4 października 2018

Rząd będzie zachęcał nas do podzielenia się Polską z imigrantami

(FOT.REUTERS/Fabian Bimmer/FORUM+Krystian Maj/FORUM)

Czy nie odnosicie Państwo wrażenia, że ktoś zwyczajnie nas urabia, sprzedając nam ciepłe obrazki o przybywających do Polski cudzoziemcach, którzy czują się Polakami bardziej niż my sami? Nie mamy nic przeciwko miłowaniu Rzeczypospolitej Polskiej, ale skąd to medialne natężenie tematów imigranckich? I to wcale nie na lewicy! Polska na naszych oczach staje się wielonarodowa, wielokulturowa i politeistyczna – a wszystko to znajduje uzasadnienie w… ekonomii. Czy jest ono jednak przekonujące? To w zasadzie już nieważne, bo nakreślony przez rząd proimigrancki plan jest sukcesywnie realizowany.

 

Zaczęło się jakby niewinnie. Jedna z sieci komórkowych wprowadziła do swej oferty w Polsce język ukraiński. Już wtedy pojawiły się pytania – po co? Odpowiedź była oczywista i prosta: zapotrzebowanie rynku. Z czasem ilość obcokrajowców na polskim rynku pracy była widoczna coraz bardziej. Kolejne doniesienia medialne miały przekonać nas o tym jak imigranci ratują nasz rynek pracy, jak uzupełniają braki w takich sektorach jak budownictwo czy produkcja… Wszystko to podlane demograficzno-emigracyjnym sosem. Kolejnym krokiem wydają się być już nie przedstawiciele tzw. taniej siły roboczej, ale zagraniczni specjaliści, których w Polsce także brakuje na rynku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tak oto już od wielu miesięcy oswajani jesteśmy z rzekomą niezbędnością imigrantów dla naszego kraju. I żeby było jasne – nie chodzi tylko o Ukraińców, bo zapowiedzi rządowe dotyczące sprowadzania nowych pracowników sięgają aż po Azję (Filipiny)! Kto jeszcze otrzyma zaproszenie do Polski? Oficjalnie rząd wciąż staje okoniem wobec unijnych pomysłów relokowania nad Wisłą tzw. uchodźców. Jednocześnie jednak na ulicach polskich miast widać coraz więcej obcokrajowców, także przedstawicieli dalekich nam kultur i religii.

 

Co ciekawe, w ów przekaz o imigracyjnym leku na polskie bolączki, coraz częściej wpisują się media, które chętnie ocieplają wizerunek mieszkających w Polsce obcokrajowców. Być może to tylko przypadek, ale działania te wpisują się w rządowe założenia polityki migracyjnej. Opublikowana w ubiegłym roku „Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.)” sygnowana przez premiera Mateusza Morawickiego, to ciekawa lektura również w kwestii imigracyjnej.  

 

To właśnie w tym dokumencie (Pkt 5. Polityka migracyjna jako instrument zarządzania zasobami ludzkimi) znajdziemy kluczową zapowiedź o „prowadzeniu działań informacyjnych i edukacyjnych skierowanych do polskiego społeczeństwa nt. pozytywnej roli cudzoziemców, których celem będzie przeciwdziałanie dyskryminacji, promocja postawy otwartości, przełamywanie stereotypów i uprzedzeń”. I to już się dzieje. Warto zatem bliżej przyjrzeć się temu dokumentowi programowemu.

 

Strategia zakłada, że polityka migracyjna Polski „powinna mieć charakter wielowymiarowy, uwzględniający migracje o charakterze zewnętrznym, zarówno te dotyczące imigracji, jak i emigracji, a także brać pod uwagę ich charakter (czasowy, trwały, zarobkowy itp.)”. Autorzy opracowania nie ukrywają, że napływ migrantów do Polski z krajów nie będących częścią wspólnoty europejskiej, może pociągać za sobą także szereg konsekwencji: politycznych, ekonomicznych i społecznych. Mowa tu o postrzeganiu naszego kraju i obywateli za granicą, integracji cudzoziemców w Polsce oraz zjawisku nietolerancji i ksenofobii.

 

Dokument zakłada więc „oddziaływanie na procesy migracyjne w sposób zaplanowany, pozwalający na zrealizowanie bardzo konkretnych wyzwań i celów”, przy minimalizowaniu „prawdopodobieństwa wystąpienia różnego rodzaju ryzyk i zagrożeń charakterystycznych dla współczesnego świata (nierówności społeczne, kryzysy humanitarne, zagrożenia bezpieczeństwa)”.

 

Tak oto – wedle rządu – polityka migracyjna ma swoich założeniach skupiać się na odpowiednim zarządzaniu i reagowaniu na problem depopulacji, starzenia się społeczeństwa, a co za tym idzie, malejącą liczbę rąk do pracy. W założeniu, rząd chce być mądrzejszy o doświadczenia „innych państw europejskich, które sobie z wyzwaniami związanymi z napływem cudzoziemców nie zawsze skutecznie poradziły”. Trudno jednak stwierdzić jednoznacznie czy chodzi tu o „politykę otwartych ramion” jako taką, czy też o sposób prowadzenia narracji na temat jej realizacji.

 

W krótkiej perspektywie rząd stawia na migrantów jako na źródło, z którego można uzupełniać szczuplejący rynek pracowników w Polsce. Tu w dokumencie pojawia się sygnalizowany już w mediach system „zachęt dla obywateli państw trzecich”. Choć już w 2017 roku prowadzona polityka migracyjna (zarobkowa) oceniana była „pozytywnie pod kątem łatwości i elastyczności zatrudnienia cudzoziemców (zwłaszcza obywateli Ukrainy)”.

 

„W ciągu ostatnich kilku lat kilkukrotnie wzrosła liczba cudzoziemców pracujących w Polsce. Uzupełniają oni w chwili obecnej przede wszystkim niedobory w sektorach i zawodach nie wymagających wysokich kwalifikacji, liczba sektorów i zawodów, a także regionów, w których znajdują oni pracę jednak stopniowo rośnie” – czytamy w dokumencie.

 

Póki co, w Polsce przeważają migranci bliscy nam kulturowo, co „sprzyja ich integracji społecznej i asymilacji”. Strategia wskazuje, że „wyzwaniem, które wraz ze zmianami demograficznymi odgrywać będzie coraz większą rolę, jest także zapewnienie, by do Polski przyjeżdżali migranci o wysokich lub rzadkich kwalifikacjach, uzupełniając tym samym lukę kapitału ludzkiego w sektorach o wysokim popycie na kwalifikacje”. Jednocześnie – jak czytamy – „poziom zatrudnienia cudzoziemców nie może negatywnie wpływać na utrzymanie lub zdobycie zatrudnienia przez polskich obywateli”.

 

Strategia w tym kontekście wspomina o zjawisku emigracji i odpływie wyspecjalizowanych, polskich kadr z rynku krajowego. Mają przeciwdziałać jej specjalne zachęty – także „powrotowe” – w polityce mieszkaniowej, prorodzinnej czy edukacyjnej.

 

Czego zatem możemy spodziewać się w najbliższych dwóch latach? Na polski rynek pracy nadal ściągani będą cudzoziemcy (z czasem o coraz wyższych kwalifikacjach), którzy mają wypełniać powstającą lukę, a równolegle doskonalone będą narzędzia, które pozwolą na szybsze reagowanie na zapotrzebowania krajowego rynku pracy. Te działania będą połączone ze „ścieżkami integracji dla wybranych kategorii cudzoziemców oraz członków ich rodzin”. Strategia przewiduje tu „rozwój instrumentów integracyjnych, skierowanych zarówno do cudzoziemców przybywających do Polski (chodzi np. o naukę języka polskiego, kultury i zwyczajów, poprawę dostępu do mieszkań, wsparcie w załatwianiu spraw urzędowych), jak i do osób powracających do kraju (np. wsparcie zakładania działalności gospodarczej, uznawania kwalifikacji, doradztwo zawodowe)”.

 

Rząd chce też „ograniczać nielegalną imigrację”, ale przy tym rozwijać sektor organizacji pozarządowych działających na rzecz cudzoziemców, w tym organizacji imigranckich. Będą na to oczywiście odpowiednio duże fundusze.

 

Strategia obejmuje też działania zaplanowane do roku 2030. Wśród nich odnajdziemy m.in. „prowadzenie działań informacyjnych i edukacyjnych skierowanych do polskiego społeczeństwa nt. pozytywnej roli cudzoziemców, których celem będzie przeciwdziałanie dyskryminacji, promocja postawy otwartości, przełamywanie stereotypów i uprzedzeń”. Jak czytamy dalej „działania powyższe będą stanowić m.in. element Polityki Migracyjnej Polski”. A warto zauważyć, że jest to projekt strategiczny wskazany w obszarze Bezpieczeństwo narodowe.

 

Czy w tejże „polityce urabiania” obywateli z czasem znajdzie się także miejsce i na tzw. uchodźców z krajów islamskich, którzy dziś zalewają Europę Zachodnią?

 

 

Marcin Austyn

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij