Podpalanie samochodów we Francji w sylwestra stało się już „tradycją”. W roku 2012 spalono ich 1193, w roku 2013 – 1067, w roku 2014 – 940, w roku 2015 – 804. Nie inaczej było w roku 2016.
Rzecznik prasowy francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, Pierre Henry Brandet oznajmił, że tym razem w sylwestrową noc spalono na terenie kraju 945 samochodów. W porównaniu z rokiem 2015 wynik ten oznacza wzrost aż o 17 proc. – Niezależnie od ilości i rodzaju zniszczeń jest to nie do zaakceptowania – powiedział Brandet i zakomunikował, że sprawcy zostaną aresztowani i postawieni przed sądem.
Wesprzyj nas już teraz!
Wystąpienie rzecznika zostało skrytykowane przez przedstawicieli Frontu Narodowego. Politycy tej frakcji w ostrych słowach potępili politykę francuskiego rządu. Ponadto zarzucili kłamstwo ministrowi spraw zagranicznych i zażądali opublikowania przejrzystego raportu w tej sprawie. „Bruno Le Roux nie poinformował o ilości wszystkich spalonych samochodów, tylko o bezpośrednio podpalonych. Nie uwzględniono tych, które zajęły się od nich ogniem” – oznajmili w oficjalnym komunikacie.
Do tej krytyki przyłączyli się Republikanie, którzy domagają się „natychmiastowej publikacji pełnej informacji o przestępczości w sylwestrową noc”. Eric Ciotti, deputowany z Alpes – Maritimes potępił „widoczną nieprecyzyjność” danych zamieszczonych w komunikacie resortu.
Na tle tego wszystkiego co najmniej groteskowo zabrzmiała inna informacja podana przez ministra spraw wewnętrznych. Jego zdaniem ubiegłoroczna Wigilia we Francji przebiegła „bez większych zakłóceń”. Dowodem na to ma być zatrzymanie 454 osób i aresztowanie ponad 300.
FLC