych, np. „Karta Dużej Rodziny”, która cieszy się dużą popularnością i pomaga budować pozytywny wizerunek rodzin wielodzietnych, ale związany z nią system zniżek ciągle wymaga rozbudowy. W większości przypadków mamy do czynienia z atrapami polityki rodzinnej, a nie z realną pomocą.

 

Proszę powiedzieć jakie są główne założenia Raportu przygotowanego przez Instytut Ordo Iuris?

 

Nie ulega wątpliwości, że Polska potrzebuje polityki rodzinnej z prawdziwego zdarzenia przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, oceniając obecny poziom opodatkowania, można zaryzykować stwierdzenie, że rodzina jest obciążona w bezprecedensowy sposób. Co więcej, rodzice dokonując wysiłku związanego z wychowaniem dzieci, ponoszą bardzo poważne koszty, których beneficjentami będzie w przyszłości całe społeczeństwo, w tym także osoby bezdzietne. Istnieje szereg obciążeń, które w większym stopniu ponoszą ludzie, którzy posiadają dzieci niż ci bezdzietni. Tutaj nie chodzi tylko o koszty związane z zakupem dóbr konsumpcyjnych, których można uniknąć nie posiadając dzieci. Największym z tych kosztów jest oczywiście czas. To jest inwestycja, której koszty ponoszą rodzice. My jako autorzy Raportu postulujemy, aby koszty ponoszone przez rodziców, przede wszystkim związane z zapłaconymi przez nich podatkami, zostały im zwrócone. W przypadku podatków pośrednich to zwrot w postaci ryczałtu. Centrum im. Adama Smitha kalkuluje, że w toku wychowania trojga dzieci, koszt samego podatku VAT wynosi ponad 110 tysięcy zł.

 

Drugi ważny powód wiąże się z przyszłością naszego państwa, w tym z sytuacją makroekonomiczną. Jeżeli aktualne trendy demograficzne się nie zmienią, już za 15 lat Polska będzie jednym z najwolniej rozwijających się krajów w Europie. Wynika to z faktu, że będzie mało osób młodych zdolnych do pracy, a zarazem bardzo dużo osób w wieku dojrzałym. Nie chodzi tutaj tylko o system emerytalny, ale o cały system gospodarczy – mniej osób zdolnych do pracy to po prostu niższa zamożność. Procesy te są przyspieszane przez masową emigrację. Obecnie zajmujemy 216 miejsce na świecie pod względem dzietności. To będzie miało fatalne skutki dla naszego państwa. Te trendy mają tendencję do pogłębiania, a procesy nasilają się w wymiarze geometrycznym – jeśli małżeństwo ma jedno dziecko, a ono także ma jedno dziecko, to pokolenie wnuków jest aż czterokrotnie mniej liczne od pokolenia dziadków.

 

Mimo wszystko wiemy, że mogą zostać zatrzymane, a może nawet odwrócone. Aby to się stało, muszą wystąpić dogodne warunki dla rodzin, tak aby obywatele mogli pozwolić sobie na wychowywanie większej ilości dzieci. Polityka rodzinna nie zastąpi reform gospodarczych –najważniejsze, by młodzi ludzie mieli pracę, z której będą mogli utrzymać swoje rodziny, która powinna być w jak najmniejszym stopniu obciążona daninami publicznymi. Nie możemy jednak uzależniać poprawy warunków rodzin od szerokich reform gospodarczych. Uważamy, że należy małymi krokami wspomagać rodzinę, dostrzegać jej przedmiotowość. Powtarzam raz jeszcze: te trendy można zahamować, a nawet odwrócić, o ile podejdziemy do tych kwestii poważnie.

 

W Raporcie możemy zauważyć taką tezę, że wspieranie tradycyjnego modelu rodziny ma wpływ na dzietność. Proszę wytłumaczyć to zjawisko.

 

Polityka rodzinna jest rozumiana często jedynie jako wsparcie materialne, ale jej formy struktura mają bardzo istotny wpływ na to w jaki sposób żyją ludzie. W całej Europie widzimy niezmiennie, że rodziny oparte na małżeństwie mają znacznie więcej dzieci niż formy kohabitacji, które nie są oparte na związku małżeńskim. Druga prawidłowość jest następująca: jeżeli damy kobiecie możliwość opieki nad dzieckiem w sposób bezpośredni, szczególnie wtedy, gdy jest małe lub bardzo małe, wykazuje ona dużo wyższą chęć do posiadania kolejnego dziecka, niż kobieta, która pracuje zarobkowo w pełnym wymiarze czasowym i nie jest zdolna do kompleksowej, domowej opieki nad swoim dzieckiem. Widzimy tutaj pewną korelację jeśli chodzi o płatny urlop macierzyński i płatny urlop wychowawczy. W obecnym stanie gospodarki te rozwiązania zapewniają kobietom stabilizację, nie narażając rodzin na drastyczne pogorszenie sytuacji materialnej. Płatny urlop macierzyński jest niestety w Polsce wciąż krótszy niż w większości państw europejskich.  

 

Jaki jest główny cel wydania tego Raportu i do kogo chcecie Państwo z nim dotrzeć?

 

Z naszym opracowaniem chcemy dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców. Do tej pory tego typu analizy były przygotowywane przede wszystkim z lewicowej perspektywy i tym samym promowały takie wartości jak gender equality czy postulat gender mainstreaming. Te opracowania opierają się na fragmentarycznym wykorzystaniu danych czy też nierzetelnej ich interpretacji. Głównym ich założeniem jest postulat uniformizacji ról płciowych, odgórnego zlikwidowania różnic pomiędzy rolami mężczyzny i kobiety. Z naszym Raportem chcemy dotrzeć także do środowisk akademickich, a także organizacji pozarządowych, które nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jakie są potrzeby dotyczące polityki rodzinnej, która często jest mylona z różnego rodzaju formami wsparcia socjalnego.

 

Chcemy zwrócić uwagę, że dobrze prowadzona polityka rodzinna, w której państwo nie zastępuje rodziców, a jedynie pomaga im i odciąża ich w pewnym zakresie, nie stoi w sprzeczności z zasadami wolnego rynku. Oczywiście pod warunkiem, że taka polityka rodzinna traktuje na równi wszystkie dzieci i wszystkich rodziców, bez względu na to czy są bogaci czy biedni. Wsparcie rodzin nie jest wytworem nowoczesnego państwa, ale było realizowane także w epoce przednowoczesnej, w starożytności i w chrześcijańskim średniowieczu. Zależy nam na tym, aby polityka rodzinna była rozumiana zarazem jako forma oddania rodzinom sprawiedliwości, jak i inwestycja, której beneficjentami będzie w przyszłości całe społeczeństwo.

 

 

Rozmawiał Paweł Ozdoba

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij