28 lutego 2018

Ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług”. Świadectwo wiary

(Fot. Piotr Guzik / Forum )

„Świadectwo wiary Cieplińskiego jest bardzo przekonywujące. Nie była ona dodatkiem w jego życiu, ale zasadą je porządkującą. Zdawał sobie sprawę z kim walczy i o co, że jest to bój o Polskę chrześcijańską”.

 

Wśród różnych postulatów dotyczących przywracania pamięci o Żołnierzach Wyklętych pojawiają się i takie, czy nie warto rozważyć ewentualnego procesu beatyfikacyjnego przedstawicieli tego pokolenia Polaków, którzy po 1945 r. podjęli walkę z sowietyzacją Polski. W tym kontekście wybrzmiewa szczególnie mocno postać ppłk. Łukasza Cieplińskiego ps. „Pług”, prezesa IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Skąd takie postulaty? Czy są one zasadne? Osobiście twierdzę, że tak. Świadectwo wiary Cieplińskiego jest bardzo przekonywujące. Nie była ona dodatkiem w jego życiu, ale zasadą je porządkującą. Zdawał sobie sprawę z kim walczy i o co, że jest to bój o Polskę chrześcijańską. Nowe zniewolenie, które przyszło ze Wschodu, w programowy sposób zwalczało bowiem religię. Prześladowania ze strony komunistów wymierzone w Kościoły chrześcijańskie i ich wiernych w Rosji, Europie Środkowo-Wschodniej, przyniosło olbrzymi posiew męczeńskiej krwi. Tak działo się wszędzie na świecie, gdzie lewicowa ideologia totalitarna dochodziła do władzy. Walka z komunizmem w takich okolicznościach stawała się więc także obroną chrześcijańskich wartości i tradycji, które w zamierzeniu marksistów miały zostać wyeliminowane ze wszelkich przestrzeni życia społecznego.

 

Była to walka z „bezbożnym komunizmem”, jak trafnie ten system nazwał papież Pius XI w encyklice z 19 marca 1937 r. W dniu 1 lipca 1949 roku jego następca Pius XII nałożył na członków komunistycznych partii ekskomunikę. Zabraniała ona katolikom jakiejkolwiek współpracy na poziomie ideowym i praktycznym z wyznawcami marksizmu, a zatem z lansowaniem teorii i praktyki antychrześcijańskiej.

 

Znakomicie te zależności rozumiał ppłk Łukasz Ciepliński, który okres sowietyzacji Polski nazywał wprost „dobą szatana”. W jednym z ostatnich swoich grypsów do rodziny pisał: „Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość”. Całość zresztą zachowanych notatek z więzienia, wysyłanych po kryjomu do rodziny, zaliczyć można śmiało do kanonu literatury z gatunku duchowości chrześcijańskiej. Ciepliński wyłania się z nich jako świadek żywej wiary. W swoich duchowych westchnieniach i wskazówkach wychowawczych dla syna wzniósł się na wyżyny człowieczeństwa. Pokazał swoją postawą, że warto dla niszczonych i deptanych wówczas wartości nie tylko żyć, ale i swoje życie poświęcić. Z pełną świadomością oddawał własne życie – za bliźnich, za wolność, za wiarę w Boga i Ojczyznę. Kościół przez wieki nazywał takich ludzi – Martyres, co tłumacząc z języka greckiego oznacza po prostu świadka.

 

Męczeństwa się nie improwizuje. Jest ono powołaniem, do którego przygotowuje się przez całe swoje życie. Jest to wielki dar, który nie zdarza się przypadkowo, ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny w królestwie łaski. Jak słusznie zauważył jeden z teologów, męczeństwo „nie jest dziełem kata, ale łaską Ducha Świętego. Istotnie nie kara cielesna, ani tortury zadawane z zewnątrz czynią męczennika, ale wewnętrzny akt ofiary. Jest to dar tak wielki, że nie zdarza się przypadkowo, zakładając, że Męczeństwo jest powołaniem, przygotowywanym przez całe życie”.

 

Zwycięstwo Idei Chrystusowej

W takim kontekście widzieć należy świadectwo pozostawione nam przez ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Ze wspomnianych już grypsów wyłania się kilka linii duchowości tego wyjątkowego człowieka, głębia życia wewnętrznego, mocno ugruntowana w wyzwaniach czasu, w jakim przyszło mu dojrzewać w wierze. Widać w nich wyraźne przekonanie autora, że istotnym zadaniem chrześcijanina jest nieustanne wydawanie duchowych owoców w postaci dobrych czynów, umacnianie sprawiedliwości opartej na Bożych przykazaniach, kształtowanie rzeczywistości według zasady miłości Boga i bliźniego.

 

Mamy za mało danych, aby jednoznacznie stwierdzić, czy przed wojną angażował się w działalność jakiś ruchów katolickich. W jego więziennych wypowiedziach możemy odkryć ślady formacji chociażby Akcji Katolickiej. W dwudziestoleciu międzywojennym była ona mocno promowana przez prymasa Polski kard. Augusta Hlonda SDB, który w świadomym zaangażowaniu laikatu w życie Kościoła widział świetlaną przyszłość wspólnoty wierzących. Akcja Katolicka miała wychować chrześcijańskich polityków, działaczy społecznych, którzy zadbają o to, by ewangeliczne wartości były reprezentowane na forum publicum.

 

Chodziło o formowanie ludzi odważnych, przedsiębiorczych, nie bojących się wyzwań współczesności, szukających nowych metod promocji chrześcijańskiej etyki gospodarczej, politycznej i społecznej. Także dobrze wykształconych, by mogli skutecznie uczestniczyć w naukowych dysputach i sporach. Taka właśnie wizja bycia chrześcijaninem w świecie wyłania się z kilku fragmentów więziennych grypsów naszego bohatera. W jednym z nich prezes IV Zarządu WiN pisał do swojego syna: Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków. Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katolik to nie niedołęga, ale zdolny przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem”.

 

Warto w tym miejscu może dodać, że te słowa „Pługa” stały się motywem przewodnim pięknego graffiti znajdującego się na murze ogrodzenia Przeoratu Bractwa św. Piusa X w Krakowie.

 

W programowych dokumentach przedwojennych ruchów i organizacji zajmujących się formacją społeczną, często pojawiały się sformułowanie „Idei Chrystusowej”, „Idei Katolickiej”, jako wymarzonej formuły organizacji społeczeństwa, które swoje podstawy państwowe opiera na ewangelicznych wartościach. Często w swoich wypowiedziach używał tych pojęć wspomniany już kard August Hlond SDB. Prymas przypomniał tę walkę o ideę chrystusową w jednym z ostatnich listów pasterskich przed wybuchem II wojny światowej: „Otóż w odrodzonej Polsce, mimo ludzkich błędów i grzechów, wielbiliśmy i czciliśmy Boga i chcemy Mu coraz wierniej służyć.

 

Odparliśmy bezbożniczy komunizm od granic Rzeczypospolitej i nie pozwoliliśmy, by się w polskim życiu pod błędnymi hasłami kultury niechrześcijańskiej zagnieździł. Wyrastamy z bezbożnictwa, wolnomyślicielstwa, pozytywizmu. Leczymy się starannie z laicyzmu, materializmu, obojętności religijnej. Bronimy się skutecznie przed sąsiedzkim neopogaństwem, mimo że się do nas zakradło w owczej skórze słowiańskich podań i obrzędów. Coraz jawniej, coraz oficjalniej, coraz szczerzej obierzmy życie polskie na zasadach chrześcijańskich i na Bożym prawie. Duchem Chrystusowy krzepimy się na wewnętrzny wzrost i powodzenie, a na zewnątrz nie hołdujemy zasadom gwałtu i przemocy, nie czyhamy na bezbronnych sąsiadów, wyznajemy hasło braterskiej współpracy ludów, chcemy promieniować naokoło siebie nie błyskawicami najazdu, lecz światłami kultury chrześcijańskiej”.

 

Z podobnym postrzeganiem rzeczywistości i pojęciami spotykamy się także u Łukasza Cieplińskiego. W jednym z jego grypsów czytamy: „Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście”. W innym fragmencie mówi wprost, że jest to idea, dla której żył. W innym z kolei daje konkretne wskazówki synowi, jak ma w życiu postępować i jakimi zasadami się kierować: „Ja odchodzę – Ty zostajesz, by w czyn wprowadzać idee ojca. Andrzejku: celami Twego życia to: a) służba dobru, prawdzie i sprawiedliwości oraz walka ze złem, b) dążenie do rozwiązywania bieżących problemów – na zasadach idei Chrystusowej. W tym celu realizować je w życiu i wprowadzać w czyn, c) służba Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu”.

 

Troska o innych

Dobrze uformowany w wierze chrześcijanin stara się troszczyć przede wszystkim o rodzinę, ale również i tych, których Pan Bóg postawił na jego drodze życia. Ciepliński pisze do żony i syna swoje listy z więzienia między innymi z troski o nich. Podkreśla wielokrotnie, że zdaje sobie sprawę, jak bardzo cierpią, że czuje między nimi a sobą więź modlitewną. Ubolewa i płacze nad losem syna, który zostanie osierocony. Wiara pomaga mu jednak podnosić ich na duchu i ukierunkowywać na dalsze życie: „Bądź Wisiu dzielna. Przejdź nad cierpieniem z godnością i spokojem i wiarą w sprawiedliwość Bożą. Tylko nam ona została. Cel Twój i zadanie to Andrzejek i wierzę, że go wychowasz na człowieka, na Polaka i na katolika, że przekażesz mu swoje wartości duchowe i silnie zwiążesz ze mną i ideą, dla której żyłem”.

 

Ciepliński jest także przekonany, że dobrzy ludzie po jego śmierci pomogą jego rodzinie.

Z relacji jego podkomendnych wiemy, że był dobrym dowódcą. Starał się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Z grypsów możemy się dowiedzieć, jakie cechy uważał za najważniejsze w obcowaniu z ludźmi: silną wolę, pracowitość, odwagę, inicjatywę, prawdomówność, godność osobistą, narodowa i ludzką, nieustanną pracę nad doskonaleniem swojego charakteru. Uważał, że należy starać się zdobywać odpowiednie stanowisko społeczne, aby móc realizować ideały, którymi się żyje. Motywem takiej postawy nie może w żadnym razie być zwykła ambicja, ale chęć służenia innym wynikająca z chrześcijańskiej wiary.

 

Człowiek charakteryzujący się takimi przymiotami będzie w stanie pokonać wszelkie trudności, jakie się w życiu pojawiają. Podsumowując swoje zaangażowanie Ciepliński w jednym z listów do syna pisał:W trakcie okupacji niemieckiej dowodziłem inspektoratem rzeszowskim. Podlegało mi około 20 000 ludzi. Wielu z nich zginęło w walce o Polskę i o duszę Narodu Polskiego, wielu jest mordowanych obecnie. W pracy i walce widziałem tak wielkie umiłowanie Ojczyzny, bohaterstwo i bezgraniczne poświęcenie i oddanie Sprawie, że ze wzruszeniem myślę o nich i Bogu dziękuję, że pozwolił dowodzić mi synami bohaterskiej ziemi Rzeszowskiej. Chciałem opisać ich sylwetki i czyny, by nie poszły w zapomnienie i przekazać je historii. Ponieważ nie będę już mógł tego zrobić, na Ciebie spada ten obowiązek”.

 

Mysterium Paschalis

Przez ofiarę Chrystusa wszyscy wierzący zostali duchowo włączeni w zbawcze misteria: mękę, śmierć i zmartwychwstanie. To wiara w to, czego dokonał Pan Jezus przed dwoma tysiącami lat, pozwala nam mieć przekonanie, że w chwili śmierci nic w naszym życiu się nie kończy. Wielu męczenników w chwili egzekucji mówiło o tym, że idą do nieba po nagrodę od Pana. Mysterium Paschalis do końca świata górować już będzie nad misterium iniquitatis, tajemnicą ludzkiej nieprawości, zbiorowym opętaniem, przez które zakwestionowano godność ludzkiej osoby, nie liczono się ze śmiercią, mordowano w imię totalitarnych ideologii.

 

O tym chrystusowym zwycięstwie był przekonany Łukasz Ciepliński, który podobnie jak wielu mu podobnych świadków – męczenników, na chwilę przed egzekucją pisał: „Cieszę się, że doczekałem dnia dzisiejszego i miesiąca Matki Bożej. Wierzę, że gdy mnie w nim zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego”.

 

Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Cieplińskiego w centrum Rzeszowa 17 listopada 2013 r. ksiądz infułat Józef Sondej, wówczas prawie 100-letni kapłan, kapelan AK, kolega szkolny straconych członków IV Zarządu WiN, w trakcie homilii na Mszy św. powiedział m.in.: „Prezes Łukasz Ciepliński to niezwykła postać. To człowiek święty (…). To był człowiek, który codziennie klękał, modlił się, który przyjaźnił się z kapelanami Armii Krajowej: ks. Michałem Szternalem i ks. Józefem Czyżem, u których bywał bardzo często i z którymi szedł nieraz do kościoła, trzymając pod pachą wielki modlitewnik. To człowiek, który pozostawił po sobie – rzecz niezwykła – grypsy z więzienia.

 

W tych grypsach wychodzi, jakim był człowiekiem. Jak wielkim był czcicielem Matki Najświętszej, jak bardzo kochał Pana Boga i jak wierzył w Opatrzność Bożą. Te listy, kierowane do żony i później do synka Andrzejka, właśnie świadczą o tym. Nie dziwi mnie więc to, że – jak przed chwilą dowiedziałem się – w Warszawie wszczęte są kroki, ażeby na podstawie jego życia, grypsów, wypowiedzi, wszcząć proces wyniesienia go na ołtarze. Bo to człowiek naprawdę święty, człowiek, który potrafił żyć wiarą, żyć Panem Bogiem i nigdy nie załamywać się”.

 

Prezes IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość przed śmiercią połknął medalik z wizerunkiem Matki Najświętszej, żeby kiedyś jego bliscy mogli odnaleźć jego grób. Wraz z innymi bohaterami powojennego podziemia niepodległościowego został zamordowany 1 marca 1951 r. przez bezpiekę strzałem w tył głowy. Komunistyczni oprawcy nigdy jednak go nie pokonali. Wierzył, że kiedyś Polska odzyska godność. My wierzymy, że dzieje się to na naszych oczach.

 

O. Jarosław Wąsowicz SDB

 

Powyższy tekst pochodzi z nr 1(9)/2018 Kwartalnika „Wyklęci”.

Zapraszamy do nabycia najnowszego numeru, poświęconego płk. Łukaszowi Cieplińskiemu oraz strony internetowej Fundacji Kwartalnika „Wyklęci”.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie