Steven Mosher, socjolog i oceanograf, który specjalizuje się w polityce ludnościowej Chin i zrobił historyczne badania na temat „zmian klimatycznych”, stwierdził 18 października 2017 roku podczas międzynarodowej konferencji poświęconej depopulacji, że tzw. zmiany klimatyczne to największe kłamstwo w dziejach nauki.
Propagatorzy tzw. zrównoważonego rozwoju często używają określenia „zmian klimatycznych” dla uzasadnienia narzucania nowych podatków i opłat w celu walki z rzekomym ociepleniem powodowanym przez człowieka. Pakt klimatyczny podpisany w 2015 roku w Paryżu zobowiązuje sygnatariuszy do podjęcia działań w celu obniżeniu temperatury o 2 stopnie Celsjusza do 2030 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Mosher, uznawany za eksperta w sprawach polityki wewnętrznej Chin wyjaśnił, że temperatura Ziemi zawsze wahała się, czasami dramatycznie. – Zrobiłem historyczne badanie zmian klimatycznych w Chinach, które pokazuje, że klimat w Chinach sprzed 2000 lat był o kilka stopni cieplejszy niż dzisiaj – mówił.
Autor bestsellerów, który ma doktorat z oceanografii na Uniwersytecie w Waszyngtonie, zauważył, że jeszcze w okresie jurajskim Ziemia była o 15 stopni cieplejsza niż dzisiaj.
Przypomniał, że wcześniej ci sami „eksperci”, którzy obecnie straszą „globalnym ociepleniem”, w latach siedemdziesiątych ostrzegali przed nadchodzącą „epoką lodowcową”. – Teraz obróciło się to o 180 stopni w kierunku globalnego ocieplenia – konstatował.
– Prawda jest taka, że nikt tak naprawdę nie wie, co stanie się z klimatem w przyszłości. Obserwowaliśmy skrajne temperatury zarówno w przypadku ochłodzenia, jak i ocieplenia, co sprawia, że projekcja jednego czy dwóch stopni nie ma znaczenia – tłumaczył. Mosher mówił, że „ekologizm i ruch zmian klimatycznych to ścieżka prowadzącą do kontroli ludności”.
Międzynarodowa Konferencja w sprawie Kontroli Ludności jest sponsorowana przez Instytut Lepanto. Jej temat brzmi: „Jak radykalni wrogowie życia naciskają na globalną agendę, aby zakończyć ubóstwo poprzez eliminację biednych”.
Mosher kontynuował, stwierdzając, że „wiele lat wcześniej mieliśmy globalne ocieplenie i epoki lodowcowe zanim ludzie wymyślili silnik spalinowy i przez długi czas istniały miliony, które żyły na naszej planecie, rodząc „małych emitentów dwutlenku węgla” – ironizował, wskazując, jak działacze ruchu zmian klimatycznych odnoszą się do dzieci.
Szef Instytutu Ludnościowego krytykował swoich skorumpowanych kolegów, naukowców, którzy „sprzedają się” za dotacje rządowe na badania naukowe, którzy chcą, by ich nazwisko znalazło się w branżowym czasopiśmie i by zostali zaproszeni na konferencje organizowane przez ONZ. – To największe oszustwo naukowe popełnione w rodzinie ludzkiej! – grzmiał, odnosząc się do teorii ocieplenia.
Mosher oskarżył „ekspertów” o „skok” na badania z zakresu globalnego ocieplenia, ponieważ „są dobrze opłacane”. – Kiedy wydasz miliardy dolarów na dofinansowanie badań, zazwyczaj dostajesz to, za co płacisz – kontynuował. Dodał, że naukowiec ds. klimatu, który otrzymuje dotację w wysokości miliona dolarów i mówi: „Analiza danych pokazuje, że tak naprawdę nie ma zagrożenia globalnym ociepleniem” nie dostaje ponownego wsparcia. – Ale ten facet, który dostanie 10 milionów dolarów za „znalezienie” globalnego ocieplenia, najprawdopodobniej dostanie sto milionów – kontynuował Mosher.
Meteorolog Anthony Watts szacuje, że rząd amerykański musiałby zapłacić między 1,5 a 2 bln USD z tytułu zobowiązań zwalczania zmian klimatycznych. Mosher wyjaśnił, że nawet jeśli temperatura Ziemi wzrośnie, to nie przełoży się – jak straszył były wiceprezydent USA Al Gore – na zatopienie stanu Floryda w ciągu dziesięciu lat. Dodawał, że jego zdaniem, nawet jeśli Ziemia ogrzeje się w ciągu najbliższych setek lat, to będzie to z pożytkiem dla ludzkości, bo sprzyjać będzie rozwojowi rolnictwa i wzrostowi produkcji żywności.
Wielokrotnie Mosher krytykował skorumpowanych naukowców, siejących propagandę, którzy swoimi działaniami zaprzeczają prawdziwej nauce i zdrowemu rozsądkowi. Propagowane przez nich „mity”, że to człowiek ponosi winę za zmiany klimatyczne, są po to, by uzasadnić politykę kontroli populacji. To jest wypowiedzenie wojny ludziom, których chce się zabijać poprzez promocję aborcji, sterylizacji i antykoncepcji na całym świecie.
Mosher zganił także zaangażowanie duchownych katolickich w walkę z rzekomym globalnym ociepleniem, którzy de facto wspierają kontrolę populacji i aborcję. To jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła – przypominał.
Według Michaela Hichborna, prezesa Instytutu Lepanto, działacze proaborcyjni ustanowili przyczółek wewnątrz Kościoła Katolickiego pod pretekstem ochrony środowiska. Teraz „aktywnie działają, aby podważyć i oderwać Kościół od swoich nauk od wewnątrz” w „bezprecedensowym ataku”.
Mosher zgodził się z tym twierdzeniem, dodając, że radykalny ruch środowiskowy wykorzystuje władzę Watykanu, aby propagować fałszywe spojrzenie na ludzkość, na relacje między człowiekiem a środowiskiem. Jego zdaniem, niektórzy watykańscy hierarchowie są bardziej zainteresowani zdobyciem poklasku świata niż ewangelizacją i doprowadzeniem jak największej liczby dusz do Nieba.
Przypomniał także, że wrogiem środowiska nie są ludzie, lecz bieda, która prowadzi ubogich do wycięcia ostatniego drzewa, jakie mają na Haiti na budowę domu lub przygotowanie posiłków itp. Sposobem na biedę zaś jest prawo własności, otwarty i wolny system gospodarczy.
Źródło: lifesitenews.com
AS