Kandydat na prezydenta Rumunii Călin Georgescu zajmuje dominującą pozycję w sondażach opinii publicznej w swoim kraju, mimo skandalicznej decyzji Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyników głosowania, w którym wygrał. Sąd – po interwencji władz UE – stwierdził, że doszło do ingerencji zewnętrznej i akcji dezinformacyjnej, dzięki której kandydat tak zwanej skrajnej prawicy wygrał wybory.
Sondaż przeprowadzony przez Avangarde i opublikowany przez HotNews.ro 20 stycznia wykazał, że Georgescu popiera 38 procent wyborców. Ponowne głosowanie odbędzie się 4 maja, a druga tura – 18 maja.
Sondaż z udziałem 1 354 wyborców, przeprowadzony między 10 a 16 stycznia, odbył się po grudniowym unieważnieniu przez Sąd Konstytucyjny poprzednich wyborów prezydenckich, zaledwie kilka dni przed decydującą drugą turą.
Wesprzyj nas już teraz!
Sędziowie uznali, że Georgescu skorzystał z nieproporcjonalnej kampanii w mediach społecznościowych – kampanii rzekomo zorganizowanej przez Rosję.
Co charakterystyczne, stracił w sondażu Crin Antonescu, pro-brukselski kandydat rządu koalicyjnego, który opowiada się za ściślejszą integracją z UE. Zagłosowałoby na niego o 13 proc. mniej wyborców niż na Georgescu.
Nicusor Dan, przedstawiający się jako kandydat niezależny burmistrz Bukaresztu, zdobył 17 procent poparcia społecznego. Z kolei Elena Lasconi, liderka Związku Ratujmy Rumunię (USR) i poprzednia przeciwniczka Georgescu w drugiej turze, odnotowała spadek poparcia do zaledwie 6 procent.
Mimo, iż Georgescu prowadzi w sondażach, nie wiadomo, czy będzie mógł wziąć udział w nadchodzących wyborach.
We wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka odrzucił wniosek kandydata o zastosowanie zabezpieczenia w sprawie unieważnienia wyborów prezydenckich. Zwycięzca unieważnionej tury domagał się zawieszenia decyzji Sądu Konstytucyjnego i wznowienia procesu wyborczego począwszy od drugiego etapu wyborczego wyścigu. „ETPC odrzucił wniosek o zastosowanie środków tymczasowych, gdyż wykraczał poza zakres art. 39 rozporządzenia Trybunału (środki tymczasowe)” – czytamy w komunikacie prasowym Trybunału.
Strasburg nakłada takie środki jedynie w wyjątkowych przypadkach, gdy w przeciwnym razie powodowie byliby narażeni na bezpośrednie ryzyko wyrządzenia nieodwracalnej szkody.
Zdaniem ETPC, decyzja ta nie ma wpływu na późniejszą, co do istoty procesu.
Unia czuwa nad „słusznym” wyborem
24 listopada 2024 roku odbyła się pierwsza tura wyborów. Drugą zaplanowano na 8 grudnia. Sąd Konstytucyjny na 2 dni przed tą datą, na podstawie art. 146 f) rumuńskiej konstytucji, unieważnił cały proces wyborczy. Następnie zdecydował, że wybory powinny zostać w pełni wznowione i zreorganizowane przez rząd w późniejszym terminie.
Crin Antonescu, kandydat zgłoszony przez koalicję PSD-PNL-UDMR, straszył we wtorek, że publiczna obecność Calina Georgescu przypomina obecność „ducha”. Pro-brukselski polityk straszy „niedopuszczalną, niebezpieczną, a nawet dramatyczną alternatywą dla Rumunii, w hipotetycznej sytuacji, w której Georgescu miałby zostać prezydentem”. Podkreślił, że należy znaleźć powody, dlaczego tylu ludzi zagłosowało na jego rywala w pierwszej turze wyborów prezydenckich.
– Naszym problemem jest ustalenie, dlaczego duża liczba wyborców, (…) największa liczba, jaką policzono w pierwszej turze, mogła głosować na ducha, na człowieka, którego nazwiska być może nie znali dobrze, pomylili je w późniejszych wypowiedziach, o którego ideach nic nie wiedzieli lub, co gorsza, o którym wiedzieli rzeczy, które my wiemy dzisiaj – mówię o jego wypowiedziach. Skąd bierze się ta irytacja, ta frustracja, ta złość u sporej części rumuńskich wyborców, którzy ryzykują to, co dla nas wszystkich obywateli, nie polityków, jest tak cenne i co tak ciężko osiągnęliśmy – status kraju demokratycznego, status kraju europejskiego, ostatnio skonsolidowany dzięki wszelkiego rodzaju rzeczom, które zostały osiągnięte poprzez Schengen – wskazał.
Z danych ma wynikać, że Rumunom żyje się lepiej, a jednak zdecydowali się zagłosować na mało znanego polityka.
– Nazwałbym go wprost narkotykiem, który jest podawany; tanim, ale skutecznym i destrukcyjnym narkotykiem, który jest podawany niektórym ludziom. Nie waham się tego powiedzieć. To, co teraz mówię, wcale nie oznacza, że czuję się uprawniony do kwestionowania lub, nie daj Boże, pogardzania wyborem niektórych ludzi. Próbuję jednak zrozumieć, dlaczego to mogło się wydarzyć lub może się wydarzyć – kontynuował Antonescu.
Były komisarz europejski Thierry Breton, który prowadził zażartą batalię z Elonem Muskiem w sprawie cenzury sieci, przyznał we francuskiej stacji RMC 9 stycznia, że KE ingerowała w wybory w Rumunii. Dodał, że to samo mogą zrobić w przypadku innych elekcji np. w Niemczech, gdyby się okazało, że zwycięży Alternatywa dla Niemiec (AfD). W celu interwencji wykorzystano m.in. Akt o usługach cyfrowych (DSA).
Źródła: brusselssignal.eu, stripesurse.ro
AS