Już trzecią dobę trwa akcja ratownicza w kopalni węgla kamiennego Wujek w Rudzie Śląskiej. W nocy z soboty na niedzielę zostało tam zasypanych dwóch górników. Wciąż są szanse, że mężczyźni, którzy zostali uwięzieni kilometr pod ziemią, żyją. W akcji ratowniczej bierze udział 40 ratowników.
– Do tej pory nie mamy żadnej informacji zwrotnej od zaginionych górników, typu stukanie, czy jakieś inne hałasy. Tam gdzie prawdopodobnie się znajdują jest wystarczająco dużo tlenu do oddychania. Ratownicy pompują wciąż powietrze w rejon tąpnięcia. Górnicy mają tam także wodę, która normalnie służy do studzenia głowic kombajnu. Nie jest ona smaczna, ma smak metaliczno-gumowy, ale pozwala przeżyć – wyjaśnia rzecznik KHW Wojciech Jaros.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak mówi Jaros, akcja ratownicza jest bardzo skomplikowana. – Nie należy się spodziewać, że zakończy się w ciągu najbliższych godzin a nawet dni – zaznacza Jaros.
Obecnie służby ratownicze rozważają wywiercenie z powierzchni pionowego otworu pomocniczego o średnicy 30 cm, dzięki któremu uwięzieni górnicy mieliby dostęp do powietrza. Tą drogą, z użyciem kamery, można by też było prowadzić poszukiwania. Gdyby natrafiono na górników, otwór posłużyłby do podania im napojów i jedzenia. – Trzeba zrobić wszystko co się da, żeby do tych ludzi dotrzeć – podkreśla Wojciech Jaros.
Nie wiadomo jednak, gdzie należy skierować taki otwór. Obecnie trwa namierzanie przy pomocy GPS miejsca, w którym mogą przebywać górnicy. – Trzeba to zrobić bardzo precyzyjnie, ponieważ wobec kilometrowej długości, kilka stopni różnicy może mieć ogromne znaczenie. Prace przygotowawcze trwają, ale wciąż nie zapadła decyzja czy dodatkowe drążenie nastąpi. Chodzi o to, że gdy już ona nastąpi, można było natychmiast startować z pracą. Chcemy być przygotowani na wszystko – wyjaśnia rzecznik KHW.
W miejscu, gdzie doszło do tąpnięcia i zawalania się korytarza ratownicy drążą skałę ręcznie. Przez noc przesunęli się o 24 metry, ale z innej kopalni holdingu w rejon prac ratowników ściągnięto specjalny kombajn. Złożenie go trwa zwykle około tygodnia, ratownicy liczą jednak, że uda się go uruchomić już we wtorek wieczorem lub w środę rano.
pam