Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow w wywiadzie udzielonym gazecie „Moskowskij Komsomolec” skomentował obecność rosyjskich żołnierzy w Wenezueli. Podkreślił, że Moskwa „nie ma nic do ukrycia” i nie pozwoli, aby ten południowoamerykański kraj stał się „kolejną Syrią”.
W zeszłym tygodniu do stolicy Wenezueli – Caracas dotarły dwa samoloty wojskowe, na który pokładzie znajdowało się około 100 rosyjskich komandosów oraz specjalistów ds. IT. Transport wojskowy podsycił napięcia pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Głos w tej sprawie zabrali również Chińczycy, którzy nieformalnie poparli decyzję Kremla.
Wesprzyj nas już teraz!
Wenezuela od kilku miesięcy znajduje się w nieco innej sytuacji niż dotychczas. Wynika to z faktu ogłoszenia się przez Juana Guaido, tymczasowym prezydentem kraju. Polityk opozycji został uznany jako głowa państwa m.in. przez Stany Zjednoczone. Guaido domaga się przywrócenia produkcji ropy na odpowiednim poziomie, aby nie powodować zakłóceń na rynku wskutek presji na Iran i ewentualnej wojny. Przeciwne tym działaniom są Rosja, Chiny oraz Turcja. W trudną sytuację w Wenezueli zaangażowała się Moskwa, która wysłała do Caracas swoich żołnierzy.
Decyzja Władimira Putina spotkała się ze sprzeciwem Waszyngtonu, który zażądał wydalenia z Wenezueli rosyjskich żołnierzy i zaprzestania wspierania prezydenta Nicolasa Maduro. Kreml jednak twierdzi, że wojskowi zostali wysłani w celu przeprowadzenia robót konserwacyjnych sprzętu wojskowego dostarczonego do Wenezueli kilka lat temu. Sytuacja uległa zaognieniu także tuż po tym, gdy Donald Trump zażądał opuszczenia Caracas przez żołnierzy z Rosji. W odpowiedzi usłyszał, że najpierw to amerykańscy żołnierze powinni opuścić Syrię. Ciekawe jest również to, że we czwartek wiceminister spraw zagranicznych Wenezueli nie wykluczył, że do Caracas przybędzie więcej rosyjskiego personelu wojskowego.
Wg niektórych analityków, „ostra konfrontacja z Waszyngtonem w sprawie Wenezueli, zgodnie z logiką Kremla, zwiększa znaczenie Rosji w oczach USA”. Tak przynajmniej uważa Vladimir Frolov, wskazujący na „teatr polityczny, który potrzebuje odpowiednich dekoracji”.
Wenezuela jest największym partnerem Rosji w Ameryce Łacińskiej od początku XXI wieku. Moskwa jest właścicielem dwóch lukratywnych pól gazowych tuż przy wenezuelskim wybrzeżu, którymi zarządza za pośrednictwem wspieranego przez państwo giganta naftowego Rosnieft.
Kreml zarobił także duże pieniądze sprzedając sprzęt wojskowy wart 11,4 miliarda dolarów. Rosjanie eksportują również towary o wartości około 80 mln dol. rocznie. To stosunkowo niewiele, a handel z Wenezuelą stanowi jedynie około 0,01 proc. obrotów zagranicznych Rosji.
Warto zwrócić uwagę, że Moskwa pożyczyła rządowi w Caracas co najmniej 2 mld dolarów, by umożliwić Wenezueli zakup rosyjskiego sprzętu wojskowego. Latynoski kraj jest winien Rosjanom 6 mld dolarów z pożyczek udzielonych w 2006 r. o łącznej wartości 17 miliardów dolarów – sugeruje „Financial Times.”
„Wenezuela jest przede wszystkim jednym z czterech największych nabywców rosyjskiego sprzętu wojskowego. Dwie rosyjskie fabryki – jedna, która ma produkować karabiny szturmowe Kałasznikowa i druga – amunicję do nich, są obecnie w budowie w Wenezueli” – twierdzi Konstantin Makienko, zastępca dyrektora Centrum Analiz Strategii i Technologii moskiewskiego think tanku.
Makienko, który jest również członkiem Rady ekspertów ds. obrony w Dumie, przekazał stacji CBS News, że Rosja nadal dostarcza części do sprzętu sprzedanego wcześniej i przeprowadza na miejscu niezbędne prace konserwacyjne, aby utrzymać jego sprawność. „Ten drugi aspekt dwustronnej współpracy wojskowej nasilił się ostatnio” – zauważył Makienko. Rosyjskie wojsko udziela również wojskowych wskazówek i porad Wenezueli.
„Grupa rosyjskiego personelu wojskowego konsultuje się z armią wenezuelską na wypadek, gdyby USA lub ktokolwiek inny przeprowadził interwencję wojskową” – stwierdził Makienko. Inny analityk uspokaja jednak, że Rosjanie nie zamierzają „umierać za Maduro”. „Wenezuela to nie wojskowy sojusznik Rosji, taki jak na przykład Białoruś czy Kazachstan” – zasugerował Rusłan Pukow, dyrektor Centrum Analiz Strategii i Technologii.
Co więc chce „ugrać” Kreml? „Moskwa postrzega kryzys w Wenezueli jako kolejną szansę, tak jak Syrię, by przedstawiać siebie jako siłę, z którą należy się liczyć” – ocenia Frolov.
„Strategia konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi, gdziekolwiek można to zrobić za rozsądną cenę, opiera się na idei Kremla dotyczącej nowego świata, w którym USA nie będą już mogły swobodnie obalać reżimy, ponieważ Rosja może powstrzymać ich działania” – powiedział.
Wenezuela doskonale pasuje do tego profilu, gdyż podważanie agendy Waszyngtonu nie wymaga zbyt wielu zasobów i oferuje szansę na odwet za rewolucję na Ukrainie w 2014 r., którą w przekonaniu Kremla, zaplanowały i zaaranżowały Stany Zjednoczone. „Logika jest taka, że możemy sprawić, iż twoje życie będzie trudniejsze na twoim podwórku, tak jak na naszym” – wyjaśnił Vladimir Frolov.
Syryjski przywódca Baszar al-Assad nie ma wątpliwości, że to, co dzieje się w Wenezueli jest podobne do tego, co działo się w Syrii. W czwartek przyjął on wenezuelskiego ministra spraw zagranicznych Jorge Arreaza.
Prezydent Syrii jest zdania, że działania w Wenezueli mają na celu narzucenie hegemonii państwom i kontrolowanie ich niezależnej decyzji, co podważa prawo międzynarodowe i jest sprzeczne z najważniejszymi zasadami Karty Narodów Zjednoczonych, tj. z poszanowaniem suwerenności państw i prawa do samostanowienia.
Jorge Arreaza podziękował prezydentowi Assadowi za jego przychylne stanowisko i podkreślił, że Waszyngton dąży do kontrolowania zasobów jego kraju. Dodał, że rażąco ingeruje i wzmaga presję oraz oblężenie gospodarcze. „To strategia stosowana wobec wszystkich państw, które nie zgadzają się z polityką USA i innych państw zachodnich” – powiedział.
Na ten weekend opozycja zaplanowała wielkie protesty. Tymczasowy prezydent wzywał wszystkich Wenezuelczyków do udziału w operacji „Wyzwolenie”, by ostatecznie doprowadzić do obalenia rządów Nicolasa Maduro. Może dojść do gwałtownych zamieszek. Amerykanie wcześniej przynaglali swoich obywateli, by opuścili latynoski kraj najpóźniej do soboty. Z kolei prezydent Maduro polecił ludziom gromadzić wodę do picia.
Źródło: cbsnews.com, syrianobserver.com, state.gov
AS/WMa