Bez Kresów nie będziemy w stanie określić naszego charakteru narodowego, jego źródeł i komplikacji, tego, jacy jesteśmy, skąd się duchowo i intelektualnie wywodzimy, w jaki sposób i dokąd idziemy. Musimy więc rozpoznać znaki kresowe – języki, symbole, emblematy, metafory, mity, legendy, tradycje…
Warto wiedzieć, kto jest naszym ojcem, dziadkiem i pradziadkiem, bo lepiej się z tym czujemy, wiemy o sobie więcej niż inni, którzy nie mają pojęcia, kim są ich dziadowie i pradziadowie. Identyfikacja z własnym pniem rodowym to podstawowy element naszej identyfikacji ze wspólnotą narodową, historią, tradycją i w końcu ze światem, w którym żyjemy. Ileż tragedii przechodzą ci, którzy z różnych powodów nie wiedzą, kim jest ich ojciec, matka, rodzeństwo. To rodzi straszne dramaty, kompleksy i konflikty z otoczeniem. By tego uniknąć, każdy mądry naród szanuje własną historię i przekazuje ją kolejnym pokoleniom, bez względu na to, jaka ta historia była, pełna chluby, glorii i świetności, czy też momentami wstydliwa a nawet kompromitująca. W pierwszym przypadku budujemy w sobie poczucie dumy, że należymy do narodu, który wsławił się heroicznymi czynami, a w drugim, pracujemy nad zrozumieniem błędów i wyciągamy z nich wnioski, by się w naszej historii już nie powtórzyły. Historia jest niezbędna dla higieny psychicznej i prawidłowego społecznego rozwoju człowieka i narodu.
Wesprzyj nas już teraz!
Najmniej wiemy o polskich Kresach, o ich dziedzictwie, znaczeniu dla Polski. A mieszka obecnie w Polsce ok. 6 milionów Kresowian i ich potomków. Na Dolnym Śląsku ponad milion. 47 procent mieszkańców lub ich potomków wywodzi się z Kresów. Jeszcze więcej, bo 51 procent mieszkańców województwa lubuskiego pochodzi z ziemi kresowych. W okresie komunizmu taka wiedza była zakazana. Nie można było mówić o polskim Lwowie, Wilnie, Stanisławowie, czy Tarnopolu. A przecież te miasta stanowiły ważny kawał polskiej historii. Dziś możemy już mówić, tylko nie za głośno. Wprawdzie ukazują się publikacje o ziemi kresowej i jej historii, lecz nie są one nagłaśniane, żyją w utajeniu, jakby w konspiracji. Nie ma wielkich filmów o przedwojennych Kresach, nie wystawia się wielkich sztuk teatralnych, nie prezentuje się wielkich dzieł malarskich. Dlaczego? Bo ich nie ma? Może są, ale nie wiemy o nich. Jest kilka wybitnych dzieł literackich, np. Leopolda Buczkowskiego (np. „Czarny potok”, „Wertepy”) czy Włodzimierza Odojewskiego „Zawieje wszystko, zasypie”), ale o nich nie naucza się już młodzieży w szkołach. A powinno się nauczać, bo to dobra literatura, ważne i mądre książki. Dzisiaj spycha się historię Kresów na bok, tak samo, jak spycha się samą historię Polski w kąt, nieomal w niebyt, ponieważ ostatnie programy szkolne kończą historię na I klasie liceum, a potem pustka. Młodzież niewiele wie o II wojnie światowej i jej skutkach, a już z całą pewnością nic nie wie o najnowszej historii Kresów, o nauce, kulturze, sztuce. I co ważne dla świadomości narodowej, nic nie wie o zbrodni ludobójstwa, jakiego dokonali ukraińscy nacjonaliści na Polakach. A bez takiej wiedzy nie jest przygotowana do życia publicznego, do dyskusji, sporów, analiz porównawczych. Nie jest przygotowana do życia intelektualnego i akademickiego. Czyli jest uboga w wiedzę, upośledzona. Nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że tej wiedzy nikt jej nie dostarcza. A kto ma dostarczać? W pierwszym rzędzie dom, szkoła, instytucje państwowe, ośrodki dokształcające, stowarzyszenia, media, dzieła literatury i sztuki.
Skąd nazwa Kresy? To dalekie, wschodnie strażnice, w których stacjonowali polscy wartownicy, by bronić Rzeczypospolitej przed hordami otomańskimi i wszelkimi innymi, które napadały i grabiły nasze ziemie. Później obszary wschodnie Rzeczypospolitej nazwano Kresami, używając tego określenia jako pojęcia geograficznego i dlatego zapisujmy je dużymi literami. Bytowanie Rzeczypospolitej na tych ziemiach zaczyna się w XIV wieku.
Gdy spojrzymy na mapę Polski z tego okresu, widzimy w obrębie polskich granic takie miasta na południowym wschodzie jak Lwów, Zbaraż, Winnica, Chocim, Białogród, Czerkasy, dalej na wschód Kijów i Kursk, a idąc ku północy Kozielsk, Smoleńsk, Witebsk, Wilno, Mińsk i Toropec. Ogromne terytorium z XIV i XVI wieku, to okres Unii Polsko-Litewskiej. Od Bałtyku aż po Dzikie Pola i Morze Czarne. W następnych wiekach Rzeczpospolita na skutek wojen i grabieży obcych plemion zaczyna się kurczyć, by po 123 latach rozbiorów, odzyskując niepodległość 11 listopada 1918 r., oprzeć się ponownie na wschodzie o rzekę Zbrucz. Należały wtedy do Polski takie miasta jak Wilno, Grodno, Baranowicze, Kobryń, Pińsk, Sarny, Równe, Krzemieniec, Tarnopol, Lwów, Stanisławów czy Drohobycz. W tych granicach Kresy dotrwały do 17 września 1939 r., kiedy Sowieci napadli na Polskę i zabrali nam ponad pół przedwojennego terytorium. Skończyła się epoka Kresów.
II
A teraz powiedzmy kilka słów o tym, kto na owych wielkich Kresach zamieszkiwał. Jakie tam spotykaliśmy nacje, języki, religie. Kresy to kraina wielu kultur, religii, języków i obyczajów. Przypomnijmy tylko, kto na Kresach zamieszkiwał. Blisko trzydzieści narodów: Polacy, Rusini – Ukraińcy, Żydzi, Litwini, Łotysze, Estończycy, Białorusini, Niemcy, Rosjanie, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Turcy, Tatarzy, Ormianie, Grecy, Wołosi, Rumuni, Serbowie, Holendrzy, Karaimi, Szkoci, Austriacy, Łemkowie, Bojkowie, Huculi, Cyganie…
A jakie były wyznawane religie? Rzymsko-katolicka, grecko-katolicka, prawosławna, mojżeszowa-judaistyczna, katolicka obrządku ormiańskiego, karaimska, islamska (wyznawców Koranu), buddyjska, protestancka – luteranie, kalwini oraz baptyści, zielonoświątkowcy), świadków Jehowy…
Kresy są ważne nie tylko jako fakt historyczny – ich znaczenie i dzisiaj jest aktualne. Bez Kresów nie jesteśmy w stanie zrozumieć procesów, jakie zachodzą obecnie w naszym kraju. Nie pojmiemy dyskusji, sporów, konfliktów społecznych i politycznych. Nie zrozumiemy relacji, powiązań i napięć, jakie istnieją w Europie, a w szczególności między Polakami i Rosjanami (Katyń), Polakami i Ukraińcami (zbrodnia ludobójstwa), Polakami i Niemcami (dramat tzw. wypędzonych) itp. Nie zrozumiemy też siebie samych i naszych wewnętrznych powikłań.
Bez Kresów nie będziemy w stanie określić naszego charakteru narodowego, jego źródeł i komplikacji, tego, jacy jesteśmy, skąd się duchowo i intelektualnie wywodzimy, w jaki sposób i dokąd idziemy. Musimy więc rozpoznać znaki kresowe – języki, symbole, emblematy, metafory, mity, legendy, tradycje. Bo kultura to droga naszego rozwoju, pojęcia, jakie nam towarzyszyły i towarzyszą w tej drodze, choćby takie jak duma narodowa, honor, godność, pragnienie wolności, prawda, sprawiedliwość, piękno, dobro, ideały i cnoty obywatelskie lub też ich przeciwieństwa. Bez wielkich artystów, twórców, uczonych naród gnuśnieje i traci swoją tożsamość i wielkość. A na Kresach oni właśnie zostali w zasadniczej grupie wymordowani. Pozostała straszliwa pustka po polskiej inteligencji, intelektualistach i uczonych – wymordowani, zesłani na Sybir lub okaleczeni fizycznie i psychicznie; głównie przez Niemców, Sowietów, ale też przez bandy UPA.
W ciągu ponad czterdziestu lat komunizmu ze świadomości zbiorowej Polaków została usunięta także duchowa wspólnota z polskimi Kresami w obszarze ludobójstwa, jakiego dopuściło się UPA na Polakach, ale także na Żydach, Ormianach, Czechach czy samych Ukraińcach, którzy nie poparli tych zbrodni. Jakby tamte ziemie przestały mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie. Byliśmy, ale i nadal wciąż jesteśmy świadkami amputacji ogromnego kawałka polskiej pamięci narodowej. W szkołach, jak powiedzieliśmy, nie ma w programach nauczania rozdziału o zbrodni ludobójstwa na Kresach. Na uniwersytetach zaniedbuje się ten problem. A znamy sporo wypadków odwoływania konferencji naukowych i spotkań twórczych, w których mieli brać udział autorzy kompetentnych prac i świadkowie tragedii. Media rzadko w programach dziennych zajmują się zagładą Polaków na Kresach. A gdzie są setki wielkich filmów, dzieł artystycznych, lansowanych przez politykę państwa ksiąg z motywami zbrodni na Kresach? Gdzie wielkie debaty historyczne, które by docierały do narodu poprzez media? To właśnie nazywam amputacją pamięci narodowej.
Przypominać winniśmy zawsze, jak bardzo winniśmy być dumni, że jesteśmy spadkobiercami intelektualnych i duchowych wartości wytwarzanych przez wieki nie tylko przez największych Kresowian, Mickiewicza i Słowackiego, ale także przez legiony innych twórców, którzy w jakimś okresie swojego życia byli związani z Kresami, czerpali z motywów kresowych i których wkład w naukę i kulturę oraz w polską i europejską myśl artystyczną, społeczną i polityczną okazał się nie do przecenienia. Powinniśmy też mówić o tym, co nam mocno ciąży i z czym musimy sobie radzić.
Stanisław Srokowski