Gdy do naszych drzwi zapukają dzieci krzyczące cukierek albo psikus, warto pamiętać, że tak zwane Halloween to nie tylko niewinna zabawa. Jego obchody wywodzą się z pogańskich celebracji, dziś ochoczo podtrzymywanych przez tak zwanych rodzimowierców, okultystów i satanistów. To święto nie tylko szkodzi pamięci zmarłych i niszczy katolicką tradycję, lecz także zagraża duszy. Najwyższy czas odrzucić neopogańskie gusła i zanurzyć się głębiej w katolickich tradycjach.
1. Korzeni Halloween można upatrywać w celtyckim święcie Samain. Jak podaje Encyklopedia Britannica, obchodzono go w dniu odpowiadającym dzisiejszemu 1 listopada. Wierzono, że wówczas rozpoczyna się nowy rok, a zarazem pora zimowa. Wyspiarscy poganie uznawali ten dzień za czas wzmożonej aktywności bóstw. W owym mrocznym czasie, przepełnionym bojaźnią i drżeniem, starali się przebłagać kapryśne bóstwa. Te zaś często płatały najróżniejsze figle, niekoniecznie przyjazne dla ludzi. Aby uspokoić nadzwyczaj aktywne siły nadprzyrodzone składali ofiary i dokonywali innych aktów. Po podboju Celtów przez Rzymian, ci ostatni dodali do istniejących obchodów święto Pomony, bogini drzew i sadów oraz Feralia – upamiętniające odejście zmarłych.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei chrześcijański dzień Wszystkich Świętych początkowo obchodzono 13 maja. Dopiero w VII wieku papież Bonifacy IV przeniósł go na 1 listopada. Uczynił to w celu chrystianizacji zakorzenionego w życiu społecznym pogańskiego święta. Dzień przed 1 listopada stał się wigilią Wszystkich Świętych – „all Hallows (holy) Eve”. Nazwa Halloween jest zatem chrześcijańska, ale same korzenie święta już niekoniecznie. W kolejnych stuleciach, między innymi za sprawą zakazu świąt religijnych w krajach protestanckich, Halloween stało się świecką uroczystością. W XX wieku zyskało na popularności, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Ten zwyczaj z krajów zachodnich przenosi się także do Polski.
Pogańskie, później gdzieniegdzie zsekularyzowane święto, powraca do swych korzeni. Warto pamiętać o słowach Psalmu 95 „wszyscy bogowie pogan to demony”.
2. Pogańskie korzenie ma także wiele współczesnych zwyczajów halloweenowych. Modne dziś przebieranie się w dziwne kostiumy ma źródło w praktyce Celtów. Wierzyli, że zły bożek Saman wzywa w wigilię 1 listopada potępione dusze, by atakowały ludzi. Dlatego też Celtowie przebierali się w obrzydliwe kostiumy, często ze skór zwierząt. Maskarada ta służyć miała przekonaniu duchów, że przebierańcy sami są jednymi z nich. Cóż jednak, gdy ktoś zapomniał się przebrać? Wówczas groziła mu złośliwość złego ducha (trick). Można się było od niej wykupić dając potępieńcowi jakiś dar, trybut (treat). Oto mroczne źródło upowszechnionej dziś, zwłaszcza na zachodzie zabawy dzieci w cukierek albo psikus (trick or treat). Dzieci te niejako wcielają się zatem – najczęściej nieświadomie -w potępieńców.
Z kolei dynia z wyżłobioną twarzą i podświetlona w środku przez świeczkę służyła poganom do odstraszenia błąkających się po ziemi duchów. Jej oryginalna nazwa to Jack-O-Lanters, oznaczająca duszę zmarłego skazanego na błąkanie się w ciemnościach z powodu niemożności przekroczenia bram raju. Wyraz twarzy wyżłobionej w dyni oraz paląca się w niej lampka miały odstraszyć zbłąkaną duszę. Co zaś z czarnymi kotami? Otóż w przedchrześcijańskich wierzeniach były one uznawane za ludzi przemienionych w zwierzęta za karę za swoje grzechy. Inny popularny w krajach anglosaskich zwyczaj to tak zwane Bobbing for Apples, polegające na próbach ugryzienia leżącego w wypełnionej wodą misce jabłka bez użycia rąk. Został on dodany do Celtyckich zwyczajów przez Rzymian w celu uczczenia bogini sadów – Pomony (dr David L. Brown logosresourcepages.org).
3. Nie dziwi zatem, że obchody Halloween są popularne także wśród zdeklarowanych satanistów. Przyznał to jeden z nich Anton LaVey. Na 96 stronie swojej „Biblii szatana” uznał Halloween za jedno z trzech najważniejszych świąt satanistycznych. Pozostałe to Noc Walpurgii z 1 maja i… własne urodziny każdego czciciela Złego.
4. Halloween popularne jest także wśród współczesnych pogan, takich jak tak zwani Wiccanie. O obchodach Halloween piszą także wyznawcy neopogańskiej religii Wicca. Pozostają oni przy starej nazwie Samain. Uznają święto za jedną z dwóch nocy duchów w roku, za okres „magicznej przerwy, gdy przyziemne prawa czasu i przestrzeni są tymczasowo zawieszane, a cienka ściana między światami – zniesiona” („Akasha” wicca.com).
W efekcie porozumiewanie się z duchami zmarłych przodków jest szczególnie łatwe. Warto zauważyć, że wzrost popularności Halloween idzie w parze – zapewne nieprzypadkowo – ze wzrostem popularności religii takich jak Wicca. Liczba Wiccan w USA wzrosła z 8 tys. w 1900 roku do 342 tys. w 2008 roku. Ponadto szacuje się, że liczba osób uważających się za czarownice podwaja się w Stanach co 30 miesięcy (Michael Snyder-encofamericandream.com). Neopogaństwo szerzy się także w Polsce, wskutek bezkrytycznego przyjmowania zachodnich mód – takich jak właśnie Halloween/Samhain.
5. Praktyki związane z Halloween wiążą się zdaniem niektórych z dręczeniem zwierząt, bądź składaniem ich w ofierze. Doszło do tego, że w okresie przed Halloween pracownicy schroniska dla zwierząt w amerykańskim Baltimore nie oddawali kotów do tzw. adopcji. Obawiali się bowiem męczenia zwierząt podczas zabaw nastolatków czy nawet składania w ofierze przez satanistów. Chodzi tu zwłaszcza o czarne koty (baltimoresun.com 1997 r.).
6. Aktywności podejmowane podczas Halloween są wprost zabronione w biblijnej Księdze Powtórzonego Prawa. „Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój” (Pwt 18;9-14). Widzimy więc, że dopuszczanie się „halloweenowych” praktyk to obrzydliwość, ściągająca karę Bożą.
Z kolei Katechizm Kościoła Katolickiego podkreśla, że „wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich” (KKK 2117). Warto też pamiętać, że egzorcyści podkreślają, że niebezpieczna może okazać się wywoływanie duchów, także jeśli jest robione nie przez „profesjonalnych” okultystów, ale także w formie zabawy, choćby przez dzieci. Pamiętać muszą o tym szkoły i rodzice, tak często tolerujący, a nawet promujący halloweenowe praktyki.
7. Oprócz zagrożeń czysto duchowych warto zwrócić uwagę na aspekt kulturowy. Obchody święta zmarłych w Polsce cechują się powagą, skupieniem adekwatnym do majestatu śmierci. Niektórzy krytykują je jako zbyt ponure – gdyż pierwszy listopada w przeciwieństwie do Dnia Zadusznego upamiętnia dusze już cieszące się wieczną szczęśliwością. Choć jest w tym trochę racji, to z pewnością popkulturowe Halloween nie konweniuje z majestatem śmierci i wieczności. Nawet, gdyby nie wiązały się z nim zagrożenia duchowe, to należałoby je odrzucić z kulturowego punktu widzenia.
8. Główne obchody pogańsko-okultystycznego święta Halloween przypadają na 31 października. W tym samym dniu protestanci obchodzą inne święto – Pamiątkę Reformacji. To bowiem 31 października 1517 roku Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła zamkowego w Wittenberdze swoich 95 tez. Przypadek? Niewykluczone. Trzeba jednak przyznać, że bardzo osobliwy. Reformacja stała się początkiem trwającego około pięć stuleci podziału chrześcijańskiej Europy. To kolejny dowód, że 31 października nie warto świętować.
Marcin Jendrzejczak