Dlaczego aktywistom gender tak bardzo zależy na sprowokowaniu nas? Ponieważ wiedzą, że mają bardzo nikłe poparcie dla swoich dewiacyjnych postulatów. Kiedy zatem nie można przekonać mas do siebie, to należy tak rozhuśtać społeczne emocje, aby nikt już nie wiedział, co jest rozsądne, a co nie – pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.
W ocenie publicysty, homoaktywiści są bardzo dobrze zorganizowani i „przeszkoleni w hałaśliwym manifestowaniu swojej inności. (…) Potrafią tak obrazić, zaszokować, żeby nie zostawić śladów”. Jeśli zaś ktoś ich działaniem zostanie wyprowadzony z równowagi, to wówczas jest podnoszony krzyk, że tzw. osoby LGBT są atakowane, prześladowane i znienawidzone.
Wesprzyj nas już teraz!
„To już nie są zlęknieni i ukryci przed publicznym widokiem pederaści sprzed lat – to już kompletnie wyzuci ze wstydu, roszczeniowi działacze homopolityczni, którzy postanowili ze swojej przypadłości uczynić wszechogarniający, polityczny oręż. W całej grze chodzi o wzbudzenie skrajnych emocji i wywoływanie wrażenia, jakoby dzisiejsza Polska była krajem zdestabilizowanym”, podkreśla Witold Gadowski.
Jak zauważa, homoaktywistom zależy na „rozpaleniu społecznych emocji”, bo tylko w ten sposób będą mogli osiągnąć swoje cele. „Gotowi są nawet sprowokować jakieś tragiczne wydarzenie – tylko po to, żeby wreszcie mieć męczennika na swoje tęczowe sztandary”, zaznacza Gadowski.
„Mechanizm prowokacji ma swoją dynamikę. Najpierw trzeba zgromadzić tłumek ludzi, który będzie prowokował przechodniów nienawykłych do takich prezentacji, potem należy indywidualnie obrażać co mniej wytrzymałych emocjonalnie. Później, gdy już interlokutor jest rozgrzany i rozsądek idzie na bok, następuje drobiazgowa rejestracja reakcji napastnika” – tłumaczy dziennikarz.
Zdaniem Witolda Gadowskiego dzięki kilku tego typu sprawnie przeprowadzonym akcjom homoaktywiści mogą „uderzyć w ośrodek władzy i doprowadzić do przechwycenia wszelkich instytucji, które mogą odegrać rolę w realnym procesie sprawowania władzy. Przede wszystkim jednak wysyłany jest na Zachód sygnał: jesteśmy, działamy, konieczne jest wsparcie”.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TK