Ciała abortowanych dzieci są towarem – potwierdziła to przed sądem dyrektor generalna StemExpress, biotechnologicznej firmy, która zaopatrywała naukowców w bijące serca dzieci oraz nietknięte głowy. To może być jednak tylko część prawdy na temat koszmarnego biznesu aborcyjnego.
Szczątki abortowanych dzieci są wykorzystywane przez naukowców. Przed sądem zaprezentowano nagranie z udziałem dyrektor StemExpres – firmy zajmującej się handlem organami. Mówi na nim, że istnieje wielkie zapotrzebowanie na „świeże tkanki płodów” oraz że „szalenie delikatne” neurony tkanki mózgowej sprzedają się najlepiej z „całej mózgoczaszki” czy głowy. Jak zeznała, główka dziecka może zostać pozyskana wraz z ciałem lub może być od niego oderwana. Przyznała też, że jej firma dostarczała naukowcom „tkanki sercowe”.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie obrońców życia pierwszy przedstawiony scenariusz może oznaczać, że ten nienaruszony „materiał do badań” wcale nie jest pozyskiwany w wyniku aborcji. – Jeżeli mamy płód z nietkniętą głową i nienaruszonym ciałem, jak również nienaruszonymi kończynami, to wskazywałoby, że dziecko urodziło się żywe i dopiero potem wycięto mu organy lub że dziecko było ofiarą nielegalnej aborcji przez częściowe urodzenie – ocenił w rozmowie z portalem LifeSiteNews Peter Breen z Thomas More Society zaznaczając, że obydwa procedery są makabryczne i okrutne.
Spawa prowadzona w sądzie dotyczy działań Davida Daleidena i Sandry Merritt, którzy odpowiadają za nielegalne nagrania ujawniające kulisy handlu organami abortowanych dzieci. Ich materiały pokazują związki pomiędzy StemExpress a Planned Parenthood, od którego firma pozyskiwała części ciał dzieci odsprzedawanych naukowym instytutom medycznym.
Źródło: wpolityce.pl
MA