Przeglądając archiwalne numery „Frondy” natrafiłem na zamieszczony w „piśmie poświęconym” w 1998 roku wywiad G. Górnego z Aleksandrem Duginem – jednym z głównych ideologów współczesnej odmiany eurazjatyzmu. Dugin w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku mógł wydawać się niszowym radykałem, snującym mrzonki o „międzyplanetarnej misji Rosji” jak przystało „wielkiemu narodowi – bogonośccy”, który realizuje ekspansjonistyczną politykę jako „naukę soteriologiczną”. Wraz z nadejściem czasów putinowskich (tj. od 2000 roku – początek pierwszej kadencji prezydenckiej W. Putina) Dugin trafił jednak do akademii armii rosyjskiej jako lektura obowiązkowa.
Wspomniany wywiad zatytułowany był „Czekam na Iwana Groźnego”. We współczesnej wersji Iwan Groźny ex-kagebista pojawił się dość szybko. Wywiad czytany z perspektywy szesnastu lat i w kontekście aktualnych zmagań o Ukrainę ma swoją – całkiem konkretną –wartość poznawczą. Padają w nim chociażby takie słowa cenionego na Kremlu ideologa: „Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki. Polska musi wybrać – albo tożsamość słowiańska albo katolicka”.
Wesprzyj nas już teraz!
Strateg eurazjaztyzmu przyznaje też, że w interesie Rosji jest wspieranie wszelkich form antykatolicyzmu nad Wisła – od masonerii i okultyzmu poczynając. „Trzeba rozkładać katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie, promować chrześcijaństwo heterodoksyjne i antypapieskie” – mówił.
Będąc zanurzonym w spiskowe teorie (historia aż roi się od spisków na mniejszą lub większą skalę) zaraz zestawiłem tak zarysowaną strategię postępowania wobec Polski „rosyjskiego narodu – bogonośccy”, z faktem pojawienia się w naszym kraju billboardów szkalujących osobę bł. Jana Pawła II oraz z nagłaśnianiem (oczywiście pod pozorem „wyrażania swojego oburzenia z powodu”) wypowiedzi przywódcy wojujących bezbożników w tym samym złym duchu. Te szkalujące enuncjacje zbiegły się w czasie z narastaniem konfliktu na Ukrainie i zaangażowaniem się polskiej dyplomacji we wspieranie nowego ukraińskiego rządu.
Panuje dość powszechne mniemanie, że w związku z wydarzeniami nad Dnieprem, których szczególnie krzepiącym aspektem są „leninopady”, rosyjska agentura wpływu przystąpi do wytężonej pracy nie tylko nad Morzem Czarnym (Krym), w Doniecku i Charkowie, ale również nad Wisłą. Jak widać postępują metodycznie. Zaczynają, jak pułkownik – prezydent przykazał: od „godnościowych fundamentów” Polaków.
Grzegorz Kucharczyk