25 marca 2015

Zwiastowanie – triumf woli

(Nikolaus Obilman [Public domain], via Wikimedia Commons)

„Niech mi się stanie” nie oznacza bezwolnej zgody na to co nieuniknione, lecz świadome pragnienie współpracy z wolą Bożą.

 

Dzień był zwyczajny, niczym nie różnił się od miliona innych, kroczących równym szeregiem od stworzenia świata. Dziewczyna na pozór wcale nie wyróżniająca się spośród rówieśnic siedziała w swym pokoju zajęta codzienną domową pracą. Nagle jej serce niespokojnie zabiło – poczuła strach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Coś się stało! Ale co?

 

Pytania zacznie sobie zadawać potem – na razie nie było na to czasu, wypadki wszak następowały po sobie błyskawicznie. Oto wyraźnie poczuła czyjąś obecność. Chciała się zerwać, uciekać… Ale przed kim, przed czym?

 

I wtedy stało się! Pokój wypełniła nieziemska jasność. Przerażenie dziewczyny sięgnęło zenitu. Niezdolna się poruszyć została na swoim miejscu. Usłyszała głos. Podniosła głowę, ale widok, który ujrzała, kazał jej natychmiast opuścić wzrok – czyż bowiem coś może być jednocześnie kwintesencją piękna i surowości; porażać lękiem i napełniać uwielbieniem? Usłyszała słowa:

 

– Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. Nie bój się, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna…

 

Światłość zniknęła. Dziewczyna nieśmiało podniosła oczy i rozejrzała się wokoło. Czy to się naprawdę zdarzyło? „Może się chwilę zdrzemnęłam przy robocie?” – dumała. „Bo jeśli nie, jeśli to nie był sen, to znaczy, że odwiedził mnie anioł. Anioł! Rozmawiałam z Bożym aniołem!”

 

Rozszalałe serce powoli się uspokajało, opadające wzburzenie pozwalało coraz sprawniej odtwarzać przebieg przedziwnego zdarzenia. „Co mu powiedziałam? Pamiętam tylko jedno: niech mi się stanie według słowa twego.”

 

Najbliższe dni i tygodnie pokazały, iż nie zwiódł jej senny majak. Dziewczyna była w ciąży. Rozpamiętując cudowne wydarzenie przypomniała sobie, jak usiłowała dyskutować z posłańcem Bożym.

 

– Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? – pytała oszołomiona.

 

– Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Oto niepłodna Elżbieta poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu…

 

Zaraz też pospieszyła w odwiedziny do swej starszej krewnej – aby być jej pomocną w czasie błogosławionym, ale z racji wieku Elżbiety zapewne dla niej trudnym (ale też pewnie trochę z ciekawości ujrzenia pokrewnego cudu…).

 

Zawsze zapisywała spotykające ją wydarzenia w swoim sercu, by wielokrotnie wracać do nich myślą. W swych rozważaniach mogła zadać sobie pytanie: „Czy ja tego chciałam? Czy ja w ogóle chciałam mieć dziecko? I to w tak młodym wieku? Na dorobku? Bez szkoły, bez majątku… Bóg nie pytał mnie o zdanie. Dlaczego Bóg nie zapytał mnie o zdanie? A przecież ja mam wolny wybór!”

 

W rozważaniu tajemnicy zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie często umyka nam istotny szczegół, a mianowicie: akt Jej wolnej woli. Nierzadko oglądając rozliczne we wszystkich artystycznych epokach chrześcijaństwa wyobrażenia tej sceny możemy odnieść wrażenie, że Maryja jest jakby nieobecna, pogodzona z losem: „No niech się już stanie, skoro nie może być inaczej…”

 

Nie tak było i nie tak należy to widzieć. Maryja, jak każda istota ludzka, została wyposażona w wolną wolę. A wolna wola zapewnia obdarzonym nią stworzeniom wybór przeciwny Bożej woli. Bóg nie życzy sobie być otoczony przez niewolników, który składają Mu fałszywe siłą rzeczy hołdy. Bóg nie chce zastępów wiernych z poboru, ale pragnie ochotników, którzy z miłości, świadomie decydują się z Nim współpracować w Jego planie zbawienia świata.

 

Maryja miała wolną wolę i mogła powiedzieć Bogu: „Nie”. I nawet fakt Jej niepokalanego poczęcia nie miał tu zbyt wielkiego znaczenia, bo Pan nie po to uczynił Ją niepokalanie poczętą, czyli wolną od wszelkiej skłonności do grzechu, by sobie zagwarantować jej pozytywną odpowiedź na zwiastowanie. Niepokalane poczęcie nie znosi wolnej woli (przeciwnie – tylko ją umacnia). Maryja miała wolny wybór i mogła Bogu odmówić, gdyby tylko zechciała. Ale nie zechciała. Dlaczego? Ponieważ aktem wolnej i nieprzymuszonej woli wybrała poddanie swej własnej woli Bożej woli. Maryja – zwłaszcza w scenie zwiastowania – jest wzorem wolności. Nie ma bowiem większej wolności, niż gdy ktoś sam z siebie składa swobodę decydowania o własnych wyborach w ręce Pana.

 

 

Jerzy Wolak

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij