Malezyjski Sąd Najwyższy umożliwił tamtejszym chrześcijanom modlitwę i publikacje z użyciem słowa „Allah”. To finał ciągnącego się od lat sporu, w którym muzułmanie ingerowali w modlitwę i edukację chrześcijan. Użycie słowa „Allah” został im nawet zakazane przez… Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Sprawa sądowa toczyła się 13 lat. W roku 2008 władze zarekwirowały chrześcijańskie materiały edukacyjne przywiezione z Indonezji. W roku 2014 sąd orzekł, że uczyniono to bezprawnie i nakazał ich zwrot właścicielce – chrześcijance Lawrence Bill. W tym samym roku ze względów językowych władze zarekwirowały 300 egzemplarzy Pisma Świętego.
Wesprzyj nas już teraz!
Choć materiały zostały zwrócone Lawrence Bill, pozostała jednak kwestia użycia słowa „Allah” w kontekście chrześcijańskim. Orzeczenia w tej sprawie spodziewano się już w roku 2018, jednak przeciągało się ono, także wskutek epidemii.
W 2013 kwestia ta znalazła się w Sądzie Apelacyjnym, ale w innym kontekście. Sędziowie orzekli, że katolicka gazeta „Herald” jak najbardziej posiada prawo wykorzystywania słowa „Allah” jako odnoszącego się do Boga wyznawanego przez chrześcijan. Co ciekawe, praktyka ta nie jest nowa. Pochodzący sprzed 400 lat słownik łacińsko-malajski potwierdza, że było to normą już w tamtych czasach.
Ostatecznie, Sąd Najwyższy potwierdził, że „wolność religijne jest absolutnie chroniona, także w czasach zagrożenia porządku publicznego”. Chrześcijanie mogą także wykorzystywać w swoich publikacjach trzy inne słowa: „Al-Kaba” (świątynia w Mekce), „Baitullah” (świątynia) i „Solat” (modlitwa).
Źródło: asianews.it
mat
