5 grudnia 2012

Dzieci nie mogą rozwijać się w oparciu o tylko jedną czynność, gdyż wpadną w kłopoty. Zadaniem rodzica jest powiedzieć „nie” i pokazać inne rodzaje aktywności. Bycie rodzicem nie jest łatwe, ale uwierzcie mi, przed pojawieniem się gier komputerowych istniało życie – mówi Elisabeth Woolley, założycielka organizacji Online Gamers Anonimous.

   

Crusade Magazine: Czy może Pani wytłumaczyć powód powstania OGA?

Wesprzyj nas już teraz!

 

W 2000 roku mój syn Shawn uzależnił się od gry internetowej Everquest. W przeciągu trzech miesięcy rzucił pracę i został eksmitowany ze swojego domu. Przez cały czas grał po nocach. Pomimo naszych wysiłków zmierzających do tego, aby pomóc mu wrócić do normalnego życia, popełnił samobójstwo. Stało się to w półtora roku od momentu, gdy pierwszy raz zobaczył tę grę.

 

Krótko po tym wydarzeniu rozmawiałam z redakcją pisma „Milwaukee Journal Sentinel” i zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele rodzin jest rozbitych i cierpi tak jak my, z tego samego powodu – uzależnienia od komputerowych gier. W 2002 roku założyłam stronę Online Gamers Anonymous aby te osoby miały dokąd się zwrócić. Dzięki temu wiedzą, że nie są same.

Chcę ostrzec innych i powiedzieć im, że gry mogą przejąć kontrolę nad ich życiem, tak samo jak narkotyki czy alkohol. Niektórzy gracze mówili mi, że wystarczą 24 godziny aby się uzależnić. Kiedy gracz przejdzie z etapu zwykłego grania dla przyjemności do grania nałogowego, już bardzo trudno jest zawrócić.

 

Nasza strona www.olganon.org promuje badania na temat sposobu, w jaki gry wpływają na dzieci, hamując ich rozwój mentalny i społeczny. Strona pomaga również ostrzec rodziców. Organizujemy w ciągu każdego tygodnia kilka spotkań, podczas których uzależnieni gracze mogą rozmawiać i wspierać się wzajemnie aby zmienić swoje życie. Mamy również bardzo aktywne forum dyskusyjne, gdzie poruszane są różne wątki.

 

Co poradziłaby Pani rodzicom, których dzieci zajmują się grami?

 

Najlepszą wskazówką jest upewnienie się, czy życie dziecka jest zbalansowane. Dzieci nie mogą rozwijać się w oparciu o tylko jedną czynność, gdyż wpadną w ten sposób w kłopoty. Nawet jeśli dziecko protestuje, zadaniem rodzica jest powiedzieć „nie” i pokazać mu inne rodzaje aktywności. Bycie rodzicem nie jest łatwe, ale uwierzcie mi, przed pojawieniem się gier komputerowych istniało życie, a my, jako rodzice musimy znaleźć lub wymyślić inne zajęcia niż przesiadywanie przed ekranem. Oznacza to zainteresowanie dzieci sportem, edukacją i życiem towarzyskim. Trzeba przedstawić im alternatywy. Jeśli dziecko mówi, że nie chce brać w tym udziału i pozostaje przy grze, musimy ustalić jakieś limity. W innym przypadku pojawią się problemy.

 

Kto może się uzależnić i jakie są tego konsekwencje?

 

Każdy może się uzależnić. Szkoły wyższe zauważają, że gry wideo są jednym z głównych powodów porzucania studiów. Wiele uniwersytetów zatrudnia doradców, których zadaniem jest uporanie się z nieumiarkowaniem studentów w graniu. Niektóre uczelnie pytają kandydatów na studia o to, czy grają w gry wideo. Wiedzą, że inwestycja czasu i środków finansowych w gracza może być zmarnowana. Znam wielu rodziców, którzy stracili pieniądze fundując swoim dzieciom – graczom studia.

 

Wielu nastolatków, którzy zostali wciągnięci w gry wideo, jest geniuszami. Są bardzo inteligentni i zmotywowani do pracy. Dowodem na to jest fakt, iż gry wymagają od graczy wielu godzin żmudnej i męczącej aktywności, koncentracji i cierpliwości. To bardzo smutne, kiedy widać jak cała potęga umysłu zdolnych nastolatków jest marnowana w taki sposób. Oprócz refleksji nad tym, jak gry wpływają na osobiste życie i edukacje, powinniśmy się zastanowić, co by było gdyby ci wszyscy uzdolnieni ludzie zaczęli rozwiązywać prawdziwe problemy ludzkości.

 

W pełni rozwinięci i ciężko pracujący dorośli ludzie również się uzależniają. Znam wielu, którzy mieli pracę i dom, ale stracili wszystko z powodu gier. Ekstremalnym przypadkiem jest pewien mężczyzna z Florydy, który stracił pracę i musiał zamieszkać na ulicy. Teraz pracuje w restauracji i zarabia tyle, aby wystarczyło mu na spędzenie reszty dnia po pracy w kawiarence internetowej. Gdy zamykają kawiarenkę, idzie spać na ulicę. Tak wygląda każdy jego dzień.

 

Wielu ojców opuszcza rodziny aby „zaoszczędzony” w ten sposób czas przeznaczyć na granie. Nie obchodzi ich los rodziny, gdyż jedyne czego chcą to gra.

 

Z kolei, dorosłe kobiety mają tendencję do grania w gry społecznościowe takie jak Farmville, Sims czy Second Life, gdyż lubią robić coś wspólnie z innymi. Prowadzi to do problemów, gdyż często porzucają swoich mężów i zaniedbują dzieci aby spędzać czas z kimś innym w grze on-line. Skrajnym przykładem może być para Koreańczyków, która doprowadziła do tego, że ich prawdziwe dziecko zmarło z głodu, gdyż oni w tym samym czasie opiekowali się wirtualnym dzieckiem w grze komputerowej.

 

Wiele gier wideo daje dzieciom poczucie wartości i spełnienia. Co w tym złego?

 

Jednym z głównych zagrożeń jest właśnie to, że dzięki grom bardzo łatwo zdobyć poczucie wartości i spełnienia. Jeśli coś ci się nie uda lub nie podoba ci się to, co osiągnąłeś, zawsze możesz uruchomić grę od nowa i spróbować jeszcze raz. Prawdziwe życie tak nie wygląda. Nie jest łatwe i często nie można w nim rozpocząć pewnych rzeczy od nowa. Dziecko dorasta w poczuciu rozczarowania światem realnym i chce się z niego wycofać. Mówi „to za trudne” i ucieka do gry komputerowej.

 

Stanowi to ogromne zagrożenie dla życia dziecka. Zamiast zdobyć poczucie wartości i spełnienia przez interakcję ze światem realnym, osiąga to poprzez granie. Nie otrzymuje przez to niezbędnego doświadczenia, które jest potrzebne w prawdziwym życiu. Dotyczy to głównie cierpienia i radzenia sobie zarówno w dobrych jak i złych sytuacjach. Prawdziwe życie nie jest łatwe dla nikogo, ale pozwolenie dziecku na używanie gier jako narkotyku, który pozwala uciec od rzeczywistości nie nauczy go jak poruszać się w świecie realnym.

 

Widziałam to na przykładzie mojego syna. W grze mógł z łatwością zrobić wszystko to, co chciał i czuł się, jakby wypełniał jakąś misję. Nie spędzał czasu na wychowywaniu się do swego prawdziwego życia. W świecie realnym nie było niczego, co mogłoby go w nim zatrzymać. Nie obchodziła go przyszłość. Jeśli większość czasu spędzasz w grze, nie masz czasu na to aby podnosić swoje prawdziwe umiejętności i zdobywać nowe znajomości. Każdy, kto chce osiągnąć prawdziwe poczucie spełnienia, musi porzucić gry i zacząć działać w świecie realnym.

 

Co może Pani powiedzieć rodzicom, którzy używają gier wideo jako pomocy w edukacji swoich dzieci?

 

Widziałam bardzo dużo przypadków lekkomyślnego zachowania rodziców, którzy chcieli wykorzystać gry w charakterze opiekunki do dziecka. Niestety, często dzieje się tak dlatego, że wielu rodziców również jest graczami.

 

Bycie dobrym rodzicem nie oznacza dawania dziecku gry po to, aby przestało zawracać nam głowę. Bądźcie ze swoimi dziećmi w świecie realnym! Znam ojca, który uczył swoje trzyletnie dziecko gry w World of Warcraft. Wydawało mu się, że będzie mógł nawiązać z nim lepszy kontakt, jeśli uzależni je od gry. Chcę aby rodzice wiedzieli, że wspólne granie z dziećmi nie jest interakcją i nawiązywaniem relacji, gdyż praktycznie nic wtedy się nie mówi. Jedyną formą jakiejkolwiek komunikacji są sygnały przesyłane do komputera.

 

Doradzam rodzicom aby nie pozwalali dzieciom poniżej 16 lat na granie w gry wymagające dostępu do internetu. Nigdy bowiem nie wiesz, z kim będą grać. Pedofile tylko czekają na okazję aby połączyć się z Twoim dzieckiem za pomocą gry on-line. Rodzice myślą, że skoro dziecko jest w domu, to jest bezpieczne. To nieprawda.

 

Często słucham rodziców którzy mówią, że nie potrafią pomóc swoim dzieciom i dają im to, czego one chcą. Nie traktują poważnie tego, co znajduje się w grze. Gry mogą zawierać treści erotyczne, wulgaryzmy, przemoc, nakłanianie do zażywania narkotyków i picia alkoholu. Jeśli takie treści byłyby obecne w filmie, za samą przemoc otrzymałby on czerwony kwadracik w rogu ekranu. Większość chrześcijańskich rodzin, z którymi rozmawiam, nigdy nie pozwoliłoby swoim dzieciom na oglądanie filmu z takim oznaczeniem. Ci sami rodzice dają dzieciom brutalne gry komputerowe. To bardzo destrukcyjne zjawisko.

 

A co jeśli gry nie są brutalne i nie potrzebują dostępu do internetu?

 

To, że gry nie zawierają przemocy i nie da się w nie grać przez internet nie znaczy, że nie są szkodliwe. To tak jakby powiedzieć, że pozbawione przemocy używki są dobre dla dzieci. Gry wideo powinny być uważane za coś, od czego można się uzależnić a tego nikt nie powinien robić.

 

Uważamy, że gry potrafią całkowicie „wymienić okablowanie” w mózgu człowieka. Gracz może wtedy przekroczyć linię rozdzielającą wolny wybór od przymusu i zobligowania do grania. Wtedy nie gra już dlatego, że chce, ale dlatego, że musi. Potem zaczyna nienawidzić gier ale nie może przestać grać. Jego życie się załamuje, wpada w błędne koło poczucia winy i potrzeby osiągnięć dokonanych w świecie wirtualnym. Jeśli odsunie od siebie gry staje się zdehumanizowany, jego zmysły są słabo wyczulone, nie wychodzi na dwór aby poćwiczyć czy zobaczyć słońce. Zamienia się w ludzką skorupę.

Temat ten wymaga kolejnych badań ale już teraz możemy stwierdzić w jaki sposób gry wpływają na (głównie młodych) ludzi, hamując ich rozwój. To jedna z tych rzeczy, która przeraziła mnie w moim synu. Przestał rozmawiać z ludźmi, również ze mną.

 

Zanim zaczął grać był taki, jak inni ludzie. Myślał o przyszłości, miał plany, przyjaciół i pracę. Gdy się uzależnił, to tak jakby zgasło jakieś światło w jego głowie. Przestało go obchodzić to jak spędzi swoje prawdziwe życie, nie dostrzegał już przyszłości, nie stawiał sobie żadnych celów i nie przestrzegał zasad. Po prostu przestał myśleć o rzeczywistości i wpadł w depresję. Cała jego osobowość się zmieniła i zrobił się anty społeczny. Dlatego zawsze mówię, że gracz może się zmienić i stać się całkowicie inną osobą. Przyjaciele mojego syna byli zdumieni tym, jak bardzo się zmienił.

 

Czy może Pani podać przykład na to w jaki sposób reagują rodzice, gdy jest już za późno?

Znałam Brandona – 15 letniego chłopca z Kanady. Grał w grę Call of Duty a jego rodzice wysilali się aby przestał, gdyż zaczął sprawiać problemy. Brandon zbyt mocno przywiązał się do bycia odważną i silną postacią w grze. Chciał zostać w świecie wirtualnym z powodu fałszywego poczucia siły i bycia docenionym, jakie dostawał. W 2008 roku rodzice zdecydowali się zabrać mu grę. Brandon uciekł z domu i kilka tygodni później myśliwi znaleźli jego ciało około siedmiu mil od domu. Najprawdopodobniej skoczył z drzewa.

 

Czy osoby uzależnione opowiadają Pani o tym jaką pustkę w realnym życiu powoduje granie?

Tak, oczywiście. Taka pustka istnieje, gdyż w wirtualnym świecie zawsze jest więcej interesujących wyzwań i „misji” do wykonania. Gracze dostają zastrzyk adrenaliny, są w stanie osiągnąć następny poziom w grze i zastanawiają się, co robić dalej. Przeżywanie kolejnych przygód czy budowanie wirtualnych miast – to wszystko jest bardzo emocjonujące i pasjonujące. A gdy wracasz do prawdziwego życia? Rodzice każą ci umyć podłogę, odrobić lekcje, pozmywać naczynia, porozmawiać z rodzeństwem. Potem rodzice dziwią się, kiedy dzieci mówią, że „życie jest przygnębiające”, „wszystko jest nudne”, „nie mam przyjaciół”. Wszystko dlatego, że cały swój czas spędzają w grach i nie doświadczają prawdziwego życia. Jeśli dzieci będą miały odpowiednie zajęcia i przyjaciół, życie będzie dla nich interesujące.

 

Czy może Pani opowiedzieć jeszcze jakąś historię związaną z uzależnieniem Pani syna?

 

Tak. Kiedy mój syn uzależnił się od gry Everquest i zdiagnozowano u niego problemy psychiczne, został dopuszczony do długoterminowego programu wsparcia. Żył razem z grupą ludzi w domu oddalonym o pięć mil od mojego. Którejś nocy obudziłam się i nie mogłam spać. Rzadko mi się to zdarza więc poszłam na dół aby sprawdzić pocztę e-mail. Działo się to krótko po północy. Nagle usłyszałam, jak otwierają się drzwi wejściowe. Myślałam, że to włamywacz. Wszedł mój syn, który był już uzależniony od grania. Szedł pięć mil po to aby zagrać. Kto wie ile razy wstawał w nocy i przychodził do domu? Dzieci potwierdzają na moim forum internetowym, że spędzają całe noce na graniu. Rodzice o niczym nie wiedzą.

Innym razem mój syn był na weselu swojego brata. Było to pierwsze wesele w naszej rodzinie. Wyszedł podczas ceremonii aby grać i nie wrócił do końca dnia. Ludzie zauważyli, że go nie ma i odkryli, że opuścił ślub w połowie i wrócił na piechotę do domu aby kontynuować rozgrywkę. Mój syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił przed uzależnieniem. Uwielbiał zabawę i obecność innych ludzi.

 

 

Elizabeth Woolley jest założycielką organizacji Online Gamers Anonymous (Anonimowi Gracze Online) i przeciwniczką uzależniających gier wideo. Woolley udzielała wywiadów m.in. „Dla Catholic Herald Citizen” oraz telewizji CBC, CBS i BBC. Podróżuje po całym świecie aby mówić o zagrożeniach związanych z grami komputerowymi. W 2002 uruchomiła stronę mającą na celu uświadamianie społeczeństwa na temat „ciemnej” strony grania oraz udzielanie pomocy i porad dla tych, którzy już są uzależnieni od gier.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 461 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram