Spodziewam się, że personalny układ, który stworzył w służbach Krzysztof Bondaryk będzie całkowicie posłuszny środowisku Donalda Tuska – mówi PCh24.pl Witold Gadowski, dziennikarz zajmujący się tematyką służb specjalnych.
Rząd premiera Tuska chce podporządkować spec służby odpowiednim ministrom. Co to oznacza w praktyce?
Wesprzyj nas już teraz!
Oznacza to przede wszystkim większą kontrolę nad dokumentami dotyczącymi przygotowanych operacji gospodarczych. Rząd nie może sobie pozwolić na to, by jakikolwiek segment służb pozostawał poza kontrolą rządzącego układu.
Czy na te zmiany miała wpływ afera Amber Gold?
Nie. W przypadku afery Amber Gold premier znalazł się w niekorzystnej sytuacji, ale nie odebrało mu to zbyt wielu punktów sondażowych. Cała sprawa kierowała podejrzenia w stronę ABW dlatego, że w sprawę zaangażowane były pieniądze Agencji Wywiadu. Rywalizacja między tymi dwiema służbami jest tajemnicą
poliszynela i dlatego światło podejrzeń w tej sprawie padło właśnie na ABW. Pojawią się przypuszczenia, że to właśnie stamtąd wydostały się pierwsze przecieki na temat tej afery.
To wszystko jest już jednak historią. Dlatego zwróćmy uwagę na inną sprawę. W tej chwili przygotowywane jest utworzenie spółki „Polskie Inwestycje”, co kilka miesięcy temu zapowiedział premier w swoim tzw. drugim expose. Spółka ta, jak się wydaje, ma być ostatecznym skokiem na przekształcenie majątku publicznego. W tej sprawie rząd nie może sobie pozwolić na żaden wyciek informacji, jak to miało miejsce w przypadku afery Amber Gold. Propozycje rządu w sprawie służb specjalnych, o których mówił Pan wcześniej, mają więc na celu dokończenie procesu wasalizacji służb przez układ rządzący.
Na czym ma dokładnie polegać ten „skok na przekształcenie majątku publicznego”?
Będzie on wyglądał podobnie jak przebiegała operacja Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Idzie o takie skomplikowanie zależności, podległości i kompetencji różnych instytucji, by nawet najtęższy umysł analityczny nie był w stanie rozpracować co od kogo zależy i kiedy nastąpiły przekształcenia.
W tym momencie mamy zresztą mniej do sprzedania, niż mieliśmy w czasach operacji z NFI, dlatego działania związane ze spółką „Polskie Inwestycje” skupią się na takich przedsiębiorstwach jak Polska Chemia, Orlen, KGHM.
Zyski z tej operacji trafią do kieszeni…?
Po pierwsze, rząd musi łatać dziurę budżetową, więc z przekształceń własnościowych będzie chciał wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. A po drugie, rządzący muszą sobie przecież zapewnić przyszłość.
Rządowe plany zakładają skoncentrowanie działań ABW na zbieraniu informacji i ich analizie. Czy realne jest zagrożenie, że służba ta będzie inwigilowała każdego, kogo uzna za przeciwnika układu rządzącego?
Ależ takie działania mają już miejsce! W tej chwili chodzi właściwie tylko o to, by je usankcjonować i bardziej podporządkować rządzącemu układowi. Spodziewam się, że personalny układ, który stworzył w służbach Krzysztof Bondaryk, będzie całkowicie posłuszny środowisku Donalda Tuska.
Czy dymisja z funkcji szefa ABW, jaką złożył Bondaryk była decyzją dobrowolną?
Na pewno nie.
Dlaczego więc odszedł?
Tutaj mogę tylko spekulować. Nie brałem przecież udziału w tych codziennych rozgrywkach między Grasiem, Bondarykiem, Noskiem i Hunią. Chodzi o to, że ewentualny wyciek informacji dotyczących przekształceń gospodarczych mógłby się okazać dla rządu bardzo niekorzystny, zwłaszcza w okresie przedwyborczym. Rząd, kreując swoje public relations, nie może sobie pozwolić na niedowład w nadzorze nad dokumentami służb.
Krzysztof Bondaryk ma zostać wiceszefem BBN przy prezydencie Bronisławie Komorowskim. Dlaczego Pałac Prezydencki chce przyjąć byłego szefa ABW pod swoje skrzydła?
Krzysztof Bondaryk musi milczeć. I dlatego trzeba mu stworzyć lukratywne możliwości zarobkowania i nie urazić jego honoru. Tak to postrzegam. Bondaryk, który nie jest znany z jakiegoś zamiłowania do standardów etycznych i demokratycznych, musi zostać odpowiednio kupiony.
Rozmawiał: Krzysztof Gędłek