To nie żart. Bankowcy poważnie myślą o wprowadzeniu ujemnego oprocentowania lokat oszczędnościowych dla klientów indywidualnych. To oznacza, że gromadzone środki nie tylko zjadać będzie inflacja, ale i opłaty.
Zdaniem „Rzeczpospolitej” na poważnie o ujemnym oprocentowaniu lokat na poważnie myśli już jeden z polskich banków. Jeśli takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, należy się spodziewać, że konkurencja uczyni to samo. Już teraz lokaty nie są sposobem na powiększanie środków (oprocentowania są zwykle na poziomie 0,1 proc. w skali roku). Po sondowanej zmianie będzie jeszcze gorzej.
Wesprzyj nas już teraz!
Trzymanie środków na ujemnej lokacie w praktyce oznaczać będzie zgodę na pomniejszanie środków. Takie rozwiązanie jest już spotykane na rachunkach biznesowych – pierwsze ujemne oprocentowania lub prowizje od dużych lokat przedsiębiorstw zostały wprowadzone w 2020 roku.
Zdaniem komentatorów, polityka banków może być efektem szukania zysków po gorszym okresie związanym z Covid-19 oraz na pokrycie strat związanych z roszczeniami dotyczącymi kredytów frankowych.
Nie jest też tajemnicą, że ujemne oprocentowanie sprawi, że klienci będą „pozbywali” się pieniędzy – rząd nie kryje, że chciałby, aby Polacy wydawali swoje oszczędności, co dałoby impuls dla gospodarki. Nie można jednak wykluczyć, że oszczędności nie trafią do obiegu, ale do przysłowiowej „skarpety”.
Źródło: Rzeczpospolita, wprost.pl
MA
To koniec gotówki? Zobacz program!