17 lipca 2013

Praktyczny poradnik zabijania

W ubiegłym tygodniu Sejm odrzucił projekt ustawy dopuszczający rytualny ubój zwierząt. „Godził on w zasady humanitaryzmu” – komentowała Wanda Nowicka. Tymczasem do wiadomości opinii publicznej od dawna już przedostają się informacje dotyczące barbarzyńskiego traktowania dzieci nienarodzonych, którymi politycy nie chcą się zajmować. Ujawniamy szokujące fakty, tylko dla czytelników o mocnych nerwach.

 

Obrońcy życia próbują ustalić w jaki sposób w polskich szpitalach dokonuje się aborcji. Pisaliśmy już m.in. o tym, że w USA żyje 44 tysiące osób, które przeżyły aborcję dokonaną za pomocą różnych zabójczych metod oraz o porzucaniu noworodków w Norwegii, za przykładem której idą polscy „lekarze”. Najczęstszą metodą zabijania jest sztuczne wywoływanie przedwczesnego porodu, w wyniku którego rodzi się żywe lub martwe dziecko. Nie jest to jednak jedyny sposób. Jak jeszcze można mordować nienarodzonych?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Próbując odpowiedzieć na to pytanie zajrzyjmy do podręcznika „Położnictwo praktyczne i operacje położnicze”, obowiązkowego w przygotowaniu do lekarskiego egzaminu państwowego  (zdawanego przez lekarzy po zakończeniu studiów), zalecanego przez krajowych konsultantów. Znajdziemy w nim rozdział pt. Operacje pomniejszające: przebicie główki, kraniotrakcja. „Zabieg” ten to operacja pomniejszająca wykonywana na żywym lub martwym płodzie: wewnątrzmaciczne otwarcie główki powoduje wylanie mózgu, zmniejsza wymiary czaszki i umożliwia lub ułatwia jej przejście przez kanał rodny. Wskazaniem do takiej „operacji” jest wodogłowie u żywego płodu. Podręcznik błyskawicznie dodaje, iż położnik w takiej sytuacji jest prawnie chroniony. Cały proces jest szczegółowo opisany:

położna unieruchamia główkę od góry, aby można było ją bezpiecznie przebić od dołu,


– czubek narzędzia przystawia się do skóry głowy w planowanym miejscu przebicia, jego ostrze musi być ustawione prostopadle do przebijanej powierzchni główki, następnie jego czubek należy ostrożnie i powoli zagłębiać w czepiec czaszki płodu,


kolejny etap to rozdrobnienie tkanki mózgowej za pomocą zębatych kleszczy i jej wypłukanie.

Następną częścią tego horroru jest kraniotrakcja – zaciśnięcie przebitej czaszki za pomocą kranioklastu i wydobycie płodu za przebitą główkę. Podręcznik daje konkretne wskazówki: należy przede wszystkim unikać chwytania za kości ciemieniowe, które łatwo się odrywają. Najlepiej jest chwycić łyżkami kranioklastu za twarzyczkę płodu. Kości części twarzowej czaszki są dość odporne na rozerwanie; rozluźniają się wprawdzie ale nie odrywają. Wytrzymałość kości potylicznej jest mniejsza. Podczas wykonywania tej procedury należy upewnić się, czy łyżka wewnętrzna została wprowadzona wystarczająco głęboko w czaszkę płodu oraz zwrócić uwagę na ostre brzegi i odłamy kostne. Jeśli główka dziecka zostanie zatrzymana nad wschodem miednicy to wyszukuje się tylny brzeg mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego. Z tego miejsca wbija się perforator skośnie przez części miękkie szyi w kierunku podstawy czaszki. Po wycofaniu perforatora w powstały w częściach miękkich kanał wprowadza się palec. Palec wsuwa się do miejsca, w którym kręgosłup łączy się z podstawą czaszki. Odszukuje się szczelinę między kręgiem szczytowym a podstawą czaszki i w nią z umiarkowaną siłą wbija się perforator. Następuje przy tym przebicie ścięgnistego połączenia między kręgiem szczytowym a potylicą. Po kilku wahadłowych ruchach perforatorem udrożniony zostaje otwór potyliczny. Następuje wymóżdżenie, które można przyspieszyć, wykonując miażdżące ruchy zebatymi kleszczykami. Zapadniętą główkę wydobywa się, pociągając za tułów.


Może się również zdarzyć, że bródka dziecka zawiesi się o spojenie łonowe matki. W takim przypadku podstawę czaszki przebija się od strony jamy ustnej. Perforator przykłada się z przodu na szyi, wbija w części miękkie między ramionami żuchwy w kierunku podstawy czaszki.


Całość jest opatrzona dokładnymi szkicami ilustrującymi proces wbijania narzędzia w główkę dziecka.

Oszczędzimy czytelnikom dalszych szczegółów tego koszmaru. Nie możemy jednak przejść obojętnie wobec przedstawionych przykładów bestialstwa. W państwie, w którym parlament zajmuje się zakazem uboju rytualnego i reguluje długość łańcucha dla psów a powołane do tego osoby, jak Rzecznik Praw Dziecka, twierdzą wprost, że problemem nienarodzonych zajmować się nie będą, muszą działać obywatele. Dzięki nim politycy już niedługo będą mogli się wykazać – do Sejmu wpłyneło ponad 400 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji eugenicznych. Czy posłowie, którzy stanęli w obronie zwierząt, przyznają ludziom prawo do życia?

Marcin Musiał

stopaborcji.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij