Eurodeputowani zagłosowali za przyjęciem pierwszego w historii programu poświęconego badaniom wojskowym w UE. Zatwierdzono Fundusz Obrony o wartości 7,9 mld euro. To o 5 mld euro mniej niż pierwotnie zakładano. W trakcie gorącej debaty podnoszono argumenty przeciwko budowaniu wspólnej armii i nieprzejrzystości przyznawania grantów. Niebezpieczny precedens polega na pozbawieniu kontroli działań KE przez Parlament Europejski.
Przyjęty we czwartek kontrowersyjny Europejski Fundusz Obronny otwiera drogę do finansowanie nowych badawczych projektów wojskowych w całej UE do 2027 roku. Gdy po raz pierwszy ogłoszono, iż taki Fundusz powstanie w 2018 r., zakładano, że będzie on o około 5 miliardów euro wyższy. W czwartek grupa europosłów podkreślała, że Fundusz w ogóle nie powinien powstać.
Europoseł Zdzisław Krasnodębski, który od trzech lat kierował pracami legislacyjnymi w tej kwestii, bronił inicjatywy i ganił krytyków, że ulegają „miejskim mitom” dotyczącym planów wojskowych UE. Celem Funduszu jest budowanie europejskiej siły obronnej i zmniejszanie zależności wojskowej od Stanów Zjednoczonych, a także ujednolicanie systemów wojskowych w Europie.
Wesprzyj nas już teraz!
Przemawiając na sali posiedzeń w Strasburgu Krasnodębski miał mówić: – To nie jest pierwszy krok [w] kierunku tworzenia armii UE. Marzenia o pierwszym europejskim legionie (…) trzeba będzie zostawić na przyszłość.
Gorącym zwolennikiem zwiększenia wydatków na obronność w UE był Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego. Przekonywał, że niezależna od USA armia, która byłaby jednocześnie wiarygodna, pomogłaby Brukseli wywierać wpływ geopolityczny na świecie. – Nie możemy dłużej być zależni od wyborów dokonywanych przez innych. Po Covidzie widzieliśmy, jak nie możemy pozostać przy najmniej złym wyborze. Musimy być w stanie stopniowo dodawać do naszego arsenału soft power coraz większą moc – przekonywał.
Zaznaczył, że w sytuacji, gdy Rosja i Chiny inwestują w nowe pociski, potencjał nuklearny, drony, broń bezzałogową i sztuczną inteligencję, „Europa musi działać”. Breton sugerował, że 8 proc. budżetu będzie skierowane do małych firm i start-upów, a pierwszy konkurs dotacyjny ma zostać ogłoszony jeszcze przed latem.
Pomimo przegłosowania Funduszu, program spotkał się z dużą krytyką. Niektórzy europosłowie wyrazili obawy co do przejrzystości kontraktów i możliwości kontroli przyznawanych grantów. Znaczna część środków miałaby wesprzeć francuskie i niemieckie koncerny.
Podczas debaty sprzeciwiano się dalszej centralizacji władzy w UE. Niemiecka europosłanka związana z Zielonymi, Henrike Hahn powiedziała, że martwi się wręczeniem „czeku in blanco” przemysłowi. – Przez następne siedem lat Parlament Europejski nie będzie zaangażowany w kontrolę wydatków – zauważyła.
Irlandzka socjalistka Clare Daly skwitowała, że to: „fundusz bzdurny na broń dla rzezi”, wzywając europosłów do „odrzucenia tego szaleństwa”.
Zdecydowany zwolennik Funduszu, francuski eurodeputowany François-Xavier Bellamy wezwał menadżerów programu w Europejskiej Agencji Obrony do „unikania podejścia z użyciem broni rozproszonej”. – Potrzebujemy strategicznych inwestycji – tłumaczył.
Włoska europosłanka Patrizia Toia, wiceprzewodnicząca Komisji ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii ITRE, zaznaczyła, że chce, by Fundusz przyniósł korzyści małym i średnim przedsiębiorstwom. Dodała, że wszelkie projekty dotyczące broni autonomicznej powinny wymagać „znaczącego zaangażowania ludzi”.
Francuski deputowany Dominique Riqueta kwitował, że Fundusz jest „oznaką dojrzałości Europy” i ubolewał, że program padł ofiarą kłótni budżetowych. Dodał, że i tak program „nie jest tak ambitny, jakbyśmy chcieli.”
Zatwierdzony 29 kwietnia kontrowersyjny Europejski Fundusz Obronny (EDF) o wartości 7,9 miliarda euro, to pierwszy w historii UE program mający wzmocnić współpracę wojskową między państwami członkowskimi UE. To przedsionek do budowania wspólnej armii, a tym samym głębszej integracji i federalizacji Europy, ograniczający suwerenną władzę narodów członkowskich.
Powołanie Funduszu zaproponował po raz pierwszy były szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Początkowo planowano, że Fundusz wyniesie 13 mld euro, ale ostatecznie go zmniejszono o 5 miliardów euro w ubiegłorocznych negocjacjach budżetowych.
Środki Funduszu mają wzmocnić europejskie koncerny zbrojeniowe, głownie z Francji i Niemiec poprzez współfinansowanie badań obronnych, przy czym do 8 proc. zostanie przeznaczone na nowe „przełomowe technologie”. Program przewiduje opracowanie prototypów broni, które musiałyby zakupywać państwa członkowskie.
Krasnodębski tłumaczył, że „celem Funduszu jest nie tylko wspieranie projektów badawczo-rozwojowych europejskiego przemysłu obronnego, ale także włączanie nowych podmiotów do sieci współpracy i łańcuchów dostaw, w tym tych, które do tej pory nie były aktywne w tej branży.”
W praktyce o środki z Funduszu będą mogły starać się co najmniej trzy kraje członkowskie, realizujące wspólny projekt. To jest minimalna liczba uczestników dotowanego projektu. Programem bezpośrednio będzie zarządzać KE.
– Musimy w coraz większym stopniu być w stanie wziąć własne bezpieczeństwo w swoje ręce i być graczem w dziedzinie bezpieczeństwa na arenie międzynarodowej – mówił komisarz Breton, który postrzega Europejski Fundusz Obronny jako kluczowy element zwiększający niezależność Europy.
Przyjęcie programu jest zgodne z francuską doktryną uzyskania „strategicznej autonomii” UE, aby móc samodzielnie zajmować się kwestiami bezpieczeństwa w następstwie Brexitu, niepewności i narastającej konkurencji geopolitycznej między USA a Chinami. Już wcześniej Paryż nie ukrywał, że będzie chciał zwiększać zdolności wojskowe UE, by móc w przyszłości wykorzystywać kontyngenty europejskie do realizacji własnych celów strategicznych w byłych koloniach.
Ambicje dotyczące wspólnej obrony nabrały tempa w ostatnich latach i wszystkie kraje UE, z wyjątkiem dwóch, przystąpiły do stałej współpracy strukturalnej UE (PESCO), której celem jest pomoc w finansowaniu, rozwijaniu i wspólnym rozmieszczaniu sił zbrojnych oraz uelastycznieniu sektora obronnego UE, by mógł się uniezależnić od Stanów Zjednoczonych.
Koncerny obronne z zadowoleniem przyjęły ostatnie głosowanie europosłów. – Jesteśmy przekonani, że Fundusz w znacznym stopniu przyczyni się do wzmocnienia suwerenności technologicznej Europy w sektorze strategicznym i jesteśmy gotowi wspierać instytucje europejskie w ich wysiłkach na rzecz dalszego rozwoju europejskiej obronności – deklarował Sekretarz Generalny Europejskiego Stowarzyszenia Przemysłu Lotniczego i Przemysłu Obronnego (ASD), Jan Pie.
Skandalem jest jednak to, że decyzje o przyznawaniu grantów będą podejmować eurokraci za pomocą aktów wykonawczych, a nie ustawodawczych i to bez możliwości kontroli ze strony PE. Europosłowie nie będą mogli ustalać, jak Fundusz zostanie wdrożony przez Komisję w ciągu najbliższych siedmiu lat.
Źródło: sciencebusiness.net, euractiv.com
AS