Kiedy równo dziesięć dni temu w Krakowie zaczynał się protest zadawaliśmy sobie pytanie, ile głodujący mogą wytrzymać, na ile starczy im sił i determinacji? Gdzieś w tyle głowy kołatała się wątpliwość, czy my dalibyśmy radę. Wczorajsze wiadomości o hospitalizacji jednego z uczestników głodówki wzmogły zainteresowanie protestem.
– Pan Stach już jest w domu, dostał kroplówkę, dostał odpowiednie preparaty, wezwaliśmy pogotowie po konsultacji z lekarzem, który badał go, miał niski poziom cukru co powodowało zawroty głowy i senność. Miał też inne gorsze wyniki, co jest nieuniknione przy głodówce, ale już jest w porządku, dziś rozmawialiśmy z nim, jednak do głodówki nie wróci, zgodnie z zaleceniem lekarza. My tu w pięciu i tak damy radę – mówi jeden z protestujących.
Wesprzyj nas już teraz!
Protestujących cieszy duże zainteresowanie mediów ich losem. W sali gdzie odbywa się głodówka zawsze jest pełno. Coraz trudniej dostać się do protestujących, jednak Grzegorz Surdy znajduję parę chwil na rozmowę. Na jego twarzy widać trud głodówki. – Mógłbym powiedzieć, że jak na 10 dzień głodówki to jestem zaskoczony stanem naszych organizmów, wszak nie jesteśmy już bardzo młodzi, mamy doświadczenia zdrowotne. Nastąpił spadek wagi, to oczywiste, i osłabienie. Kryzys miał miejsce drugiego i trzeciego dnia, bolała głowa i odczuwało się poważny dyskomfort.
Do protestujących dotarła wiadomość, że porządek obrad 11. posiedzenia Sejmu został uzupełniony o punkt „Informacja Prezesa Rady Ministrów na temat projektu wdrażanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, ograniczającego wymiar godzin lekcji historii w szkołach ponadpodstawowych. – Nadzieję mamy, chcielibyśmy by nie było to znowu obwieszczanie przez władze stanu rzeczy, pozbawionego dyskusji i dialogu. Jeśli to ma polegać na tym, że ktoś z rządu powie, że jest doskonale, to nie o to chodzi. Najważniejsze, że będzie to miało miejsce w Sejmie, to już jest dobrym sygnałem. Udało się zainteresować opinie publiczną, pokazać że jest problem – mówi Surdy. – Mam nadzieje, że przejdzie projektowana uchwała zobowiązująca premiera do przedstawienia na Radzie Ministrów zarządzenia zmieniającego rozporządzenie przeciw któremu protestujemy – dodaje.
Strajk nie ma tylko negatywnego wymiaru, pojawiają się propozycje rozwiązania problemów z jakimi boryka się edukacja w Polsce. – Pomysłem jest powstanie obywatelskiego komitetu, który uwolniłby kwestie szkolnictwa od zmiennych decyzji politycznych. Teraz jest tak, że kiedy pojawia się nowy minister z nowymi pomysłami i je realizuje, następny robi tak samo, a ciągłe zmiany nie służą edukacji. Powstanie takiego komitetu zapewniłoby stabilizację systemowi szkolnictwa – wyjaśnia protestujący.
– Chcielibyśmy by to się pozytywnie skończyło, grunt że minister zauważyła nasz protest. Obawiam się jednak, że nie chce ona dialogu, nie chce rozmawiać. Pragnie nam wyjaśnić o co chodzi w tym rozrządzeniu, a my czytać umiemy. Nasz ocena jest taka; jest źle, ale po wprowadzaniu tego rozporządzenia będzie jeszcze gorzej – kończy rozmowę Grzegorz Surdy.
Łukasz Karpiel
{galeria}