Każdemu Polakowi, ale też i gościom z zagranicy, katedra wawelska jest w stanie powiedzieć, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Trzeba tylko wsłuchać się w jej głos – mówi dla portalu PCh24.pl ks. dr Szymon Tracz z Wydziału Historii i Dziedzictwa Kulturowego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dwudziestego ósmego marca 1364 r. arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria ze Skotnik dokonał konsekracji katedry wawelskiej. Kiedy rozpoczęto jej budowę?
– Ze źródeł pisanych wiemy, że w 1305 r. w romańskiej katedrze, tzw. Hermanowskiej, stojącej na miejscu dzisiejszej świątyni, wybuchł pożar, który w znacznej mierze ją uszkodził. W Kalendarzu krakowskim skryba zanotował, że ogień wypalił jej mury, spłonęły drewniane stropy, czyniąc olbrzymie straty. To wydarzenie było bezpośrednią przyczyną podjęcia przez biskupa krakowskiego Nankera decyzji o wzniesieniu nowego kościoła katedralnego. Prace musiały być już na tyle zaawansowane, że 20 stycznia 1320 r. można było w części prezbiterialnej ukoronować Władysława Łokietka na króla Polski. W 1322 r. biskup ufundował pierwszą kaplicę boczną przylegającą od północy do obejścia prezbiterium, dedykując ją św. Małgorzacie. Kaplica zapewne była przeznaczona na mauzoleum biskupa, o czym świadczy bogaty wystrój rzeźbiarski, ale ostatecznie zamieniono ją na zakrystię. Dalsze prace na Wawelu przy katedrze podjął następca Nankera, biskup Jan Grot, pod którego rządami w 1333 r. zasklepiono chór wschodni. 22 grudnia 1346 r. poświęcono ołtarz główny. Po zakończeniu wznoszenia części wschodniej świątyni przystąpiono do budowy trójnawowego bazylikowego korpusu. Prace w latach 1349-1359 nadzorował następca biskupa Grota – Bodzęta z Wrześni, który jako dziekan kapituły na Wawelu od samego początku uczestniczył w pracach przy katedrze. Wreszcie nadszedł upragniony dzień konsekracji katedry, której dokonał sędziwy prawie 90-letni arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria ze Skotnik, który dedykował ją św. Wacławowi i św. Stanisławowi ze Szczepanowa.
Wspomniał Ksiądz, że na tym miejscu była wcześniej romańska katedra, tzw. Hermanowska.
Jak zapisał Jan Długosz, książę Władysław Herman postanowił dźwignąć wspaniale i nad inne kościoły polskie uświetnić kościół katedralny krakowski. Uroczyście jej konsekracji dokonał biskup krakowski Robert w Poniedziałek Wielkanocny 20 kwietnia 1142 r. Z katedry Hermanowskiej zachowały się fragmenty widoczne w zachodniej części dzisiejszej świątyni. Są to przyziemia wieży Zegarowej i Srebrnych Dzwonów (Wikaryjskiej), a nade wszystko przepiękna krypta św. Leonarda, ukończona przed 1118 r., kiedy to pochowano w niej biskupa Maurusa (1110–1118). Był to niezwykle imponujący, wzorowany na budowlach nadreńskich kościół dwuchórowy z atrium od zachodu oraz bardzo starannie wykończonym detalem architektonicznym. Jego naśladowczynią jest istniejąca do dziś romańska kolegiata w Tumie pod Łęczycą. Katedra Hermanowska zastąpiła istniejącą w tym samym miejscu świątynie pamiętającą czasy króla Bolesława Chrobrego, w chwili, gdy na zjeździe w Gnieźnie w 1000 r. utworzono biskupstwo krakowskie.
Co wiadomo o samej konsekracji 28 marca 1364 r.?
– Wprawdzie nie znamy dokładnego opisu całej uroczystości, ale zapewne dokonano go według obowiązującego Ordo. Obrzęd konsekracji został ostatecznie ustalony w IX w., a wzbogacił go Durand, biskupa z Mende w XIII stuleciu. I trzeba powiedzieć, że od połowy XV w. do reformy Soboru Watykańskiego II w latach 60. pozostawał on praktycznie niezmieniony. W przeddzień konsekracji wieczorem wobec relikwii odmawiano oficium divinum (matutinum i laudes z Commmune plurimorum martyrum). Nazajutrz najpierw śpiewano psalmy pokutne, a następnie, po poświęceniu wody, biskup konsekrator trzykrotnie kropił wodą święconą zewnętrzne ściany kościoła. Po tym akcie procesjonalnie wchodził do kościoła przy śpiewie hymnu do Ducha Św. Veni Creator. Po zakończeniu śpiewu biskup na popiele rozsypanym na posadzce kościoła pastorałem wypisywał alfabet grecki i łaciński w taki sposób, że pisany po przekątnej tworzył literę X, czyli Christos i oznaczał, że pierwszym imieniem tego kościoła jest Jezus Chrystus. Po tym obrzędzie śpiewano kantyk Zachariasza Benedictus. Następnie biskup święcił wnętrze kościoła wodą święconą, tzw. gregoriańską (czyli wodą święconą, do której dodawano wino, sól i popiół), po czym w śpiewanej modlitwie do Ducha Świętego błagał o wysłuchanie próśb zanoszonych w poświęconej świątyni. Wreszcie po modlitwie odbywał się obrzęd umieszczenia relikwii męczenników w portatylu, pośrodku mensy ołtarzowej. Wtedy biskup namaszczał olejem świętym najpierw ołtarz główny, następnie ołtarze boczne, a w końcu mury kościoła w miejscach oznaczonych dwunastoma krzyżami, które tradycyjnie nazywamy „zacheuszkami”, które symbolizują dwunastu apostołów, stanowiących fundament Kościoła. Po tej ceremonii na ołtarzu głównym spalano kadzidło (pośrodku i w jego czterech rogach) i zapalano światło, by móc przystąpić do składania Najświętszej Ofiary. Odprawienie Mszy św. było jakby pieczęcią na konsekrowanym kościele, przeznaczonym wszak do sprawowania służby na chwałę Wszechmogącego Boga. Stąd też gdyby zaszedł wypadek znieważenia świątyni albo wyłączenia jej z kultu, należało dokonać osobnego obrzędu rekoncyliacji.
Katedra wawelska była świadkiem wielu historycznych i religijnych wydarzeń. Może Ksiądz wspomnieć o tych najważniejszych?
– Specyfiką Katedry krakowskiej jest jej wyjątkowa funkcja, wyraźnie wyróżniająca ją spośród innych katedr polskich. Jest przedmiotem ciągłych naukowych dociekań, czy była ona bardziej królewska, czy też bardziej biskupia. Niezależnie od tego była jeszcze i kapitulna, i kapłańska, a w ostatnich latach także papieska, goszcząc w swych murach bł. Jana Pawła II i Benedykta XVI, a teraz liczymy, że odwiedzi ją przy okazji Światowych Dni Młodzieży w 2016 r. Ojciec Święty Franciszek. Na stałe wrosła w nasze ojczyste dzieje. Była z nami w chwilach triumfu, jak chociażby wtedy, gdy dziękowaliśmy za zwycięstwo pod Grunwaldem w 1410 r. lub za szczęśliwe powodzenie odsieczy wiedeńskiej w 1683 r. Dosięgały ją także dziejowe ciosy i straszliwe niepowodzenia, przywołując chociażby Potop szwedzki w latach 1655-1657, który ją prawie doszczętnie ograbił, rozbiory I Rzeczypospolitej, a później noc hitlerowskiej okupacji. W jej murach dokonywano od 1320 r. koronacji królewskich, udzielano sakramentu małżeństwa naszym monarchom, tu też znajdowali oni wraz z biskupami krakowskimi miejsce wiecznego spoczynku. Może nie jest ona imponującą budowlą w zakresie skali założenia, ale w każdym calu jest polska, prawdziwa w każdym detalu, po prostu kochana! Każdemu Polakowi, ale też i gościom z zagranicy jest w stanie powiedzieć kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, trzeba tylko wsłuchać się w jej głos.
W centrum katedry znajduje się konfesja św. Stanisława, zwana Ołtarzem Ojczyzny, Ara Patriae.
– To jest niezwykłe miejsce. W rzeczywistości baldachimowa konstrukcja wzniesiona w latach 1626-1629 przez Giovanniego Trevano w kluczu katedry, czyli na przecięciu się nawy głównej z nawą poprzeczną (transeptem), jest osobną kaplicą. Na jej ołtarzu czterej aniołowie podtrzymują srebrną trumnę wykonaną przez gdańskiego złotnika Piotra von der Rennen, gdzie spoczywają relikwie św. Stanisława biskupa i męczennika. Święty Stanisław, jak chce tradycja, został zamordowany padając pod ciosami miecza króla Bolesława Śmiałego podczas sprawowania Eucharystii w kościele św. Michała na krakowskiej Skałce 11 kwietnia 1079 r. Kanonizowany w Asyżu 8 września 1253 r. przez Innocentego IV stał się przemożnym opiekunem Ojczyzny oraz – obok św. Wojciecha – głównym patronem Polski. Jego grób stał się miejscem dziękczynienia za zwycięstwo grunwaldzkie, dlatego wokół niego zawieszono zdobyte chorągwie krzyżackie, specjalnie zinwentaryzowane w Banderia Prutenorum przez Jana Długosza, buńczuki tatarskie i sztandary tureckie spod Chocimia i Wiednia. Teraz na tym ołtarzu spoczywają także relikwie krwi bł. Jana Pawła II. Do jego ołtarza zawsze wzywa Dzwon Zygmunt, którego głos rozbrzmiewa nad miastem i Polską.
W katedrze znajdują się grobowce królów polskich oraz wybitnych postaci z historii Polski. Czy może Ksiądz przywołać najbardziej znane osoby?
– Pierwszym pochówkiem w nowej gotyckiej katedrze był pogrzeb króla Władysława Łokietka zmarłego 2 marca 1333 r. Następnie w imponującym nagrobku z fundacji króla Ludwika Węgierskiego pochowano Kazimierza Wielkiego, później przy stopniach ołtarza głównego św. Jadwigę Królową oraz Władysława Jagiełłę i Kazimierza Jagiellończyka, spoczywającego w pełnym ekspresji nagrobku tubowym dłuta Wita Stwosza i jego warsztatu. Pod Kaplicą Zygmuntowską złożono ostatnich Jagiellonów (Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta oraz Annę Jagiellonkę). W kaplicy Mariackiej spoczął Stefan Batory, a pod Kaplicą Wazowską członkowie dynastii Wazów. Mają tu swoje miejsce spoczynku królowie elekcyjni, brakuje tylko Augusta III Sasa oraz zmarłego w Petersburgu ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Kiedy zabrakło monarchów, w kryptach swoje miejsce wiecznego spoczynku znaleźli bohaterowie narodowi – książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko, marszałek Józef Piłsudski oraz generał Władysław Sikorski oraz wielcy wieszczowie – Juliusz Słowacki i Adam Mickiewicz. Skromnymi memoriam uczczono Cypriana Kamila Norwida, Fryderyka Chopina i Wincentego Witosa. Dla upamiętnienia straszliwej katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r. w krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów złożono ciała pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, a pozostałe ofiary wypisano na monumentalnej tablicy. Oczywiście nie należy zapominać, że pod posadzką katedry chowano także królewskie małżonki, biskupów krakowskich i kanoników kapituły. Wymownym przesłaniem jest napis umieszczony na baldachimie rozpiętym nad wyjściem z grobów królewskich – Corpora dormiunt vigilant animae („Ciała śpią, dusze czuwają”).
Katedra była kilkukrotnie przebudowywana. Kiedy zyskała obecny kształt?
– Generalnie sama Katedra na Wawelu zachowała swój pierwotny gotycki kształt. Jedyną większą modernizacją było podniesienie sklepienia w jej ambicie, co dokonało się w latach 1710-1719 pod rządami biskupa Kazimierza Łubieńskiego. Zmieniono także hełmy wież świątyni. Natomiast ciągłe przebudowy dotyczyły kaplic bocznych, których wystrój zmieniał się wraz ze zmianami gustów epoki. Szczęśliwie tej zmiany zaoszczędzono np. Kaplicy Zygmuntowskiej oraz Świętokrzyskiej, które zachowały swój pierwotny kształt.
Z Katedrą wawelską nierozerwalnie związany jest jej skarbiec. Co się w nim znajduje? Jakie eksponaty należą do najcenniejszych?
– Skarbiec Katedry na Wawelu jest jednym z najważniejszych miejsc w Polsce, gdzie zachował się tak bogaty zestaw paramentów liturgicznych. Muszę powiedzieć, że każdy z nich, czy to kielich, czy relikwiarz, świeczniki, wreszcie szaty liturgiczne są niezwykle cenne, bo obok wartości artystycznej mają bezcenną wartość historyczną, podobnie jak księgi i dokumenty zgromadzone w Archiwum katedralnym. Zawsze z wielkim wzruszeniem oglądam grot włóczni św. Maurycego, którą podarował w 1000 r. w czasie Zjazdu w Gnieźnie Bolesławowi Chrobremu cesarz Otto III, krzyż utworzony z diademów książęcych z 1. poł. XIII w., wiązanych ze św. Kingą oraz wspaniały relikwiarz na głowę św. Stanisława, wykonany w 1504 r. przez krakowskiego złotnika Marcina Marcinca. Lubię także spoglądać na przedmioty wydobyte z trumien królewskich. Ważne miejsce zajmują także tkaniny – ornaty, dalmatyki i kapy, które są najpiękniejsze wtedy, gdy celebrowana jest w nich Służba Boża. Sam skarbiec katedralny jest pilnie strzeżony i wstęp mają do niego tylko nieliczni, ale jego zasoby można podziwiać na wystawie w Muzeum Katedralnym, utworzonym na polecenie ówczesnego biskupa krakowskiego Karola Wojtyły. Oglądając te przedmioty trzeba mieć także świadomość, że było ich więcej, ale uległy grabieży, lub też przez kapitułę zostały przekazane np. na dofinansowanie polskiej armii podczas Insurekcji Kościuszkowskiej. Myślę, że do katedry nie trzeba nikogo zapraszać, zwłaszcza w roku jubileuszu jej 650-lecia konsekracji, kiedy dodatkowo będzie można zyskać odpust zupełny. O jednym trzeba pamiętać, że nie jest to muzeum, ale wciąż żywy organizm, który najpiękniejszy jest wtedy, gdy celebruje się w niej liturgię i kiedy w chwilach kontemplacji mówi do nas ojczysta historia. Stąd też serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w uroczystościach jubileuszowych 27 i 28 marca oraz towarzyszącej im sesji naukowej.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski