Po co nam niepodległa Polska? – to, nieco prowokacyjne pytanie postawili sobie uczestnicy odbywającego się w sobotę w Niepołomicach XV Kongresu Konserwatywnego, organizowanego corocznie przez Instytut im. Księdza Skargi. Naukowcy i publicyści w rozważaniach dotyczących nieodłącznych związków polskości z katolicyzmem zarówno sięgali do przeszłości państwa i narodu, jak i starali się odczytywać nasze dzisiejsze oraz przyszłe wyzwania.
Wesprzyj nas już teraz!
Na tegoroczne, rocznicowe spotkanie przyjechali z całej Polski oraz spoza jej granic duchowni i świeccy zabiegający o pielęgnowanie katolickiego i patriotycznego dziedzictwa ojczyzny. Otwierając kongres Piotr Podlecki z Instytutu Księdza Skargi szczególnie serdecznie powitał księdza biskupa Mariana Buczka z diecezji Charkowa-Zaporoża oraz gości przybyłych z Litwy.
Bez Kościoła nie byłoby Polski
W pierwszym wykładzie profesor Mieczysław Ryba mówił o roli Kościoła katolickiego w walce o kształt odrodzonej Rzeczypospolitej. Historyk przypomniał, że podczas gdy Polska odzyskiwała niepodległość, powstawało właśnie państwo bolszewickie a w Niemczech trwała lewicowa rewolucja. Polska w 1918 roku mogła pójść tą samą drogą a w tym, że do takiej tragedii nie doszło, Kościół odegrał rolę nie do przecenienia. Pomimo rządów inspirowanych w dużej mierze ideologią socjalistyczną, nasza łacińska tożsamość ocalała, a wpływ na to miała nie tylko zwykła, powszechna pobożność i wiara. Myśl rewolucyjna szalała bowiem wówczas na dworach arystokratycznych, w tym monarszych. W Europie – jak się wyraził prelegent – na sposób wręcz morderczy rozgrywała się walka o elity. Triumfy święciła idea pozytywizmu. O ile w wielu dziedzinach nauk ścisłych przyniosła postęp, to już w humanistyce siała prawdziwe spustoszenie, zawężając racjonalne poznanie do nauk matematyczno-przyrodniczych. Metafizyka, teologia wypchnięte zostały poza mury uniwersytetów. Powstała redukcjonistyczna „religia nauki”, roszcząca sobie także pretensje do nieuprawnionych ingerencji w obszar etyki, rozstrzygnięć moralnych.
Dzięki Bogu, Kościół powszechny okazał się być o wiele lepiej przygotowany do batalii o ludzkie dusze niż na przełomie XVII i XVIII wieku, gdy rozplenione zostały niszczące idee tzw. oświecenia. Tym razem zawczasu dostrzegł to zagrożenie i powołał – jeszcze w XIX stuleciu – uniwersytety katolickie. Papież Leon XIII na kartach encykliki Aeterni patris wyznaczył i wsparł powrót do myślenia realistycznego, tomistycznego w filozofii.
Szczególna rola przypadła Kościołowi w zniewolonej zaborami Rzeczypospolitej. Podczas gdy na terenie zaboru rosyjskiego jedno z narzędzi imperialnej ekspansji stanowiło prawosławie, zaś w Prusach szalał germański Kulturkampf, katolicyzm na naszych ziemiach skutecznie integrował szerokie masy społeczne i stał się skuteczną zaporą przeciwko próbom wykorzenienia kulturowego Polaków. Po odzyskaniu niepodległości, w obliczu ideologicznych zagrożeń, polskość spinana była religią rzymsko-katolicką. Na Kresach spójną społeczność dało się odbudować wyłącznie na bazie katolicyzmu. Dialog z Rusinami możliwy był tylko na gruncie łacińskim. Efekty pracy Kościoła doskonale uwidoczniły się choćby w 1939 roku, biorąc pod uwagę jakże odmienny stosunek do okupantów, prezentowany przez z jednej strony rdzennych Polaków, zaś z drugiej – przedstawicieli mniejszości.
– Kościół w Polsce precyzyjnie zdiagnozował, gdzie jest problem – nie tylko w powszechnym odejściu od wiary (…), ale i w braku elity, która na poziomie naukowym byłaby w stanie wyjść do konfrontacji i wykształcić młodzież w zdrowym duchu – mówił historyk.
Prelegent wskazał przykłady wybitnych przedstawicieli Kościoła, odgrywających w tym przełomowym okresie kluczowe role. Wymienił m.in. księdza Idziego Radziszewskiego, założyciela Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który alarmował na temat braku inteligencji katolickiej. Powstawały dynamiczne inicjatywy medialne, chociażby dzieła świętego ojca Maksymiliana Kolbe.
– Ratować Kościół to ratować Polskę – podsumował profesor Ryba, podnosząc dobitne przykłady zaczerpnięte z przeszłości do rangi uniwersalnej zasady, której aktualność „przerabiamy” także i w naszych czasach.
Katolicyzm, wróg zaborcy
Profesor Grzegorz Kucharczyk, autor referatu o polskim katolicyzmie okresu rozbiorowego, zwrócił uwagę, że niepodległość utraciliśmy w momencie trudnym dla Kościoła powszechnego. Był to czas tzw. absolutyzmu oświeconego. Przykładowo, na terenie zaboru austriackiego dały się Kościołowi we znaki skutki habsburskiego józefinizmu, dążącego do podporządkowania sobie religii. Trwała erupcja wywrotowej myśli, która m.in. w 1789 roku doprowadziła do krwawej, brzemiennej w międzynarodowe i dalekosiężne skutki tzw. rewolucji francuskiej.
Powołując się na źródła, m.in. wspomnienia świętego arcybiskupa warszawskiego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego oraz księdza Aleksego Prusinowskiego, historyk przytaczał dowody nierozłącznej jedności polskości i żywej, traktowanej poważnie rzymskiej wiary. Zauważył między innymi, że dziedzictwem konfederacji barskiej, uważanej za pierwsze powstanie przeciwko zaborcom, była łączność katolicyzmu z dążeniami patriotycznymi. Urzędnicy pruscy skarżyli się na przykład na nieskuteczność prasowej propagandy rozpowszechnianej wśród chłopów (bo ci natychmiast zanosili egzemplarze gazet do księży proboszczów, z prośbą o wyjaśnienie), czy też na powszechny udział przedstawicieli wszystkich warstw społecznych w katolickich nabożeństwach. To na modlitewnych spotkaniach czy pielgrzymkach budziła się i ożywiała nie tylko wiara, ale również patriotyzm. Świetnie zdawali sobie z tej zależności nasi wrogowie, którzy bardzo poważnie traktowali zagrożenie dla swych celów ze strony Kościoła.
Trwać i wychowywać w wierności
W trakcie kongresu Arkadiusz Stelmach, wiceprezes Instytutu Księdza Skargi, odczytał laudację na cześć tegorocznego laureata cyklicznej nagrody imienia patrona tej organizacji. Został nim w tym roku ksiądz profesor Waldemar Chrostowski, wybitny teolog i biblista – „za odwagę odkrywania prawdy na temat relacji polsko-żydowskich”. W swych publikacjach ukazał on kulisy podejmowanych przez polski Kościół prób porozumienia z reprezentantami judaizmu. Spotkał się za to z falą krytyki, również pochodzącej z grona tzw. katolików liberalnych.
Goście kongresu obejrzeli filmową relację z wręczenia nagrody, która w związku z zagranicznym wyjazdem Laureata, odbyła się kilka dni wcześniej. Dziękując za przyznanie wyróżnienia, ksiądz profesor nawiązał do postaci księdza Skargi, wybitnego przedstawiciela kontrreformacji. – Był wierny temu, co stanowi fundament polskiej i katolickiej wierności. Spotykał się ze sprzeciwami i wrogością, próbowano go usunąć z królewskiego dworu – przypomniał, zaznaczając, że król Zygmunt III Waza zachował w swym otoczeniu gorliwego jezuitę pomimo, że ten nie wahał się wygłaszać kwestii trudnych dla samego władcy.
– Jesteśmy w trudnym okresie naszej historii i trudnej chwili dla Kościoła. Potrzebni są ludzie, którzy trwają przy prawdzie, przy Ewangelii, przy liczącej ponad 2 tysiące lat tradycji katolickiej i 1 050 lat tradycji polskiej. Trzeba tu powtórzyć i tę prawdę, że Polska zaistniała wraz z przyjęciem chrztu przez Mieszka. Dzisiaj, po ponad 1 050 latach trzeba nam powiedzieć, że jeżeli ktoś chce budować Polskę bez Jezusa Chrystusa i tego, co wyraża wierność Ewangelii, (…) to chce Polski innej niż ta, którą my stanowimy i która nas tworzy – mówił ksiądz profesor Chrostowski.
Laureat wyraził wdzięczność organizatorom i uczestnikom kongresu za działalność na rzecz Kościoła oraz Polski. Wskazał na ogromną rolę i doniosłość patriotyzmu, a także na potrzebę zachowania wierności, w tym wychowania przyszłych pokoleń w duchu miłości do katolicyzmu oraz do ojczyzny.
Cywilizować, czyli krzewić cnoty
Prof. Paweł Skrzydlewski mówiąc o misji cywilizacyjnej Polski na Wschodzie wymieniał nieodzowne składniki cywilizacji łacińskiej. Jak podkreślił, nie charakteryzuje jej synteza państwa i Kościoła. Są one rozłączne, ale bynajmniej nie odizolowane i przeciwstawione sobie. Mają współdziałać dla ludzkiego dobra – jednostkowego oraz zbiorowego.
Upowszechnianie cywilizacji Zachodu zawsze wiąże się z rozwojem cnót w człowieku – zaznaczył mówca prawdę akcentowaną przez filozofów i myślicieli. Jako najważniejsze spośród nich uznał: pietyzm, czyli świadomość daru istnienia i wdzięczność wobec Pana Boga i rodziców, a także szacunek, cześć, czyli uznanie dobroci drugiego człowieka. – Wdzięczność wraz z pozostałymi cnotami tworzy człowieka, który będzie mógł być przez drugich ludzi kochany, będzie mógł być ich przyjacielem – wymieniał.
– Prawdziwa misja cywilizacyjna Zachodu wiąże się też z krzewieniem cnoty hojności czyli nie tylko wspomagania innych w potrzebie, ale i uwalniania się od zależności, którą rodzi majątek – mówił profesor Skrzydlewski. Dodał do tej chwalebnej listy cnót życzliwość, czyli przyjacielskość oraz prawość. – W naszej cywilizacji przepis prawny nie zwalnia od używania sumienia – zaznaczył. Podkreślił, że prawdziwie misyjna działalność cywilizacyjna nie wiąże się z podbojem, zniewoleniem innych, lecz wydźwignięciem drugiego człowieka, na zasadach miłości.
Polska przedmurzem chrześcijaństwa
Piotr Doerre, historyk i publicysta, autor wykładu „Przedmurze czy ostatni bastion? Polska wobec antychrześcijańskiej rewolucji” przypomniał, że skierowane wobec nas jasne wezwanie do obrony katolickiej Europy przed wrogimi siłami, znalazło się w encyklice wydanej w maju 1957 roku z okazji 300. rocznicy śmierci świętego Andrzeja Boboli. „(…) żeby Polska zawsze wierna była dalej przedmurzem chrześcijaństwa” – napisał pod naszym adresem papież Pius XII na kartach Invictus Athleta Christi.
Jak w ciągu wieków udawało nam się podejmować takie wyzwanie? XVII-wieczna szlachta sama uznawała się za antemurale chrześcijaństwa, czego dowodem były liczne wojny przeciwko Turkom. W kolejnym stuleciu ideologia przedmurza coraz bardziej przybierała charakter mesjanistyczny. Z czasem uwidoczniły się coraz liczniejsze przejawy narodowej megalomanii, porządek państwowy ulegał anarchii i samowoli. – Możemy tylko wyobrażać sobie, jaką rolę pełniłaby dziś Polska, gdyby nie jej upadek w XVIII wieku – mówił prelegent. Po upadku Rzeczypospolitej triumfy święcił już otwarty, heretycki mesjanizm, upatrujący w tym zdarzeniu rzekomej ofiary poniesionej za inne narody, na wzór Chrystusa.
We właściwym, katolickim odczytaniu dziejowego posłannictwa narodów pomogli nam XIX-wieczni myśliciele. Ksiądz Hieronim Kajsiewicz, współzałożyciel zgromadzenia Zmartwychwstańców uważał, że „sensem dziejów ludzkości jest odczytywanie Bożych zamysłów, a więc jak najpełniejsze uczestnictwo w Bożym planie zbawienia” (Kazanie o rządach Opatrzności). Komplementarną koncepcję prezentował m.in. Józef Szujski, założyciel krakowskiej szkoły historycznej.
W pierwszych latach od odzyskania niepodległego bytu Polska zatrzymała nawałę bolszewicką, jednak później padła pod ciosami bezbożnych totalitaryzmów, zaś dzisiaj przeżywa apogeum rewolucji obyczajowej, która rozpoczęła się na Zachodzie pod koniec lat 60. zeszłego stulecia.
Nadal, pośród wszechobecnego cywilizacyjnego zniszczenia, Polska może się jawić jako bastion dawnej obyczajowości i przywiązania do katolicyzmu. Z drugiej strony obserwujemy ogromny kryzys rodziny i przemożny wpływ tendencji laicyzacyjnych, co wpływa m.in. na dramatyczny spadek praktyk religijnych oraz liczby powołań kapłańskich. Podobnie jednak, jak w przeszłości, nowemu antykatolickiemu Kulturkampfowi towarzyszy coraz wyraźniejsza zdrowa kontrrewolucyjna reakcja. Aby obronić się przed powtórzeniem w Polsce „wariantu irlandzkiego”, musimy zachować wiarę, modlić się i na wszelkich możliwych polach przeciwdziałać laicyzacji, wrogości wobec Kościoła oraz usuwaniu śladów cywilizacji chrześcijańskiej – podkreślił Piotr Doerre.
Po to jest Polska
Krystian Kratiuk, redaktor naczelny portalu PCh24.pl, zastanawiał się nad faktycznym sensem istnienia suwerennej ojczyzny. Czy niepodległa Polska miałaby rację bytu, gdyby wyrzekła się wiary katolickiej? – Celem naszej niepodległości, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, jest to by jak najwięcej z nas mogło dostąpić chwały zbawienia – dowodził publicysta, nawiązując do treści wystąpień poprzednich prelegentów.
– Polska katolicka potrzebna jest nie tylko Polakom, lecz także Kościołowi powszechnemu. Od dawna nie byliśmy tak potrzebni jak dzisiaj – mówił prelegent, przytaczając zarówno liczne przykłady zachowania przez nas śladów przynależności do cywilizacji katolickiej, jak i dramatyczne fakty świadczące o sukcesach wrogów Chrystusa pośród nas. Zachód coraz bardziej przypomina duchową pustynię, swoją rewolucję przeżywa także Kościół. Na tle pozostałych krajów nasz wciąż i tak wykazuje wiele dowodów, że katolicyzm nadal jest tutaj żywy. Świadczą o tym choćby wciąż nieodłączne od naszego życia codziennego elementy obyczajowości, ciągle stosunkowo liczny udział Polaków na niedzielnych Mszach oraz w świątecznych uroczystościach, ogromnie popularne modlitewne inicjatywy (takie jak „Różaniec do Granic”, który stał się przykładem dla wielu innych narodów). Nie sposób pominąć znaczącego faktu, że to właśnie z polskiej ziemi wyszedł w świat odczytany na nowo kult Bożego Miłosierdzia a dwa niedawne cuda eucharystyczne dokonały się właśnie tutaj – podkreślał red. Kratiuk.
– Nie możemy zapominać że krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Na naszej ziemi wiele tej krwi wylano – przypominał mówca, upatrując przyczyn dzisiejszych, szczególnych znaków Bożej przychylności dla Polski właśnie w ofierze, jaką składali nasi rodacy w przeszłości, broniąc zachodniej cywilizacji.
– Aby bronić wiary i krzyża, aby jak największa liczba ludzi, nie tylko Polaków, miała szansę być zbawiona – uważam, że po to jest Polska – podsumował redaktor PCh24.pl.
Po wykładach w programie kongresu organizatorzy zaplanowali wieczorny koncert muzyki klasycznej.
RoM
{galeria}