Prezydent Joe Biden ogłosił, że Niemcy są jednym z najważniejszych sojuszników Ameryki, a Donald Trump, krytykując kanclerz Angelę Merkel w ważnych kwestiach politycznych, osłabił interesy USA. Jednak Berlin nie jest bynajmniej wiarygodnym sojusznikiem – sugeruje „Washington Examiner”.
Nowy prezydent amerykański bardzo szybko zawiesił rozkaz Trumpa o przeniesieniu części amerykańskiego personelu wojskowego z Niemiec do innych krajów europejskich. Jednocześnie Biden obiecał „nową erę współpracy” z Berlinem. Amerykański portal konserwatywny wątpi jednak, by Niemcy byli wiarygodnym sojusznikiem. Medium wskazuje, że Berlin koncentruje się na swoich interesach kosztem sojuszników i wspiera działania rosyjskiego GRU.
Wesprzyj nas już teraz!
Dowodem na to ma być między innymi umowa handlowa Unii Europejskiej z Chinami. Kanclerz Angela Merkel miała zignorować prośbę doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Bidena, Jake’a Sullivana i pospiesznie zawarła porozumienie z Pekinem na krótko przed objęciem urzędu przez Bidena. Według „Washington Examiner”, Merkel nadal przedkłada chińskie inwestycje ponad obawy dotyczące bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i Zachodu.
Niemcy wydają także 1,3–1,4 proc. swojego produktu krajowego brutto na obronność, a to znacznie mniej niż podstawowy cel NATO wynoszący 2 proc. PKB. Cel ten miały zaakceptować w 2014 r. wszystkie państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego. W 2017 r. ówczesny ambasador Niemiec w USA mówił „Washington Examiner,” że Berlin zobowiązał się zbliżyć do celu 2 proc. PKB na obronność do 2024 r., jednak w ostatnim czasie z tego planu zrezygnowano.
Kolejnym problemem jest stosunek Niemiec do budowy rosyjskiego gazociągu Nord Stream II. Berlin absolutnie nie chce z niego zrezygnować, chociaż Amerykanie podkreślają, że gazociąg pozwoli Władimirowi Putinowi wykorzystać dostęp do europejskiego rynku energii za cenę politycznego szacunku dla UE. Rurociąg osłabi ukraiński rynek energetyczny, grożąc załamaniem kruchej prozachodniej demokracji i dalszą destabilizacją kraju.
Co więcej, kanclerz Merkel odegrała ważną rolę w wywieraniu ogromnej presji na Ukrainę, by zaakceptowała korzystne dla Rosji porozumienie o zawieszeniu broni.
Amerykański portal wskazuje również, że Niemcy otwarcie wspierają rosyjski program nielegalnej broni chemicznej. Trzy obiekty rosyjskiego wywiadu GRU rzekomo zajmujące się produkcją broni chemicznej są zlokalizowane na terenie Niemiec, a wyprodukowane tam trucizny miały posłużyć rosyjskiemu wywiadowi do zabicia niewinnej kobiety na brytyjskiej ziemi. Ostatnio program miał być zastosowany w odniesieniu do lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego.
Medium odniosło się do sprawy objęcia sankcjami przez Amerykanów trzech niemieckich firm: Chimconnect, Pharmcontract i RIOL-Chemie, które oskarża się o wspieranie rosyjskiego programu broni chemicznej.
Tajny program broni chemicznej Putina jest nadzorowany przez rosyjski wywiad GRU. Niemieckie firmy objęte sankcjami miały dostarczać materiałów i techniczne know how nadzorowanym przez GRU zakładom produkcji broni w Rosji.
Berlin nie zdecydował się na zamknięcie trzech rosyjskich pośredników w produkcji broni chemicznej. Firmy te wciąż działają oficjalnie, reklamując swoje usługi. Chimconnect znajduje się w Konstancji, tuż przy granicy ze Szwajcarią. Agenci GRU mają dzielić budynek z firmą szkoleniową, restauracją i usługodawcą prognozowania pogody.
Pharmcontract ma siedzibę w centralnym niemieckim centrum biznesowym we Frankfurcie. RIOL-Chemie znajduje się we wsi Lilienthal, tuż obok Bremy. Dokumenty rządu niemieckiego wskazują, że w zarządzie RIOL-Chemie są: dr Igor Rożenko i Siergiej Venger. Firma analityczna Dun and Bradstreet informuje, że w 2018 r. firma RIOL-Chemie zatrudniała 12 pracowników i osiągnęła przychody ze sprzedaży w wysokości 2,5 mln USD.
Dlaczego Niemcy nic nie robią w tej sprawie, w sytuacji, gdy zdecydowały się uznać główną partię opozycyjną AfD za organizację ekstremistyczną, by prowadzić skoordynowany nadzór nad członkami, dokumentami i działalnością AfD? Amerykanów szokuje ochranianie interesów GRU przez Merkel.
W odpowiedzi na nowe sankcje Kreml zagroził eskalacją napięcia. „Washington Examiner” pisze, że nadszedł czas, by zachodnie media zmieniły swoją narrację o Merkel jako „zbawicielce wszechświata”.
Zważywszy na to wszystko – medium pyta – w jaki sposób sojusznicy mają być partnerami? Generalnie sojusznicy powinni mieć wspólne interesy i działać we wspólnej sprawie, a przytoczone powyżej fakty sugerują, że nie ma „wspólnej sprawy między Niemcami a Stanami Zjednoczonymi. Świadczą one o czymś przeciwnym. Mimo to Biden nadal umożliwia Niemcom złe zachowanie” – czytamy.
I znowu dowodem na to ma być odmowa Bidena w sprawie egzekwowania sankcji nałożonych przez Kongres na osoby zaangażowane w budowę i licencjonowanie gazociągu Nord Stream II. Biały Dom i Departament Stanu omijają tę kwestię. Nie chcą udzielać odpowiedzi. Ponadto ze strony sekretarza obrony gen. Lloyda Austina próżno szukać ostrzejszych wypowiedzi w sprawie inwestowania w obronność.
„Ale jeśli Niemcy będą zasypywani pochwałami i wdzięcznością za podważanie interesów USA, Merkel nie będzie miała powodu, by nie kontynuować tego zachowania. Jest to sprzeczne z deklarowaną strategią administracji Bidena” – dodano.
„Washington Examiner” przypomniał, że zgodnie ze wstępnymi wytycznymi sekretarza stanu Blinkena, to Chiny są „największym testem geopolitycznym” tego stulecia dla Ameryki. Wg szefa amerykańskiej dyplomacji, Chiny są jedynym konkurentem potencjalnie zdolnym do połączenia swojej potęgi gospodarczej, dyplomatycznej, wojskowej i technologicznej w celu rzucenia trwałego wyzwania stabilnemu i otwartemu systemowi międzynarodowemu.
Jednak medium zastanawia się, jak to się ma do akceptacji przez Waszyngton niemieckiego podejścia do Chin? Niemcy jako sojusznik USA zgodziły się jedynie – pod wielką presją ekipy Bidena – na rozmieszczenie okrętu wojennego na Morzu Południowochińskim, gdzie Pekin zgłasza roszczenia terytorialne. Jednak nawet w tej sytuacji Berlin zapewnił Pekin, że niemiecki okręt nie będzie pływał w promieniu 12 mil od zajętych przez Chiny wysp. To jest wyraz ustępstwa.
„Zachowanie Niemiec kontrastuje z dwoma innymi głównymi sojusznikami Ameryki w Europie: Wielką Brytanią i Francją. Francuzi ostatnio wielokrotnie rozmieszczali szturmowe okręty podwodne na Morzu Południowochińskim, aby prowadzić ćwiczenia wojskowe u boku Marynarki Wojennej USA. Brytyjczycy wyślą swój nowy lotniskowiec na Morze Południowochińskie w celu inauguracyjnego rozmieszczenia i wejdą na pokład eskadry myśliwców Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych” – pisze „Washington Examiner, zadając sobie pytanie, dlaczego więc Biden jest tak pełen szacunku dla innego „sojusznika”, który podważa podstawowe interesy Ameryki?
Źródło: washingtoexaminer.com
AS