Nie milkną głosy szefów rządów i mediów głównego nurtu na temat rzekomego sfałszowania wyborów parlamentarnych w Gruzji. Premier Irakli Kobachidze w wywiadzie udzielonym w niedzielę brytyjskiej stacji BBC odrzucił te oskarżenia, a kwestionowane przez opozycję wyniki określił jako przytłaczające zwycięstwo swojej partii Gruzińskie Marzenie.
Według oficjalnych wyników Gruzińskie Marzenie uzyskało 54 proc. głosów, mimo że sondaże exit poll przeprowadzone dla opozycyjnych stacji telewizyjnych wskazywały na zwycięstwo czterech ugrupowań opozycyjnych. W niedzielę wieczorem prozachodnia prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła, że nie uznaje wyników wyborów.
– Nieprawidłowości zdarzają się wszędzie – powiedział Kobachidze, przekonując, że spośród ponad 3,1 tys. lokali wyborczych incydenty odnotowano w „zaledwie kilku okręgach”. – Oczywiście musimy zająć się tymi nieprawidłowościami, do których doszło w dniu wyborów lub wcześniej. Ale zasadniczo wybory były zgodne z zasadami prawa i zasadami demokratycznego głosowania – przekonywał.
Wesprzyj nas już teraz!
Kobachidze zarzucił opozycji kłamstwo, przypominając, że o sfałszowaniu wyborów mówiła również w 2016, 2020 i 2021 roku. – Oczywiście nie mają teraz innego wyjścia, więc muszą powiedzieć swoim zwolennikom albo że kłamali, albo że rząd sfałszował wybory – powiedział. Przekonywał również, że elektroniczny system liczenia głosów, który po raz pierwszy zastosowano w sobotnich wyborach, uniemożliwia fałszerstwa. – Nie ma miejsca na manipulację – twierdził.
Gruziński premier zaprzeczył w wywiadzie zarzutom opozycji, że jego rząd jest prorosyjski i „proputinowski”. Mówił, że opozycja w ten sposób próbowała zaszkodzić reputacji rządu. Zwrócił uwagę, że Gruzja jest jedynym krajem w regionie, który nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Rosją, co jest związane z faktem, że od czasu inwazji na ten kraj w 2008 roku Rosja okupuje ok. 20 proc. gruzińskiego terytorium.
Źródło: PAP