Liturgiczny okres Wielkiego Postu to czas wielkiego zmagania o człowieka. Czas zmagania o pełnię naszego człowieczeństwa, którą ukazał nam Chrystus, Boży Syn – mówił arcybiskup Marek Jędraszewski w czasie liturgii Środy Popielcowej. Metropolita krakowski Mszą świętą w katedrze wawelskiej rozpoczął tradycyjne wielkopostne pielgrzymowanie do kościołów stacyjnych.
Wesprzyj nas już teraz!
W trakcie homilii ksiądz arcybiskup nawiązał do prawdy o ludzkiej kondycji i wieczności, w stronę której wszyscy zmierzamy.
– Niestety, myślenie o człowieku jest narażone na wypaczenie przez dwie zwodnicze perspektywy. Pierwsza z nich za wszelką cenę pragnie usunąć prawdę o nieuchronności przemijania i śmierci. Usiłuje zatem uczynić z ludzkiego życia nieustanną zabawę, wieczną teraźniejszość, bez jakiejkolwiek przeszłości i przyszłości – przestrzegał.
– W konsekwencji życie staje się uciekaniem zarówno od tego, co już się kiedyś wydarzyło, jak i od prób wyobrażania sobie tego, co kiedyś nastanie. Jest to jednak uciekanie prawdziwie tragiczne, ponieważ nie jest rzeczą możliwą całkowite uchylenie się od pytań: „skąd przychodzę” i „dokąd zmierzam”. Stąd pierwszym słowem Środy Popielcowej jest słowo upomnienia: memento – „pamiętaj, człowiecze!”, które słyszymy w momencie, kiedy kapłan posypuje nasze głowy popiołem. Słowo to możemy oddać także jako: „opamiętaj się!” – mówił abp Marek Jędraszewski.
– Drugim słowem Środy Popielcowej jest treść owego memento. W trakcie posypywania popiołem kapłan mówi: „prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Słowa te nawiązują do tych, które Pan Bóg skierował do Adama, zaraz po popełnieniu przez niego grzechu nieposłuszeństwa: „W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Rdz 3, 19). Zatrzymanie się na tych tylko słowach, dosłowne ich rozumienie i odrzucenie Bożej obietnicy zbawienia otwiera drugą zwodniczą perspektywę patrzenia na życie człowieka jako pełne absurdu i pozbawione sensu zmierzanie ku nicości. Często wyrazem takiego myślenia jest życzenie, aby po śmierci ciało poddać kremacji, a powstały w ten sposób popiół rozsypać na przeznaczonych do tego celu cmentarnych trawnikach lub nawet nad bezkresnymi wodami mórz. Za takim życzeniem niejednokrotnie kryje się przekonanie, że człowiek jest wyłącznie materialnym organizmem, który w swej istocie niczym nie różni się od zwierząt – kontynuował swe rozważanie metropolita krakowski.
Pasterz archidiecezji zauważył, iż taka czysto materialistyczna wizja od bardzo dawna spotykała się z radykalnym, a przy tym naturalnym sprzeciwem ze strony człowieka. Znajdował on wyraz w religiach i wierzeniach, a także doktrynach filozoficznych.
– W starożytności ten sprzeciw został wyrażony między innymi w słynnym sformułowaniu non omnis moriar – „nie wszystek umrę”, którego autorem był żyjący w I wieku przed Chrystusem słynny pogański poeta Horacy. Pozostało jednak ciągle otwartym następujące pytanie: jeśli „nie wszystek umrę”, to co ze mnie po rozpadzie mojego ciała pozostanie? Na czym polega ów nie podlegający śmierci pierwiastek ludzkiej natury? Co prawda, już Stare Przymierze pozwalało zbliżyć się do zrozumienia tej tajemnicy, ale radykalną i ostateczną odpowiedź na to pytanie dał nam dopiero Boży Syn, Jezus Chrystus, który dla nas i dla naszego zbawienia umarł na krzyżu, „trzeciego dnia zmartwychwstał”, a następnie „wstąpił do nieba”. Nazywając siebie Drogą, ukazał nam drogę do Ojca, mówiąc w Wieczerniku do Apostołów: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (por. J 14, 6b). To dlatego inną formułą wypowiadaną przez kapłana w chwili posypywania naszych głów popiołem jest wezwanie Jezusa, Syna Bożego, przekazane nam przez św. Marka: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15b) – podkreślił ksiądz arcybiskup.
Źródło: diecezja.pl
RoM