19 czerwca 2019

Prokuratorzy w Kościele: czy fala oskarżeń pogrąży amerykańskie diecezje?

(Fot. Pixabay)

Sprawdzają się prorocze słowa arcybiskupa Fultona Sheena, że „potrzeba będzie świeckich dla uratowania Kościoła”. Jeszcze rok temu wydawało się, że działa reforma według The Dallas Charter, dokumentu biskupów wydanego po kryzysie w archidiecezji bostońskiej z 2002 roku. Jednak lato 2018 r. zapoczątkowało kryzys znacznie gorszy – za sprawą waszyngtońskiego hierarchy Teodora McCarricka. Idzie nie tylko o księży molestujących chłopców, ale bardziej jeszcze o biskupów, którzy przymykali oczy na seksualne wykroczenia kapłanów albo sami je popełniali.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Sprawa McCarricka oraz kolejne rewelacje pokazują jak złudne było liczenie na reformę The Dallas Charter. Krytycy zarzucali biskupom, że ustanawiając nowe wymogi dla duchowieństwa wyłączyli z nich samych siebie. Hierarchowie bronili się mówiąc, że jedynie papież ma władzę dyscyplinowania biskupów i zapewniali, że presja współbraci w biskupstwie będzie ich trzymać w ryzach. Skandal z byłym kardynałem temu przeczy. Zwykle dopiero wywiady w mediach z molestowanymi pozwalają na ujawnienie nowych wykroczeń i sposobów ich tuszowania. Gdy dodać do tego pieniądze wypłacane z kasy Kościoła dla wyciszenia skandali, trudno się dziwić narastającemu gniewowi wiernych. Utraciwszy zaufanie do biskupów zaczęli sami powoływać organizacje dla oczyszczenia Kościoła z osób odpowiedzialnych za obecny kryzys moralny. Ujawniana przez media opieszałość lub mataczenie niektórych biskupów w sprawach seksualnych przestępstw stały się powodem groźnej ingerencji stanowych i federalnych organów ścigania w sprawy Kościoła.

 

Opublikowany po kryzysie bostońskim (2002 r.) The John Jay Report dotyczący przestępstw seksualnych wśród księży i diakonów w latach 1950-2002 stwierdza, że w latach 70. minionego wieku nastąpiło apogeum homoseksualnych wykroczeń wśród kleru oraz czynów pedofilskich.

 

Istotne są dane liczbowe „Raportu” mówiące, że tylko niecałe 5 procent przypadków dotyczyło czynów pedofilskich, zaś 80 procent wykroczeń miało charakter homoseksualny! Przeczy to propagandzie mediów i lawendowej mafii. Trudno się dziwić mediom, że kłamią, bo od lat promują homoseksualizm jako normę. Ale trudniej pojąć intencje autorów „Raportu” przeczących samym sobie we wnioskach! Warto też wyjaśnić zagmatwany celowo język raportów prokuratorskich i medialnych, a nawet i, niestety kościelnych. Mówienie o rzekomo masowym problemie księży pedofilów nie ma pokrycia w faktach. Większość złych czynów miała podłoże homoseksualne i dotyczyła kilkunastoletnich chłopców, a nie dzieci obojga płci. Idzie o pederastię i homoseksualizm wśród dorosłych (np. w seminariach), a rzadko o pedofilię. Niepokoją też próby narzucania przez homo-kolektyw eufemizmu „intymność międzypokoleniowa” dla ukrycia celu, do jakiego dążą: normalizacji seksu mężczyzn z nieletnimi.

 

Problem jest, lecz nie tak wielki jak mówią

 

W sierpniu 2018 roku prokuratura stanu Pensylwania ogłosiła raport wielkiej ławy przysięgłych ze śledztwa dotyczącego 6 diecezji. Podsycana medialnie atmosfera, ostry język i wybrane drastyczne przykłady seksualnych przestępstw kleru z początku raportu liczącego 1 300 stron dały zamierzony efekt: szok w społeczeństwie. Przesadny język mówiący o ignorowaniu „wszystkich” ofiar, o kłamstwach i mataczeniu „wszystkich” hierarchów w czasie „kiedy księża gwałcili chłopców i dziewczynki”; zamazywanie różnicy między zmarłymi a żyjącymi księżmi oraz nieliczenie się z wiarygodnością oskarżeń sprawiło wrażenie piekła na ziemi za przyzwoleniem „Mężów Boga”. Tak obszernego raportu prawie nikt nie czytał. Większość opiera się na streszczeniach z mediów. Stąd w opinii publicznej dokument funkcjonuje jako dowód na rzekomą wieloletnią bezkarność katolickiego kleru gwałcącego dzieci pod okiem biskupów, którzy albo ich kryli, albo sami w tym uczestniczyli. Umyka też uwadze ogółu, że ława przysięgłych nie orzeka ani o czyjejś winie ani o niewinności. Jej rolą jest jedynie ustalić, czy są podstawy do wniesienia oskarżenia i wytoczenia procesu.

 

Peter Steinfels, emerytowany profesor z Fordham University i zasłużony dziennikarz (piszący także dla „New York Times”) zarzuca raportowi pensylwańskiemu brak obiektywizmu, nieliczenie się z dowodami, brak ważnych danych, etc. Cytowany już The John Jay Report wykazał, że wzrost przestępstw seksualnych wśród kleru zaczął się w latach 60., był najwyższy w latach 70., a potem liczba tych skandalicznych przypadków zaczęła spadać. Jest bolesną prawdą, że Kościół katolicki w USA ma problem z różnymi występkami seksualnymi części duchownych, ale jego skala jest wyolbrzymiana. Dla przykładu, w latach 1950-2002 oskarżenie o molestowanie seksualne wniesiono przeciwko 4 procentom kleru, z czego niemal połowa była niewiarygodna! Przeważająca większość seksualnych wykroczeń miała miejsce w latach 1965-1985, epoce rewolucji seksualnej. Od połowy lat 80. sprawy zaczęły zmieniać się na lepsze.

 

 

Krótko po opublikowaniu raportu pensylwańskiego dr Bill Donohue, prezes Catholic League, wystosował list otwarty do prokuratorów generalnych wszystkich 50 stanów. Wezwał ich do traktowania Kościoła katolickiego na równi z innymi instytucjami w sprawach przestępstw seksualnych. Jeśli księża i biskupi mają być poddani śledztwu, to trzeba tak samo zacząć traktować duchownych innych wyznań, gdyż Kościół Katolicki nie jest „monopolistą” problemu pedofilii. De facto, wskaźnik czynów pedofilskich dziś jest najniższy z wszystkich instytucji, wynosząc jedynie 0,005 proc. Co się tyczy raportu pensylwańskiego, to niemal wszyscy oskarżeni księża albo już nie żyją, albo zostali usunięci ze stanu kapłańskiego! Ale przekazy medialne ukrywają ten fakt tworząc wrażenie jakby cały skandal trwał nadal. Dla zilustrowania tendencyjnego podejścia Bill Donahue cytuje artykuły Associated Press oraz „USA Today” na temat plagi molestowania seksualnego w amerykańskich szkołach państwowych. Jednak większości tych przestępstw nie zgłasza się do organów ścigania, a wielu pedofilom pozwala się cichcem wrócić do zawodu. Kuratoria robią to metodą zwaną „przesuwaniem śmieci”, czyli przenoszeniem winowajców do innych szkół, celem zatarcia śladów. Tam pedagodzy-pedofile molestują kolejne dzieci.

 

Raport pensylwański ogłoszono w okresie narastającej presji na władzę , by wydłużyć okres przedawniania się przestępstw seksualnych oraz otworzyć dodatkowo okno czasowe (nawet do 2 lat) umożliwiające zgłaszanie oskarżeń wstecz, bez względu na rok zdarzenia. Dla Kościoła to katastrofa finansowa. Odkąd otwarto „okno wstecz” w Kalifornii, koszty historycznych roszczeń wobec tamtejszego Kościoła przekroczyły 1,2 miliarda dolarów! Nie obejmuje to odszkodowań na ponad 600 milionów wypłaconych po kryzysie 2002 r. Klauzula okna wstecz doprowadziła już do bankructwa kilka diecezji. Inne czeka podobny los. Nic dziwnego, że Kościół od lat oponował przeciwko tej zmianie prawnej zarzucając władzom tendencyjne traktowanie go w sprawach seksualnych przestępstw. Dopiero niedawno do języka nowojorskiej ustawy o ochronie małoletnich ofiar (Child Victims Act) włączono w końcu inne instytucje. Klauzula „okna wstecz” jest zalecana innym stanom do naśladowania przez prawników i kongresmanów, głównie z Partii Demokratycznej. Jego poważnym problemem jest groźba niesprawiedliwych wyroków. Podważa też prawo oskarżonych do sprawiedliwego procesu i niszczy zasadę domniemania niewinności aż do prawomocnego wyroku skazującego. A to dlatego, że nakazuje Kościołowi publikowanie nazwisk wszystkich duchownych kiedykolwiek oskarżonych, nawet jeśli niewiarygodnie! Warto tu odnotować zjawisko ujawnione w The John Jay Report. Otóż do połowy lat 80. zgłoszenia przypadków molestowania dzieci wnosili wobec Kościoła rodzice. 10 lat później większość zażaleń zaczęli wnosić dorośli oskarżający kler o molestowanie ich dekadę lub dwie temu. Obecnie to prawnicy wnoszą oskarżenia w imieniu klientów twierdząc, że ci byli molestowani dziesiątki lat temu! Tym poważnym opóźnieniom we wnoszeniu skarg towarzyszy wzrost liczby oskarżeń fałszywych.

 

Fala śledztw obejmuje USA

Z różnych materiałów wynika, że aż ponad 130 biskupów – tj. niemal 1/3 obecnie żyjących – oskarżono w czasie ich urzędowania o krycie seksualnych przestępców w sutannach. Co najmniej 15 hierarchów, w tym były kard. McCarrick, zostało dotąd oskarżonych o molestowanie chłopców i seminarzystów. Zastanawiające jest to, że przeciwko aż ponad 50 biskupom wniesiono sprawy dotyczące przestępstw seksualnych popełnionych po 2002 roku, choć miał to być początek odnowy Kościoła prowadzonej według The Dallas Charter. Nie znaczy to, że nic nie uległo poprawie. Jak podaje Bill Donahue, między latem 2015 a 2016 wniesiono tylko dwa wiarygodne oskarżenia o pedofilię w Kościele! Nie usłyszy się o tym jednak w mediach masowej dezinformacji. Według dostępnych danych, śledztwo prokuratorskie katolickich diecezji prowadzone jest już w kilkunastu stanach. Krokiem wstępnym są indywidualne skargi domniemanych ofiar. Dalej prokuratura nakazuje kuriom zabezpieczenie całości dokumentów, szczególnie tzw. tajnych archiwów, i wzywa do ich wydania. Śledztwo dotyczy przestępstw pedofilskich, pederastii (ukrywanej pod nazwą pedofilii) oraz prób ich krycia przez kurie. Bywa, że władze stanowe dokonują nalotów na kurie w obstawie policyjnej niczym na kryjówkę gangu, jak np. w archidiecezji Houston, której ordynariuszem jest kardynał Daniel DiNardo, przewodniczący Konferencji Biskupów Amerykańskich. Bezprecedensowe podejście przyjęła niedawno prokuratora Zachodniej Wirginii, zapowiadając proces na gruncie pogwałcenia prawa ochrony konsumentów. Idzie o prawo konsumentów do jawności przy kupnie-sprzedaży. Prokurator zarzuca jednej diecezji świadome okłamywanie rodziców – nabywców usług edukacyjnych od diecezji. Kuria miała ich oszukiwać reklamując szkołę jako bezpieczną dla dzieci, a było odwrotnie.

 

Najgorzej sprawy mają się tam, gdzie ordynariusze ukrywali latami seksualnych przestępców. Przykładem diecezja Saginaw w Michigan, w której wikariusz generalny, zasiadający też w sądzie kościelnym, molestował młodocianych przez kilkadziesiąt lat i pomimo skarg ofiar biskup go chronił. Dopiero areszt notorycznego przestępcy w sutannie po kolejnym ataku seksualnym rozbił zmowę milczenia i ujawnił innych księży przestępców. Jeden z poszkodowanych wniósł pozew przeciwko diecezji i ordynariuszowi, i to na gruncie prawa federalnego! Dana Nessel, prokurator generalny Michigan urządziła z udziałem 70 oficerów i specjalnych agentów oraz 15 asystentów prokuratorskich nalot policyjny na wszystkie diecezje. Nigdy dotąd nie było czegoś takiego w historii Kościoła w USA. Zapowiada się długie śledztwo dotyczące tysiąca ofiar i niektórych hierarchów w Michigan. Inną sprawą jest tu śledztwo prowadzone przez prokurator Nessel – zadeklarowaną lesbijkę – wobec Church Militant („Kościół Walczący”), znanej katolickiej organizacji dziennikarskiej. Przedmiotem śledztwa jest organizacja, która odważa się bronić nauki Kościoła na temat małżeństwa, rodziny i życia. Church Militant porównywany jest do Ku Klux Klanu i nazistów oraz atakowany jako wróg LGBT. Śledztwo odnośnie faktycznych czynów nienawiści to jedna sprawa, ale śledztwo przekonań religijnych jako formy nienawiści to poważne zagrożenie dla wolności.

 

2019 – annus horribilis

W miesiąc po stanowym raporcie z Pensylwanii Departament Sprawiedliwości USA rozpoczął własne śledztwo tamtejszych diecezji. Ta bezprecedensowa interwencja rządu federalnego tworzy dla Kościoła nowe niebezpieczeństwo prawne. Jeżeli FBI znajdzie dowody, że kurie kryły przestępców i uciekały się do nielegalnych działań finansowych, mogą zostać oskarżone nie tylko za łamanie praw stanowych, ale też z tytułu RICO, tzn. prawa federalnego dotyczącego przestępczości zorganizowanej (np. mafie), za co kary są znacznie surowsze. Śledztwo według RICO dotyczy nie tylko przestępstw seksualnych, krycia tych czynów i sprawców przez kurie, ale też np. przewożenia nieletnich poza granice stanu w celach seksualnych, elektroniczne przesyłanie pornografii dziecięcej lub SMS-ów o treści seksualnej, e-maili pomagających przestępcom, międzystanowych transakcji bankowych, etc. Z przecieków z kręgów FBI dla niezależnych dziennikarzy katolickich wynika, że rok 2019 będzie dla Kościoła w USA kolejnym annus horribilis. Nieoficjalnie mówi się, że niektórzy zamienią szaty biskupie na więzienne w miarę zaciskania się „pętli na szyi Kościoła”. Szerokie dochodzenie FBI ujawnia także wpływ pełnomocników Kościoła i firm ubezpieczeniowych na krycie przestępstw.

 

Prawnicy nagminnie nakłaniali hierarchów do umów odszkodowawczych z ofiarami zamiast rozpraw pod warunkiem zachowania przez nich tajemnicy. Szło o unikanie publicznego skandalu i jeszcze wyższych kosztów, jakie niosłyby za sobą wyroki sądowe. Niestety, okazało się to fatalne dla Kocioła. Sprzyjało finansowo firmom ubezpieczeniowym, ale nie wiernym utrzymującym świątynie. Sprzyjało też recydywie, za co dodatkowo odpowiedzialni są psychoterapeuci. Zapewniali bowiem latami biskupów, że seksualnych przestępców można skutecznie leczyć zamiast posyłać za kratki. Skutki okazały się straszne dla kolejnych ofiar i biskupów ufających obietnicom psychoterapeutów. Niestety, media nie chcą tego wiedzieć winiąc jedynie hierarchów. Kościół zaś stoi na krawędzi bankructwa.

 

Na domiar złego, w trakcie listopadowej konferencji biskupów amerykańskich poświęconej kryzysowi media doniosły o dwóch pozwach przeciwko Kościołowi Katolickiemu w USA oraz Watykanowi wniesionych przez dwie grupy ofiar. Ludzie ci oskarżają Kościół o zorganizowaną działalność przestępczą (RICO) żądając m.in. potrójnych odszkodowań finansowych dla siebie oraz rodzin ofiar, które popełniły samobójstwo. Pozwy stwierdzają, że dotychczas Watykan odrzucał oskarżenia o odpowiedzialność za katolickich duchownych łamiących prawo zasłaniając się niezależnością poszczególnych diecezji. Tymczasem sam papież podważył mimo woli tę linię obrony, kiedy podczas trwających obrad biskupów zablokował nagle planowane przez nich głosowanie w sprawie szykowanej reformy dotyczącej kryzysu! Franciszek tłumaczył to nadchodzącą konferencją biskupów świata w Rzymie w lutym br. Dotyczyła ona kryzysu. Reakcją było oburzenie i nowy ból laikatu oraz większości duchowieństwa. Blokada watykańska zrodziła też nową determinację, by świeccy zaczęli brać sprawę oczyszczenia Kościoła w swoje ręce. Są już tego znaczące przykłady.

 

Kościół i „niezawiśli prokuratorzy”

Szalejący w Kościele pożar stwarza niemało zagrożeń. Poza odpowiedzialnością moralną, cywilną i karną, hierarchowie muszą liczyć się z pozamerytorycznym wpływem na przebieg śledztwa stanowych prokuratorów. Idzie o ich poglądy polityczne oraz przynależność do różnych kościołów oraz nieskrywaną nienawiść do Kościoła Katolickiego. Oskarżenia nie wymagające dowodów przestępstwa ani prawnie ścisłych definicji oraz dopuszczane po latach od zdarzenia muszą kusić łatwością zdobycia kasy i chęcią zniszczenia Kościoła. Więc nie brakuje kłamstw i oszustów, a niewinnie skazani księża siedzą w amerykańskich więzieniach z wyrokami kilkudziesięciu lat! Wszystko wskazuje na to, że najświeższą niewinną ofiarą jest też australijski kardynał George Pell.

 

Wśród stanowych prokuratorów generalnych warto zwrócić uwagę na trzech. Ben Shapiro z Pensylwanii wykazał się zdolnością do kreowania obrazu Kościoła jako piekła na ziemi na podstawie raportu pełnego błędów, braku dowodów, manipulacji językowych czy ukrywania homoseksualizmu jako podłoża przestępstw w Kościele. Ben Shapiro jest jawnym sympatykiem homo-kolektywu, od lat próbującego obniżyć dozwoloną prawnie granicę wieku w kontaktach seksualnych. W Illinois prokurator Lisa Madigan, stylizowana katoliczka i aktywistka lewicowa, współpracując z New York Times, by go ukarać, też może mieć ukryte motywy w śledztwie przeciw Kościołowi, którego naukę moralną publicznie odrzuca. Gorliwa fanka Obamy – najbardziej proaborcyjnego prezydenta USA – wspierała jego politykę wprowadzenia „praw” transseksualistów w pracy i szkołach. Trzeba pamiętać, że choć osłabiony, to Kościół nadal broni małżeństwa i tradycyjnej rodziny, sprzeciwiając się aborcji, eutanazji i ideologii gender, więc na brak wrogów uskarżać się nie może. Prokurator Nessel z Michigan, zadeklarowana lesbijka, zarządziła bezprecedensowy nalot na wszystkie stanowe diecezje, a niedawno zaczęła śledztwo przeciwko katolickiej grupie dziennikarzy za rzekomy hate. W obecnym klimacie politycznym, ksiądz może być oskarżony o przemoc seksualną jeśli odważy się głosić katolicką wykładnię Ef 5,22. W klimacie przypominającym polowanie na czarownice z Salem, wielu katolickich duchownych zostało okradzionych z dobrego imienia. Inni żyją w strachu przed fałszywym pomówieniem, zemstą lub zesłaniem przez biskupa do cieszącego się złą sławą St. Luke Institute w Maryland.

 

Dla wiernych świeckich tym ważniejsze staje się wezwanie do modlitwy za Kościół.

 

Lucyna Kondrat

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij