7 lipca 2014

Wara wam, aborcjoniści, od tego dziecka!

(Fot. A. Zachwieja/pro-life.pl)

Prof. Chazan uratował życie dziecku a mimo to traktowany jest jak barbarzyńca. Dlaczego lewicowi dziennikarze tak bardzo chcieliby, żeby – poczęte w ramach procedury in vitro – dziecko było martwe?

 

Dziecko pani Agnieszki miało już nie żyć. I tak by się stało, gdyby nie spotkała prof. Chazana. Plan był prosty: środki wczesnoporonne miały spowodować przedwczesne narodziny i śmierć chorego nienarodzonego. Kto to wymyślił? Nie sądzę, by na taki pomysł wpadli rodzice. Przypuszczam – a wynika tak z relacji wielu matek, które usłyszały diagnozę o ciężko chorym, nienarodzonym jeszcze dziecku– że stali za tym lekarze albo, bądźmy precyzyjni, zabójcy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Matki noszące pod sercem nienarodzone dziecko są przez wielu takich lekarzy traktowane niczym głupie istotki. Trzeba im rychło wyjaśnić, że chory potomek to problem, obciążenie, że nie warto się męczyć. Jak relacjonowała jedna z takich matek, proaborcyjni lekarze i pielęgniarki nazywali jej chore dziecko „potworkiem”. A wszyscy wiemy, co się robi z potworkami…

 

W przypadku podopiecznej prof. Bogdana Chazana – pani Agnieszki – lewicowe media doskonale wiedzą, jak epatować ludzkim cierpieniem. Tygodnik „Wprost” ze szczegółami opisał straszliwe cierpienia narodzonego maleństwa. Zniszczona główka, mózg na wierzchu, oko wypadające z oczodołu – obok takiego opisu autorzy pisma zamieścili zdjęcie dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny. Jest uśmiechnięty, bo czytelnik musi wiedzieć, że przestępca i sadysta tym szerzej się uśmiecha, im bardziej jest okrutny.

 

Dwie rzeczy w trwającej już kilka tygodni nagonce na prof. Chazana zastanawiają najbardziej. Po pierwsze, dlaczego lewicy tak bardzo zależy na tym, by udowodnić wszem i wobec, że dziecko pani Agnieszki powinno już dawno nie żyć? Przypomnijmy, że poczęte zostało ono metodą in vitro, czyli sztucznego zapłodnienia. Tą metodę środowiska lewicowe podnoszą nieomal do rangi swojego świeckiego rytuału. Każdy, kto ją zastosuje jest renegatem, bo czyni to wbrew polskiej „konserwie” i wszechmocnemu Kościołowi, którego hierarchowie dniem i nocą knują spiski, by nie dopuścić do tak pożądanej przez postępowców sekularyzacji. Strony jednak nagle się odwróciły. Dotychczas bowiem lewica zarzucała katolikom, że ci gardzą dziećmi urodzonymi na skutek zastosowania metody in vitro. I nagle okazuje się, że życie tak poczętych dzieci ratuje lekarz odwołujący się do etyki katolickiej i twardo stojący na straży jej przestrzegania w placówce, którą kieruje.

 

Zdziwieni? Oto wielcy obrońcy in vitro wrzeszczą jak oszaleli: „dlaczego nie zabiliście tego dziecka?!”, a jego życia bezkompromisowo broni przed nimi gość, który podpisał „zacofaną Deklarację Wiary”. To piękne świadectwo, ukazujące, że katolik odrzuca zło, przejawiające się w postępowaniu człowieka, ale nigdy nie odrzuca człowieka. Metoda in vitro to działanie wbrew naturze, ale życie ludzkie jest święte! I wara wam, aborcjoniści, od tego dziecka.

 

Po drugie, dziwi mimo wszystko tak zgodny chórek wyrachowania i bezwzględności po lewej stronie liderów opinii. Nie mają oni wątpliwości, że cierpienie narodzonego dziecka pani Agnieszki jest straszliwe, pochylają się nad nim z troską, z przerażeniem komentują jego wygląd, który poznali dzięki zdjęciom wysyłanym mailowo przez chwalcę aborcji, prof. Romualda Dębskiego. „Gdyby prof. Chazan zobaczył to życie, które uratował to chyba miałby troszkę inne podejście” – ogłosił Dębski i w podobne tony uderzyli medialni propagatorzy aborcji.

 

Serio? A męczarnie, jakie przeżywa mordowane przez lekarza za pomocą śmiercionośnych środków dziecko nie mają już znaczenia? Rozrywanie, wypalanie, wymuszenie narodzin żywych maluchów niezdolnych do przetrwania poza organizmem matki… – to prawdziwy obraz aborcji. A więc –jak głoszą postępowcy – chwalmy metodę bestialskiego rozprawienia się z bezbronnym dzieckiem po to, by skrócić jego cierpienia. Chcą byśmy tak czynili ramię w ramię z lekarzem deklarującym bez ogródek, że ratowanie życia jest gorsze niż zabójstwo. To brzmi jak scenariusz jakiegoś mrocznego filmu, którego akcja dzieje się na naszych oczach.

 

Nie ma nic bardziej przerażającego, niż tabuny zwolenników zabijania opalające się w świetle reflektorów przed telewizyjnymi kamerami. Wpuściliśmy na salony barbarię a ta ukatrupiwszy naszą wrażliwość, chce teraz ukatrupić nasze dzieci. Nie za darmo, rzecz jasna, ale w zamian na strumień ogromnych pieniędzy przepływający przez konta proaborcyjnych organizacji. Jeśli zdecydowanie nie wystąpimy przeciwko nim, będą zabijać dowoli. Bez opamiętania.

 

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij