Nadchodzi wyjątkowy czas w kalendarzu każdego patrioty, niemal tak ważny i doniosły – zachowując wszelkie proporcje, jak Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc w kalendarzu chrześcijanina. Oto bowiem 1 marca, po raz czwarty, obchodzony będzie Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. To dla każdego identyfikującego się z polskością i dumnego z niej człowieka dzień absolutnie wyjątkowy. Postaram się odpowiedzieć na pytanie dlaczego jest on tak szczególny dla młodych ludzi, dla członków stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej, którzy organizują obchody święta obejmujące zasięgiem wszystkie oddziały organizacji.
Polska od końca XVIII wieku znajdowała się przez kolejne ponad dwanaście dekad pod okupacją trzech mocarstw. Po wywalczonej dzięki wielkości naszych przywódców niepodległości w roku 1918, przyszło dwadzieścia lat żmudnej, acz godnej podziwu, budowy nowoczesnego, suwerennego państwa, a mianowicie II RP. Jednakże od września 1939, przez kolejne pół wieku nasz kraj był sukcesywnie rujnowany, ludność mordowana, patriotyzm wyszydzany i tępiony. Po obaleniu komunizmu przyszedł czas na ogromny wysiłek, związany z kolejną próbą odbudowy państwa, odkrycia tożsamości, odkłamania na masową skalę skutecznie fałszowanej historii. Jednak na ustanowienie 1 marca dniem święta „Wyklętych” przyszło Polakom czekać aż 22 lata. A przecież na tym sprawa się nie kończy, to swoiste preludium do zapisania w umysłach polskiego społeczeństwa prawdy i pamięci historycznej, bez której nie uda nam się dogonić dumnych ze swoich dziejów państw Zachodu. Chodzi nie tylko o rywalizację w kwestii samoświadomości narodowej i historycznej, ale także o wyścig poziomu dobrobytu, który może być zbudowany wyłącznie na fundamencie silnego państwa narodowego, jedynego prawomocnego gracza mogącego reprezentować głos wolnych obywateli. Jednak, aby móc poszczycić się takim państwem, potrzebna jest długofalowa praca u podstaw, tworzenie instytucji demokratycznych dopasowanych do specyfiki kulturowej społeczeństwa, a nie do „neutralnych standardów” czy bliżej nieokreślonych aksjologicznie „dyrektyw”. Dlatego my, reprezentanci młodego pokolenia, urodzeni już po transformacji ustrojowej, odrzucamy szkodliwe dogmaty kosmopolitów i śmiało sięgamy do najpiękniejszych kart ojczystej historii.
Wesprzyj nas już teraz!
We wtorek, 25 lutego, o godzinie 18 w Teatrze Kamienica, przy. Al Solidarności 93 w Warszawie, odbędzie się wyjątkowa, utrzymana w klimacie wieczorku liryczno-historycznego, inscenizacja „Wierzę wbrew nadziei”. Tytuł nawiązuje do łacińskiej maksymy, często powtarzanej przez „Pługa”, czyli Łukasza Cieplińskiego, któremu to wydarzenie jest poświęcone i którego data śmierci, 1 marca, stała się także oficjalnym dniem obchodów pamięci o „Wyklętych”. Ciepliński urodził się 26 listopada 1913 roku w Kwilczu, gdzie wychowywał się wśród siedmiorga rodzeństwa. Już w 1929 roku, wstąpił do Korpusu Kadetów w Rawiczu, maturę zdał w 1934 roku, po czym kontynuował naukę w Szkole Podchorążych Piechoty. Jego zasługi rozpoczęły się od wyjątkowo mężnej postawy w bitwie nad Bzurą, po inwazji Niemiec na Polskę. Następnie przebił się do ogarniętej walkami Warszawy i walczył w jej obronie. Od 1940 roku był związany z konspiracją w Rzeszowie, a od 1945 z Delegaturą Sił Zbrojnych, zaś następnie ze Zrzeszeniem „Wolność i Niezawisłość”. Po aresztowaniu trzech kolejnych Zarządów Głównych WiN-u, w styczniu 1947 roku to właśnie Ciepliński, jako ostatni, stanął na jego czele. W 1950 roku została skazany przez wymiar „sprawiedliwości” Polski Ludowej na pięciokrotną karę śmierci. 1 marca 1951 roku strzał w tył głowy zakończył życie kolejnego polskiego bohatera.
Widowisko poświęcone tej wielkiej postaci zostało podzielone na pięć części. W pierwszej zaprezentowane zostaną fakty z życia młodego Cieplińskiego, przed wojną. Następnym etapem będzie jego udział w obronie Polski w czasie najazdu wojsk niemieckich, trzecią część stanowić będą wspomnienia z działalności konspiracyjnej w AK. Potem przejdziemy do przyjrzenia się działalności „Pługa” w „Wolności i Niezawisłości” oraz ostatniego etapu życia, procesu, śmierci, jak również nastąpi odwołanie do szerszego kontekstu, dotyczącego morderstwa w sensie fizycznym, ale także duchowym i moralnym, jakiego nowa okupacja, przywleczona na bagnetach Armii Czerwonej, dokonała na Polakach. Chociaż wydarzenie ma skłaniać do refleksji nad tragedią człowieka i narodu, to pojawią się w nim również akcenty optymistyczne, by nie napisać piękne. Chcemy bowiem pokazać Cieplińskiego, a raczej na jego przykładzie całą wyjątkową formację patriotyczną „Żołnierzy Wyklętych”, jako herosów w walce o Ojczyznę, ale także jako kochających mężów, zdolnych inżynierów, subtelnych poetów, wrażliwych ludzi, którzy nie szli na śmierć z głupoty czy braku życiowego doświadczenia, tudzież perspektyw korzyści, gdyby dane było im żyć w czasach pokoju. Nie, dla nich po prostu Ojczyzna była prawdziwą matką, dobro jej obywateli najwyższym nakazem, a szlachetna postawa w życiu codziennym naturalną konsekwencją wyznawanych wartości. To byli ludzie, z których winniśmy czerpać wzorce.
Paweł Leszczyński
{galeria}