Ograniczenie praw rodzicielskich grozi ojcu i matce ucznia, który zwrócił uwagę ukraińskiemu koledze szkolnemu, że wychwalany przez niego Stepan Bandera jest w naszym kraju uznawany za bandytę. Placówka „oświatowa” zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego. W poniedziałek odbyła się już pierwsza rozprawa.
To wydarzyło się naprawdę: przypomnienie o zbrodniczym – zwłaszcza wobec Polaków – charakterze nacjonalizmu ukraińskiego w wydaniu Stepana Bandery i jego zwolenników, zakończyło się dla jednego z uczniów oraz jego opiekunów poważnymi problemami.
Wesprzyj nas już teraz!
Łatwiej byłoby w to uwierzyć, gdyby sprawa miała miejsce za naszą południowo-wschodnią granicą. Jednak postępowanie dotyczące ograniczenia praw rodzicielskich pod zarzutem… nacjonalizmu toczy się przed sądem opiekuńczym w Toruniu. I to z inicjatywy dyrekcji szkoły.
O sprawie poinformowała na Twitterze Magdalena Majkowska z Centrum Interwencji Procesowej instytutu Ordo Iuris. Wpis wzbudził niedowierzanie użytkowników sieci społecznościowej. „To chyba fejk, prawda?” – napisał jeden z nich.
Przykro mi, ale nie. Sama bym nie uwierzyła, gdyby nie to, że byłam dzisiaj na I rozprawie przed SR w Toruniu reprezentując rodziców polskiego chłopca. Toczy się wobec nich postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej nad synem na skutek zawiadomienia szkoły.
— Magdalena Majkowska (@MagdaMajkowska) 15 lipca 2019
Prawnik z Ordo Iuris wyjaśniła, że uczestniczyła w pierwszej rozprawie, do której doszło w poniedziałek. Magdalena Majkowska zapowiedziała, że wkrótce instytut ujawni dalsze szczegóły bulwersującego zdarzenia.
Źródło: Twitter
RoM