Najmilsi bracia! Ponieważ nie tylko małe grzechy, ale też większe występki usiłują nas zaskoczyć dniem i nocą, nie oczekujmy na podjęcie pokuty dopiero przy końcu [życia], ale starajmy się pokutować w każdy dzień: jak długo żyjemy. […]. Skoro nie potrafimy ani jednego dnia przeżyć bez grzechu, to czyż gdy powoli gromadzimy małe grzechy, nie postępujemy tak, jakbyśmy z maleńkich kropelek gromadzili niezmierzone głębiny? Wielkość nagromadzonych przez długi czas grzechów rodzi rozpacz, zgodnie z tym, co jest napisane: „Bezbożny, gdy wejdzie w głębiny zła, odtrąca”. Wszyscy dobrze wiecie, że łatwiej możemy wyrwać to, co słabe, niż zabijać mocne.
2. Weźmy przykład z rzeczy, które codziennie mamy przed oczami. Czy znajdzie się dzisiaj ktoś tak mało warty i gnuśny, kto nie sprzątałby codziennie miotłą swojego domu? Czy jest taki, który pozwala, aby jego koń stał ciągle na gnoju? Bracia, proszę was, z [rzeczy] małych wnioskujcie o wielkich. Niech się wam nie wydaje rzeczą niestosowną, że robimy aluzje do zamiatania domu. O tym samym przecież mówił Pan w Ewangelii. Owa kobieta, która zgubiła drachmę, skoro tylko oczyściła swój dom miotłą, natychmiast zasłużyła na znalezienie zagubionej drachmy. Drachma oznacza pieniądz. Na pieniądzu rozpoznaje się obraz cesarza. Zatem, gdy dom jest zamiatany, odnajduje się obraz cesarza na drachmie. Podobnie, gdy dusza przez owocną pokutę zostaje uwolniona od brudu grzechów, rozpoznaje się w niej obraz Stwórcy.
Tak więc bracia najdrożsi, jak już wcześniej powiedziałem, poznajcie, że wcale nie jest [rzeczą] trudną ani ciężką to, co wam podpowiadam. O to proszę, aby tak, jak miotłą sprzątamy nasz dom, by podobał się naszym przyjaciołom, tak z Bożą pomocą oczyśćmy duszę ze wszystkich grzechów, by nie wzbudziła odrazy w oczach aniołów. Do domu naszej duszy nie tylko aniołowie, ale sam Pan aniołów zechciał wejść, tak jak powiedział: „Oto stoję u wrót i kołaczę. Jeżeli ktoś powstanie i otworzy mi, wejdę do niego i będę ucztował z nim, a on ze mną” oraz: „Ja i Ojciec mój przyjdziemy i uczynimy mieszkanie u niego”. O jak szczęśliwa owa dusza, która zechciała oczyścić w ten sposób dom swego serca z brudów grzechów i zapełnić świętymi oraz sprawiedliwymi czynami, że Pan upodobał sobie w niej zamieszkać.
Niech zatem nie żal nam będzie czynić w duszach tego, co polecamy czynić w naszych domach i stajniach. Skoro jest rzeczą słuszną, aby codziennie sprzątać stajnie, by naszym koniom nie działa się krzywda, to byłoby wielką niesprawiedliwością i okrucieństwem, gdybyśmy bardziej się troszczyli o nasze zwierzęta niż o nasze dusze.
3. Podsuwam to wam i nie przyjmujcie tego z niechęcią. Chcę wam bowiem dać pewną ilustrację tego, o czym mówię. Jak nasze domy czy też stajnie nie budzą w nas odrazy a codzienne sprzątanie nie jest zbyt uciążliwe, tak małe grzechy nie powodują rozpaczy ani bólu, jeżeli codziennie za nie wynagradzamy. Jeżeli zaniedbujemy sprzątanie, to stajnie długi czas nieczyszczone tak cuchną i gnój stamtąd wydaje taki okrutny fetor, że tam nie tylko ludzie nie mogą mieszkać, ale nawet zwierzęta nie mogą tam przebywać. Tak samo każdy, kto przez niedbalstwo pozwoliłby, aby w jego duszy przez długi czas przez złe czyny gromadziły się brudy i zaniedbałby codziennie oczyszczać ją dobrymi czynami, to nie tylko Bóg nie zechciałby go odwiedzić, ale nawet sam grzesznik nie mógłby ze sobą wytrzymać.
Św. Cezary z Arles, Ojcowie żywi, t. 17, WAM, Kraków 2002