12 kwietnia 2020

Grzegorz Kucharczyk: Realna Męka, realna Śmierć, realne Zmartwychwstanie

(Fotograf: Piotr Guzik/Archiwum: Forum)

Przez wieki istnienia Kościoła byli tacy, którzy podważali w wątpliwość realność Męki Pańskiej twierdząc, że Chrystus cierpiał pozornie, bo miał ciało tylko pozorne, albo nie miał natury ludzkiej, a przecież w swojej naturze boskiej cierpieć nie mógł. Byli też tacy, ba, ciągle są, którzy twierdzą, że tak naprawdę Chrystus nie umarł na krzyżu. Najwięcej jest takich, którzy twierdzili i twierdzą (ta pogłoska trwa bowiem do dzisiaj), że co prawda Chrystus prawdziwie cierpiał i prawdziwie umarł, ale nie zmartwychwstał.

Moderniści i ich współcześni kontynuatorzy pracujący nad „nowym paradygmatem Kościoła” mówią o „wydarzeniu wielkanocnym”, „wierze wielkanocnej”, „doświadczeniu Pustego Grobu”. Wszystko, byle ominąć to jedno słowo: Zmartwychwstanie. A jeśli już go używają, to jako metafora w rodzaju „zmartwychwstać ze swoich grzechów”, „zmartwychwstać ze swego egoizmu”, etc.

Nawet u księży i biskupów, których trudno określać mianem modernistów, próżno szukać mocnego przypomnienia prawdy o zmartwychwstaniu ciała, że to będzie ciało realne, zdolne do przyjmowania pokarmów – co Chrystus zademonstrował swoim Apostołom po wyjściu z grobu oraz to, że zmartwychwstaną wszyscy, dobrzy i źli. Będziemy żyć wiecznie (w niebie lub w piekle) wraz z duszą i ciałem. Czy tylko jest dziełem przypadku zniknięcie z nowej wersji aklamacji po Przeistoczeniu („Wielka jest tajemnica naszej wiary”) wyznania wiary w Zmartwychwstanie Pana?

Wesprzyj nas już teraz!

Jak mówił w swojej książce „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli” kardynał Robert Sarah: „Wielu duchownych w Kościele już nie odważa się nauczać o rzeczywistości zbawienia i życia wiecznego. W homiliach panuje dziwne milczenie na temat celów ostatecznych. […] Świat zachodni już nie doświadcza nadprzyrodzoności. Trzeba na nowo utkać nasze więzi z niebem. Zamknięto oczy człowiekowi, który już nie umie patrzeć w głębię otchłani. Język nadprzyrodzony stał się dla niego hermetyczny”.

Jakże nie przyznać racji prefektowi kongregacji Kultu Bożego! Faktyczne odrzucenie przez zdecydowaną większość biskupów, także w Polsce, nauczania św. Jana Pawła II zawartego w encyklice „Fides et ratio” (wskazanie drogi do właściwej formacji kapłanów w oparciu o zdrową filozofię o charakterze metafizycznym, odnowienie filozofii bytu a nie fenomenu) skutkuje nie tylko w opisanych przez kardynała Saraha mankamentach, ale również w swoistej banalizacji języka kościelnego. Dość wspomnieć, co się stało ze słowem „ubogacenie”. Teraz podobny los czeka słowo „Kościół domowy”, który dla wielu biskupów i księży u nas stało się poręcznym pretekstem (alibi), by nie zwiększać liczby Mszy Świętych i gorliwie stosować się do restrykcji sanitarnych nałożonych przez rząd.

Pozostaje więc sięgać do czasów, gdy był w Polsce Prymas gorliwy i stanowczy w obronie Wiary, który mówił o zmartwychwstaniu realnym, a nie przenośnym. Któryż z biskupów czy księży jest dzisiaj w stanie powiedzieć takie słowa, jakie Prymas Tysiąclecia wypowiedział 3 czerwca 1966 roku na cmentarzu na Woli: „Najmilsze Dzieci! Dobrze, że chociaż jedna uroczystość milenijna odbywa się właśnie na cmentarzu. A więc w takim miejscu, gdzie nowe wieki będą oglądały zmartwychwstanie ochrzczonych Polaków. To będzie dopiero „Te Deum” Narodu. Dziś śpiewamy Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu „Te Deum” Tysiąclecia, ale gdy my wszyscy będziemy oglądali te liczne pokolenia Polaków, którzy żyli na polskiej ziemi, to dopiero będzie „Te Deum”!”.

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij