Nie wstydźmy się naszej polskiej tradycji, zwyczajów naszych dziadów, w których wyrażała się od wieków tradycyjna, polska wiara. Niech w rękach naszych umierających i w naszych oknach podczas burz palą się gromnice – mówi dla portalu PCh24.pl ks. Bartosz Gajerski, wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja w Nowotańcu w archidiecezji przemyskiej.
Może na początek spróbujmy usystematyzować pojęcia. Jakie święto dzisiaj obchodzimy: Ofiarowanie Pańskie, Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny czy Matki Bożej Gromnicznej?
Wesprzyj nas już teraz!
To pytanie jest z jednej strony proste, z drugiej zaś trudne. Otóż, jeśli spojrzymy do mszału papieża Pawła VI zobaczymy, że świąteczny obchód, o którym mówimy, nosi nazwę „Ofiarowanie Pańskie”, tymczasem w mszale papieża Piusa V święto to nazywane było „Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny”. Wynika więc z tego, że ten, kto pójdzie na Mszę w formie zwyczajnej, usłyszy o Ofiarowaniu Pańskim, kto zaś na Mszę w formie nadzwyczajnej, ten będzie słyszał o Oczyszczeniu NMP. Jest to jeden z paradoksów wynikających z tego, że Kościół rzymski posiada obecnie dwa różne kalendarze, które jak na razie nie doczekały się ujednolicenia…
Z kolei trzecia nazwa „Święto Matki Bożej Gromnicznej” jest określeniem, wynikającym z typowo polskiej, ludowej tradycji religijnej. Podobnie ludową nazwę stosuje się również do „Uroczystości Objawienia Pańskiego” nazywanej u nas „Świętem Trzech Króli”.
Próbując rozwikłać zagadkę znaczenia tych nazw warto najpierw pokusić się o odpowiedź o historii powstania tego święta. Pątniczka Egeria, która odbyła pielgrzymkę do Ziemi Świętej około IV wieku po Chrystusie, pozostawiła nam niezwykle ciekawy dziennik, w którym opowiedziała nie tylko sam przebieg podróży, ale również opisała wiele zwyczajów i tradycji rozwijających się w Kościele. W Itinerarium – bo tak nazywa się jej dzieło, podaje że czterdziesty dzień po uroczystości Epifanii (Objawienie Pańskie) był obchodzony niezwykle uroczyście w Jerozolimie w postaci radosnej procesji oraz następującej po niej Mszy świętej. W V wieku zaczęto mówić o „święcie spotkania” (hypapante) oraz o święcie oczyszczenia (heorte ton kataraion). Następnie ze Wschodu mogło owo święto (około VIII wieku) przeniknąć na Zachód do państw frankońskich, gdzie przyjęto je pod nazwą „oczyszczenie Maryi”. W Rzymie już w VII wieku obchodzono owo święto 2 lutego, a do kalendarza wprowadził je papież Sergiusz I Syryjczyk. W uroczystej, aczkolwiek pokutnej procesji (papież i diakoni ubrani w szaty koloru czarnego) z Forum Romanum do Bazyliki Matki Bożej Większej uczestnicy nieśli świece. Obrzęd procesji i poświęcenia świec oraz ich zapalenia pozostał do dzisiaj zasadniczą częścią liturgii tego święta.
Wracając do wyjaśnienia nazw skupmy się na tej, która dzisiaj najpowszechniej występuje, czyli „Ofiarowanie Pańskie”. Zgodnie z przepisem Prawa mojżeszowego każde pierworodne dziecko płci męskiej było poświęcone Panu. Nie chodziło tu bynajmniej o służbę kapłańską – do tej z urodzenia przeznaczeni byli potomkowie Aarona, ani o służbę w świątyni, która należała do potomków Lewiego, lecz o uznanie w Bogu dawcy wszelkiego dobra, Stwórcy życia i jego Pana. Składano zatem dziękczynienie Stwórcy za Jego dar. Dziecko bowiem jest darem, który rodzicom nie przynależy się automatycznie, lecz jest łaską Boga. Zgodnie z prawem należało pierworodne dziecko wykupić, składając odpowiednią ofiarę. Ponadto przez to ofiarowanie i wykup Hebrajczycy mieli sobie przypomnieć o wyzwoleniu ich ludu z niewoli oraz o zagładzie wszystkich pierworodnych dzieci egipskich. Ewangelia nie mówi o tym, że Józef i Maryja wykupili Dziecię… Ofiarowanie Pańskie uświadamia nam wobec tego, że Jezus, Syn Boży należy do Ojca. Jest jakby Jego własnością, przynależy całkowicie do Boga. To zaś, co nie zostało wykupione, musiało zostać zabite…
Druga nazwa „Oczyszczenie NMP” również odnosi się do przepisów Prawa mojżeszowego, mówiących o tym, że kobieta po porodzie jest nieczysta i dopiero w 40 dni może poprzez rytualne oczyszczenie, być uznana za godną stawania przed Bogiem. Maryja owemu obrzędowi poddaje się, składając zgodnie z Prawem parę synogarlic lub dwa młode gołębie.
Dlaczego Maryja poddała się oczyszczeniu, skoro w wyniku Niepokalanego Poczęcia była wolna nie tylko od grzechu uczynkowego, ale też pierworodnego?
Owszem, Maryja była wolna od wszelkiego grzechu, była czysta i nieskalana, jednak jako córka Izraela wypełniała wiernie wszystkie przepisy Prawa. Ta, która nazwała siebie Służebnicą Pańską pokornie poddawała się nawet tym zasadom, które właściwie Jej nie obowiązywały. Posłuszeństwo woli Boga było dla Niej najważniejszym zadaniem. Ujawnia się tu prawdziwa pokora Maryi, nie wynoszącej się swoją godnością i wyróżnieniem oraz prawdziwa pobożność, która dąży do oddania Bogu czci poprzez uszanowanie i zachowanie praw i nakazów kultycznych, jakie On sam ustanowił przez pośrednictwo Mojżesza. Kobieta po porodzie była podobna do Ewy po grzechu pierworodnym; Ewa i wszystkie inne kobiety potrzebowały oczyszczenia z popełnianych grzechów – takie było prawo ustanowione przez Boga. Maryja zaś jest nową Ewą, która naprawia to, co tamta zniszczyła. Maryja pokazuje jednak, że Prawo traci swoją moc, bo oczekiwany Mesjasz już nadszedł. Teraz jest czas oczyszczającej łaski, której pośrednikiem i dawcą jest Jej Syn – Jezus. Ze względu na to, że jest Matką Boga, Maryja nie potrzebuje oczyszczenia po porodzie, choć jednocześnie w pokorze i uniżeniu poddaje się obrzędom swojej religii.
Podczas ofiarowania Jezusa w świątyni jerozolimskiej doszło do znanego spotkania Świętej Rodziny z Symeonem.
„Teraz puszczasz, Panie, sługę twego w pokoju, według słowa twego, gdyż oczy moje oglądały zbawienie twoje, które zgotowałeś przed obliczem wszystkich narodów. Światłość na objawienie pogan i chwałę ludu twego izraelskiego”…
Tymi słowami, choć w innym tłumaczeniu, kapłani i wielu wiernych świeckich modli się, kończąc kolejny dzień. Przyznać trzeba, że chyba za mało zastanawiamy się nad znaczeniem tych słów. Symeon wiedział, że umrze dopiero wówczas, gdy ujrzy Mesjasza na własne oczy. A przecież my Mesjasza już ujrzeliśmy… Codziennie trzymam żywego Boga w rękach niczym Symeon Dziecię – jednak nie wiem, kiedy przyjdzie mi odejść z tego świata. Symeon z radością woła „teraz”, a ja boję się na samą myśl o owym dniu i chciałbym powiedzieć: jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz, Panie… Symeon wypełnił swoje powołanie sługi, wypełnił je wiernie i gorliwie, dlatego odchodzi w pokoju serca. Warto bym sobie zadał pytanie, czy i ja wiernie spełniam to, czego Bóg ode mnie oczekuje? Czy w tym mijającym dniu okazałem się wierny i gorliwy? Kantyk Symeona winien, jak sądzę, stanowić dla każdego chrześcijanina swoisty rachunek sumienia, pobudzający do większej miłości, zaufania, ale także gorliwości w wypełnianiu Bożych planów.
W Kantyku Symeona odnajdujemy drugie – po hołdzie Trzech Króli – nawiązanie do odkupienia narodów pogańskich, słyszymy bowiem, że Chrystus jest „światłem na oświecenie pogan”.
Światło. Kiedy słyszę to słowo, pierwsze skojarzenie mam z tzw. Ostatnią Ewangelią odczytywaną przez kapłana na zakończenie Mszy w nadzwyczajnej formie. Apostoł Jan mówi o Światłości prawdziwej, która oświeca każdego człowieka. Te słowa pięknie korespondują z wyznaniem Symeona. Jezus jest światłością, przynosi ludzkości pogrążonej w mrokach grzechu promienie wiary, nadziei i miłości. Oświetla mroki niewiedzy ludzkości, która po omacku szuka Boga, niestety zwracając się nie tam gdzie trzeba. Pierwszymi, którzy doświadczają działania tej Światłości, są trzej Mędrcy, w których przybyciu do Dziecięcia Kościół widzi początek zbawienia dla całego świata, zwracającego się od rzeczy ziemskich ku rzeczom niebieskim, od bóstw pogańskich do prawdziwego i jedynego Boga. Symeon, poprzez swoje proroctwo, ukazuje światu, że oto nadszedł ten, który mu przyniesie prawdę o Bogu, który da się poznać każdemu człowiekowi, jeśli szczerym sercem Go szuka. Ta prawda o świetle na oświecenie pogan to obecność Słowa Wcielonego w dziejach człowieka, to głoszenie tego Słowa innym ludziom, tak by ich również otoczyła światłość Bożej miłości i prawdy. Zresztą symbolika światła pojawia się jeszcze wiele razy na kartach Pisma Świętego, tak, że trudno nawet w dłuższej wypowiedzi wyczerpać to bogactwo znaczeń.
W jaki sposób polska tradycja Matki Bożej Gromnicznej łączyła się z liturgicznymi obchodami Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny? Kiedy zapalano gromnice w domostwach?
Wiemy z Ewangelii według świętego Łukasza, że Maryja przyniosła do świątyni Dziecię, które Symeon – jak już powiedziano wyżej – nazwał Światłością. Symbolem Chrystusa jest w tradycji Kościoła zapalona świeca – zwłaszcza paschał. Wiemy już także, że od wczesnych wieków obchodom tego dnia towarzyszyła procesja wiernych niosących świece. W Polsce poświęcone w ten dzień świece zostały nazwane gromnicami i złączone bardziej z osobą Maryi niż Jezusa. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało, ale mam taką teorię, że wynika to ze zmysłu wiary ludu Bożego. Świeca niesie płomień, ogień, który z kolei daje ciepło, blask, światło. Maryja, niczym świeca, niesie najpierw w swoim łonie, a potem w swoich rękach, ogień i płomień Wcielonej Miłości, Światłości, która „oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1, 9). Świecę taką zapalano przede wszystkim podczas burz i nawałnic, stąd wzięła się ich polska nazwa – gromnica. Lud Boży wierzył, że tak jak Maryja chroniła Dziecię przed gniewem Heroda, tak samo ochroni swoje przybrane dzieci przed straszliwym działaniem natury. Gromnicę zapalano także przy łóżku umierającego człowieka. Wskazywało to na światłość życia wiecznego („Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci”), oraz na dobre uczynki jakie zmarły pełnił, a które Bogu przedstawi Jego Matka, Maryja. Ponadto warto dopowiedzieć, że zima to czas, kiedy ludzie i stada byli zagrożeni przez napady dzikich, głodnych zwierząt, stąd Maryja często przedstawiana jest jako chroniąca przed napadem wilków, które odpędza zapaloną gromnicą.
Czy sądzi Ksiądz, że gromnice powinny być już zapomnianą tradycją, czy winno się nadal kultywować ich zapalanie w katolickich rodzinach?
Z całą pewnością każdy znak, który przypomina nam o Bogu, jego obecności, działaniu w naszym życiu, jest potrzebny. Zapalona w oknie gromnica wskazuje podróżnym drogę do bezpiecznego, katolickiego domu, gdzie mogą znaleźć schronienie podczas burzy czy nawałnicy, jest także świadectwem pobożności, tak bardzo potrzebnym świadectwem, które oczywiście musi być podparte szczerą modlitwą i zaufaniem, że wstawiennictwo Maryi u Jej Syna zapewni opiekę nam, grzesznikom, pielgrzymom tej ziemi, którzy błądzą w mrokach grzechu i potrzebują prawdziwego światła, by odnaleźć drogę do Boga. Nie wstydźmy się więc naszej polskiej tradycji, zwyczajów naszych dziadów, w których wyrażała się od wieków tradycyjna, polska wiara. Niech w rękach naszych umierających i w naszych oknach podczas burz palą się gromnice, by strzegła nas Ta, która nigdy nie opuszcza swoich dzieci – Bogurodzica Dziewica Maryja.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski
mat